Literatura

Paszport Polityki dla Karpowicza!

Ignacy Karpowicz, autor powieści Balladyny i romanse, został laureatem Paszportów Polityki 2010 w kategorii Literatura.

 

 

W uzasadnieniu werdyktu czytamy: Nagroda za powieść „Balladyny i romanse”. Za rozmach, odwagę i poczucie humoru oraz zaufanie do czytelnika, który zostaje zaproszony do inteligentnej rozmowy o współczesności.

 

O Balladynach i romansach:

 

Starych, potężnych bogów wyparli trywialni, ale i bezwzględni bożkowie popkultury. Świat globalnej wioski nie daje poczucia stabilności i bezpieczeństwa. Osamotnieni ludzie już dawno stracili nadzieję na odmianę losu, żyją z dnia na dzień, apatyczni i znudzeni… na domiar złego zaczyna brakować kawy. W niewyjaśnionych okolicznościach znikają też żelazka.

Pewnego dnia bogowie postanawiają działać. Dużą grupą zstępują wśród ludzi. Czy Nike, Afrodycie, Jezusowi, Ozyrysowi, Lucyferowi i innym uda się przywrócić właściwe hierarchie? Czy ludzkość jeszcze raz uwierzy? I dlaczego bogowie, mając tak wiele możliwości, na miejsce swego „zniebozstąpienia” wybrali akurat „kraj w promocji”, czyli Polskę?

 

Najnowsza powieść Ignacego Karpowicza, nominowanego do Nagrody Nike za Gesty, to świetnie skonstruowany, ironiczny traktat o współczesności. Zabawny i przerażający zarazem. Prowokacyjny i obrazoburczy. Jednym się spodoba. Drugim nie. I tak ma być.

 

O książce napisali:

 

Czytam tę powieść jako narrację o nieprzerwanym procesie wytwarzania bogów przez człowieka. A także o współczesnym Polaku, który kleci transcendencję z ikon popkultury i antycznych mitów, z wielkich opowieści religijnych i telewizyjnych seriali. Przetwórstwo transcendentalnych śmieci nie służy jednak pisarzowi do biadolenia nad stanem współczesnej kultury. Jego książka - najbardziej pokręcona powieść całej pierwszej dekady XXI wieku - to narracyjna wizja świata, do którego zeszli bogowie na miarę naszej wyobraźni.

 

Przemysław Czapliński 

 

Ignacy Karpowicz się nie boi. Dlatego napisał powieść właściwie bezwstydną. Miejscami męcząca, niejasną. Miejscami wzruszającą, prawdziwą. Permanentnie ruchliwą: pączkującą, rozochoconą. A jednak pod blichtrem, ironią i bałaganem (życia) drzemie sobie historia o niewłaściwej (błąd!), nierealnej (też coś!) miłości. Która może się rozprzestrzeniać. Może dotknąć i ciebie.

 

Agnieszka Wolny-Hamkało

 

Preparując swój ironiczny traktat na temat współczesnej kondycji człowieka, Karpowicz zręcznie omija fabularne schematy i popycha losy ludzkich oraz nieludzkich bohaterów właśnie w tę stronę, jakiej najmniej można się spodziewać . Refleksja filozoficzna znajduje pełne odbicie w formie książki. W jej tragifarsowej tonacji, w żonglowaniu sposobami narracji, w kompozycyjnym pomieszaniu. W efekcie powstała bodaj najciekawsza – jeśli chodzi o rodzime realizacje – opowieść o tym, czym jest ponowoczesność w kraju postkomunistycznym.

 

Marta Mizuro 

 

Ignacy Karpowicz (ur. ur. 1976 r.) prozaik, podróżnik, tłumacz; jeden z najlepiej zapowiadających się prozaików młodego pokolenia, pisujący zarówno psychodeliczną prozę, jak i para-reportaże z Afryki. Poprzednia powieść Gesty (2008) znalazła się w ścisłym finale

Nagrody Literackiej Nike.

 

 

Wkrótce ukaże sie wywrotowa recenzja nagrodzonej pozycji...


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 20 stycznia 2011, 00:31
no to już wiem, co sobie sprawię na urodziny
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 21 stycznia 2011, 21:26
ja tam już jutro do księgarni biegnę. Dzień Dziadka to też niezła okazja, żeby sobie prezent kupić, nie?
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 21 stycznia 2011, 22:16
ale ja się akurat zdążę na urodziny wygrzebać z sesji i wybrać do księgarni :D
Paweł Kaczorowski
Paweł Kaczorowski 26 stycznia 2011, 01:52
Przyznaję, że ta książka jest niesamowita. Ten Facet ma pomysł na pisanie, ma swój język, inteligencję, odwagę i styl, no i oczywiście - mnóstwo wiedzy, która się bawi jak dziecko kamyczkami w przypowieści Heraklita... Nietuzinkowy Autor, rewelacyjna proza. Ale, bo jest pewne "ale", ta książka mogłaby być krótsza o połowę. Pomysł narracyjny jest powielany w nieskończoność, aż do znudzenia. Szkoda, bo do jakiejś 350 strony bawiłem się setnie...
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 29 stycznia 2011, 15:35
ja właśnie jestem w połowie i wciąż bawię się doskonale :)
przysłano: 28 sierpnia 2010 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca