Wywrota

Najlepiej, żeby wiersz miał coś do zaoferowania

Z Rafałem Gawinem rozmawiał Jakub Antolak.

Jakub Antolak: Trzeba przyznać, że jak na debiutancki tom, ilość wierszy jest imponująca. Czy możesz powiedzieć nieco o chronologii powstawania Wycieczek osobistych? Czy wiersze pochodzą z mniej więcej określonego, krótszego, mniej dawnego okresu, czy stanowią coś w rodzaju summy doświadczeń poetyckich od początku twojej działalności literackiej?

 

Rafał Gawin: Czterdzieści trzy to imponująca liczba wierszy? Wygląda to „groźnie” chyba tylko dlatego, że dwujęzyczność tomu znacznie go pogrubiła. Imponującą liczbę wierszy w debiucie miał Edward Pasewicz (Dolna Wilda), jeszcze bardziej imponującą (jeśli nie jedną z najbardziej imponujących) – Bianka Rolando (Biała książka). I dopóki ilość przekłada się na jakość, nie widzę problemu. W Wycieczkach… znalazły się wszystkie te wiersze, które 1) przeszły sito selekcji autorskich i redaktorskich (głównie pomagali Przemek Owczarek i Michał Murowaniecki) oraz próbę czasu (tom powstawał łącznie ponad trzy i pół roku), 2) z jakiegoś powodu były dla mnie ważne, 3) pasowały do koncepcji tomu.

 

Opublikowany został czwarty projekt książki. Pierwszy, zatytułowany Bezokoliczniki, nominowany w konkursie im. Jacka Bierezina w 2007 roku, na szczęście nie został wydany, drugi – praktycznie przygotowany do druku w drugiej połowie 2008 roku, w ostatniej chwili powstrzymany przez projekt Połów – również. Trzeci naiwnie szykowałem po wydaniu arkusza Przymiarki dla Biura Literackiego i szybko zostałem sprowadzony na ziemię.

 

Najstarszy wiersz z Wycieczek osobistych powstał w 2006 roku, najmłodszy – w lutym 2010 – pamiętam dokładnie, ponieważ pojechałem wtedy na Walentynki do Sarajewa z kolegą, który w ostatniej chwili zastąpił moją kontuzjowaną żonę. W każdym razie akurat ten wiersz nie jest jej (ani jemu) dedykowany.

 

J.A.:Jaka była twoja reakcja na widok tłumaczeń własnych wierszy?

 

R.G.: Otrzymałem tłumaczenia w pliku, więc pierwszą reakcją było naniesienie uwag i odesłanie pliku tłumaczowi, Markowi Kazmierskiemu. I tak około dziesięciu razy, w przypadku książki. Wcześniej pracowaliśmy nad tłumaczeniami wybranych wierszy z arkusza Przymiarki, mniej drobiazgowo. Zanim Marek Kazmierski został moim wydawcą i tłumaczem, poznaliśmy się w Łodzi pod koniec 2009 roku podczas jego pierwszego tournée po Polsce w związku z wydaniem przez OFF_Press pierwszej antologii i kręceniem filmu o Polsce.

 

J.A.:Czy były jakieś reakcje na Code of Change wśród angielskich czytelników?

 

R.G.: Nic do mnie nie dotarło. Czekam i wierzę, że coś w związku z tym się dzieje.

 

J.A.: Jak doszło do publikacji w OFF_Press?

 

R.G.: Wygrałem konkurs organizowany przez OFF_Press i „Zeszyty Poetyckie” – nagrodą główną była właśnie publikacja dwujęzycznej książki poetyckiej.

 

J.A.: Wycieczki osobiste – czy tytuł twojego tomu należy rozumieć poprzez pryzmat gry językowej, frazeologizmu i wypływającego z niego znaczenia, czy może na zasadzie niekojarzenia tych słów w popularne powiedzenie? Ja w pierwszej chwili pokierowałem się pierwszą ścieżką lektury, ale wydaje mi się, że bardziej owocne byłoby zawierzenie dosłowności…

 

R.G.: To już zależy od osoby czytającej. Nie jestem zwolennikiem narzucania czytelnikowi czegokolwiek, a zwłaszcza jedynej słusznej interpretacji. Tym bardziej, że w wersji angielskiej tytuł jest zupełnie inny. Ale niech będzie, obie przez ciebie zasygnalizowane wydają się mieć sens.

 

J.A.: Wszechobecna w Wycieczkach osobistych jest liczba mnoga. W tytule, w nazwach poszczególnych części tomu („Wyjścia”, „Istoty”, „Rzeczy”), wreszcie w samych wierszach („Kocia kołyska. Podrażnienia”, „Ostatnie zmiany. Obchód”). Czy ten zabieg ma jakiś konkretny cel? Chęć skupienia jakiegoś zjawiska w jednym wierszu?

 

R.G.: Liczbę mnogą stosuję wszędzie tam, gdzie chcę powiedzieć o czymś, co występuje w co najmniej dwóch egzemplarzach. Nie dorabiałbym do tego ideologii. Nie chciałbym dyskryminować równie ważnej w Wycieczkach… liczby pojedynczej.

 

J.A.: Święty, święty, święty / spokój – piszesz w "Matkach. Balladzie o ciężkim zabarwieniu erotycznym". W wielu wierszach wyczuwalne jest zmęczenie narodową hucpą i patriotycznym, bogoojczyźnianym patetyzowaniem – tak w obrębie życia politycznego i codziennego, jak i w życiu literackim Z drugiej zaś – czy nie traktujesz tych wszystkich zjawisk przede wszystkim jako rekwizytu literackiego? Jakie miejsce w życiu Rafała Gawina-poety zajmuje polityka?

 

R.G.: W rozmowach co do zasady dotyczących literatury co do zasady nie wypowiadam się na temat polityki. "Matki…" to w zamierzeniu właśnie wiersz patriotyczny, w każdym razie spotkałem się z jego odwrotnymi odczytaniami – może jest coś na rzeczy? Ogólnie nie chodzi mi jednak o zmęczenie czymkolwiek – raczej o uśpioną czujność, brak odpowiednich proporcji w rozumieniu ojczyzny i słowa „ojczyzna”.

 

Co do rekwizytów literackich – jakby się uprzeć, można do tego worka wrzucić wszystko, co znajdzie się w wierszu, właśnie dlatego, że znalazło się w wierszu. Wychodzę z założenia, że wiersz ma o czymś mówić, coś komunikować, sprawiać, żeby coś się wewnątrz burzyło lub budowało albo przynajmniej przykuwać uwagę, zatrzymywać lub przyśpieszać. W Wycieczkach… jest kilka takich właśnie gier i zabaw czysto literackich (szczegóły dostępne dla bardziej wnikliwych czytelników). I nie znaczy, że nie będą działać, choć tego od nich nie wymagam.

 

J.A.: Jak traktujesz wiersz? Czym on jest dla ciebie? Podczas lektury miałem wrażenie, że przede wszystkim doraźnym środkiem reakcji na rzeczywistość, a jednocześnie czymś w rodzaju kolażu (co widać w cytowanych już "Matkach…", ale nie tylko). Przez parafrazowanie znanych cytatów dążysz do ironicznego zaopiniowania aktualnych wydarzeń i zjawisk. A może to także środek narracji? Fragmentarycznej, podzielonej na części, ale ma to uzasadnienie (przecież nie tylko dzieciństwo, ale i życie składa się z odłamków wizji)?

 

R.G.: Wiersz traktuję jako formę wypowiedzi, bezpośrednią i pośrednią jednocześnie (i to jest chyba jej kluczowa „dwoistość”), dzięki szeroko rozumianym środkom artystycznym, które mogą się w niej znaleźć.

 

Co do „czegoś w rodzaju kolażu” – z takim określeniem w kontekście moich wierszy po raz pierwszy spotkałem się w Niszy Krytycznoliterackiej. Chętnie zapoznam się z konstruktywnymi rozwinięciami tego tematu.

 

Nie wiem, co to jest „ironiczne zaopiniowanie”, ale wydaje mi się, że do czegoś takiego nie dążę. Zapożyczenia/kradzieże, parafrazy i przetworzenia „znanych cytatów” wykorzystuję na tych samych prawach, co autorskie pomysły (oczywiście – na tyle autorskie, na ile to w ponowoczesnej, postmodernistycznej rzeczywistości możliwe), nie przeceniałbym ich roli ani nie łączył z „doraźnością”. Wychodzę z założenia, że doraźność dobrze w wierszach przekraczać, również w wierszach okolicznościowych i tzw. środowiskowych. Najlepiej, żeby wiersz miał coś do zaoferowania nie tylko wtajemniczonym w wąsko rozumiane życie i pożycie literackie.

 

Środek narracji? Pewnie gdzieś w okolicach rozwinięcia, gdy jest wstęp i zakończenie, ale chyba nie mieliśmy rozmawiać o prozie?

 

J.A.: Właśnie skończył się V Festiwal Puls Literatury, którego byłeś współorganizatorem. Jak wrażenia? Czy zaobserwowałeś nowe, ciekawe zjawiska na scenie poetyckiej/literackiej?

 

R.G.: Festiwal się udał, z roku na rok coraz bardziej się rozkręca. W tym roku trwał ponad miesiąc – od 4 listopada do 11 grudnia. Najpierw odbyła się edycja regionalna, kolejno w Radomsku (I edycja Ogólnopolskiego Konkursu na Opowiadanie Fantasy im. Krystyny Kwiatkowskiej), Skierniewicach, Tomaszowie Mazowieckim, Parzęczewie i Brzezinach (III edycja Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Andrzeja Babaryki). W Łodzi gościliśmy m.in. Stanisława Soykę, Kazimierza Kutza, Andrzeja Barta, Marcina Świetlickiego, Jacka Podsiadłę, Bohdana Zadurę, Macieja Parowskiego, Jacka Inglota, duet Kopyt/Kowalski, zespoły Fonetyka i Fonovel, wreszcie – jak zwykle – pisarzy zagranicznych: Božidara Jezernika (Słowenia), Jaroslava Rudiša (Czechy), Tinę Stroheker (Niemcy) oraz Irynę Chadarenkę i Pawła Nadolskiego (Białoruś). Tradycyjnie rozstrzygnęliśmy konkursy: im. Jacka Bierezina na wydanie debiutanckiego tomu poezji, im. Witolda Sułkowskiego na prozę poetycką, krytycznoliteracki (wokół laureatów i nominowanych w konkursie im. Jacka Bierezina) oraz translatorskie: z literatur niemieckojęzycznych i anglojęzycznych, z których laureatami odpowiednio Sława Lisiecka i Maciej Świerkocki poprowadzili warsztaty. Ponadto, jako Śródmiejskie Forum Kultury – Dom Literatury, współorganizowaliśmy pierwsze łódzkie targi Salon Ciekawej Książki, na którym m.in. promowaliśmy 11. numer „Arterii” i dołączoną do niego książkę, Ciuciubabkę Marcina Jurzysty.

 

Nowe zjawiska? Na pewno Tomasz Bąk, zwycięzca konkursu im. Klemensa Janickiego i w związku z tym faktem autor debiutanckiej Kanady, książki kipiącej młodzieńczą energią, literacko zbuntowanej i efekciarskiej w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Na pewno Jakub Pawlak, odpowiedź na formację Czesław Śpiewa w wersji solowej, bardziej literackiej i z trąbką. Pozytywnie zaskoczył mnie Rafał Krause, jeden z nominowanych w konkursie im. Jacka Bierezina, który swój projekt książki poetyckiej zbudował wokół problemów i pojęć ekonomicznych, nie zapominając o poczuciu humoru, w najnowszej polskiej poezji towarze deficytowym.

 

J.A.: Jakie masz plany pisarskie?

 

R.G.: Nie chcę wydawać następnej książki zbyt szybko, nie chcę nic pochopnie zdradzać. Ostatnio to zrobiłem – i już jest to nieaktualne. Obecnie testuję różne, konceptualne pomysły i możliwe, że wkrótce będę się tym gdzieś chwalił.

 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Rafał Gawin - ur. 1984 r. w Łodzi. Poeta, okazjonalnie krytyk, współzałożyciel "mŁodzi Literackiej", korektor i redaktor Kwartalnika Artystyczno-Literackiego "Arterie". Wydał arkusz Przymiarki (Biuro Literackie, Wrocław 2009) i dwujęzyczną książkę poetycką WYCIECZKI OSOBISTE / CODE OF CHANGE (OFF_Press, Londyn 2011). Publikował m.in. w "Gazecie Wyborczej", "Odrze", "Tyglu Kultury", "Opcjach", "Kresach", "Frazie", "Redzie", "Portrecie", "Wyspie", "Arteriach", "Wakacie", "Cegle" i internetowych stronach Biura Literackiego oraz w antologiach Na grani (SPP OŁ, POS, Biblioteka "Arterii", Łódź 2008), Połów. Poetyckie debiuty 2010 (Biuro Literackie, Wrocław 2010) i Anthologia#2 (Off_Press, Londyn 2010). Mieszka w Łodzi.
 

Jakub Antolak

Jakub Antolak

35 z Warszawy
9 artykułów 3 teksty 10 komentarzy


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
Tomasz Smogór
Tomasz Smogór 25 grudnia 2011, 17:04
mnie też się wydaje, że 43 wiersze to nie dużo. Troszkę jakby wywiad ucięty tzn odczułem niedosyt, jeszcze z jedno pytanie albo może inna kolejność...

Ogólnie dobra robota.
Jadwiga G.
Jadwiga G. 26 grudnia 2011, 13:10
może to wrażenie dużej ilości wierszy (43, nie mówię o dodatkowych przekładach) to sprawa tego, że obecnie tomiki nie są zbyt grube? ale może tylko mnie tak się zdaje. :)
Anna Jakubczak vel RattyAdalan
Mi również, jak Tomaszowi, wydaje się to niewielka liczba. Co do samych tomikow wierszy, to widuję w Empikach i tego typu ksiegarniach, gdzies poprzewracane cieniusieńkie, jak przysłowiowe broszury biur podróży tomiczki wierszy, o ktorych jakosci wole nie wspominać, często nie przekraczaja one 30 stron, ba nawet 15! Dla mnie to brak szacunku dla czytelnika i poezji. Na szczęscie widuję równiez publikacje, ktore bez ironii, a z czystym sumieniem moge nazwać tomikiem poezji i to nie tylko znanych poetow. Co do wywiadu, uwazam, za ciekawy, ale pisany w jednym stylu, neutralny, powazny. Zgodzę się z Tomaszem. Pozdr. R.A.
Usunięto 1 komentarz
przysłano: 29 kwietnia 2011 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca