Muzyka

„!TO!”, Strachy Na Lachy (recenzja)

Omijam „I can’t get no gratisfaction”. Cała reszta „!TO!” bardzo dobry rockowy album.

Po dwóch promujących album singlach można było spodziewać się tak naprawdę wszystkiego. Z jednej strony radosny, rozśpiewany, lekko zbudowany tekst z rewelacyjnymi chórkami, oprawiony prostymi, acz chwytliwymi dźwiękami Mokotowa; z drugiej rażący nachalnością, zrobiony ku radości tych, którzy uwielbiają tematy „aktualne” (czy sztuka powinna być za darmo?) oraz śpiewanie o śpiewaniu… według mnie trochę nadęty I can’t get no gratisfaction.

 

Tymczasem !TO! właściwie nie poszło drogą ani jednego, ani drugiego utworu. Nie wybrała sobie nawet ścieżki pomiędzy.

 

To, co jakoś dla wszystkich utworów wspólne, to lekkość w tekstach. Na szczęście, według mnie, prezentują się ciekawiej niż I can’t get no gratisfaction. Pozornie bliskim jest mu Gorsi, o tych, którzy są internautami aż nad miarę, których stać tylko na zapalenie świeczek bez płomienia. Wszystko załatwia się kliknięciem. Ja zawsze nazywałem ich na własne potrzeby pokoleniem kopiuj-wklej, Grabaż – równie trafnie – pokoleniem pic. Chociaż najbardziej lubię frazę, która rozbrzmiewa z odpowiednią dla niej mocą na tle ciężkiej – jak na SNL – gitarze: jesteście gorsi niż wasi starzy.

 

I tak właśnie w dużej mierze jest na !TO!, głównie ciężko i zdecydowanie. Ze Strachów zrobiła się miejscami iście rockowa kapela. Podobnie do wspomnianego Gorsi prezentuje się Bloody Poland czy Bankrut… Bankrutowi. Ten klimat wdziera się także do pozornie spokojniejszych kawałków.

 

Otwarcie historii opowiedzianej w Za stary na Courtney Love to solidne ciągnięcie po strunach. Później trochę złagodzone w jakimś takim melancholijnym rozpędzeniu, gdy zaczynamy wystukiwać gwałtownie nóżką rytm i jednocześnie podśpiewujemy z Grabażem: Ty i ja to błąd i nic więcej ponad to. Za stary na Courtney Love jest na razie najczęściej odtwarzanym przeze mnie kawałkiem na płycie.

 

Nawet smutna ballada Dreadlock Queen odzierana jest ze swojej liryczności przez drżący w muzyce ciężar, co jej służy. Zamiast ckliwego sentymentalizmu mamy mroczną, smutną opowieść.

 

Rację ma sam Grabaż, gdy określa nową płytę jako „najbardziej czadową i gitarową, ze wszystkich albumów Strachów Na Lachy.” Nie mamy tutaj jakiegoś szalonego heavy metalu etc., ale w kontekście dotychczasowych dokonań zespołu dostrzegamy zmianę. !TO! niesie nowe, ale wciąż czuje się pod spodem to, z czym Strachy Na Lachy przyszły dawno temu do słuchaczy, szczególnie w Sympatyczny atrament, Żeby z Tobą być, ale nawet te z większym kopem mają iście Grabażowe tło.

 

Moje początkowe obawy co do tego albumu zostały rozwiane.

 

 

 

© Michał Domagalski

 

 

Tytuł: !TO!

Wykonawca: Strachy na Lachy

Data premiery: 2013-02-09

Wydawca: S.P. Records

Michał Domagalski

Michał Domagalski premium

42 Poznań/Ostrzeszów
626 artykułów 70 tekstów 2127 komentarzy
Urodził się w Ostrzeszowie w 1982. Publicysta i krytyk. Redaktor prowadzący portalu Wywrota od kwietnia 2015 do października 2016. Jako poeta debiutował w almanachu Połów. Poetyckie debiuty 2014-2015. Mieszka w Poznaniu. Na stronach Biura Literackiego…
Zasłużeni dla serwisu


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
Łukasz Sroczyński
Łukasz Sroczyński 6 marca 2013, 15:17
Mam wrażenie, że tą płytą Strachy zbliżyły się do twórczości Pidżamy Porno. Jest bardziej gitarowo, a tekst I can't get no Gratisfaction jest idealnym potwierdzeniem mojej myśli.
Michał Domagalski
Michał Domagalski 6 marca 2013, 18:27
@Łukaszu, co do muzyki zgadzam się, co do tekstu w "I can't..." niestety - nie. Chyba że masz jakiś konkretny tekst Pidżamy na myśli, który teraz nie przychodzi mi do głowy.
Łukasz Sroczyński
Łukasz Sroczyński 8 marca 2013, 01:08
Chodzi mi o wspomnianą przez ciebie aktualność, która, przynajmniej mi, kojarzy się w większym stopniu z Pidżamą Porno.
Maciej Sidorowicz 11 marca 2013, 11:05
Co do "I can't..." - moim zdaniem pan Grabaż zauważył, że publiczność nie zrozumiała przesłania piosenki "Awangarda, jazz i podziemie" (a tym bardziej wcześniejszego "Listu do Che") i trzeba młodemu pokoleniu wytknąć jego wady w sposób bardziej dosadny. A że dodatkowo jest to tekst przepełniony ironią, to nadal budzi kontrowersje. Nie jest pozbawiony grabażowskich liryzmów, ale dosłowność tekstu trochę kłuje w uszy, gdy przyzwyczajeni zostaliśmy do poezji SnL. Ale to też zbliża utwór do Pidżamy, z czego też się cieszę. :)
Michał Domagalski
Michał Domagalski 11 marca 2013, 18:27
Ja akurat uważam, że dla PP Grabaż pisał lepsze teksty niż ten trochę łopatologiczny "I can't...".
jutrzenka 19 marca 2013, 11:40
nowa płyta i nowe podejście...dobrze, że Grabaż nie zamyka się w tym co już znane i trochę przejedzone
Drexx
Drexx 8 kwietnia 2013, 15:53
Moim zdaniem "I can’t get no gratisfaction" jest mega. A cały album niezły, choć spodziewałem się czegoś więcej.
Usunięto 1 komentarz
przysłano: 28 lutego 2013 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca