Literatura

Ludzi leczy wiara. „Biała gorączka” Jacka Hugo - Badera

HIV, heroina, prostytucja, bieda, wódka, korupcja, bandyci i szamani. Postsowiecki świat opisany barwnie i bez znieczulenia.

 

Biała gorączka kusi arcyciekawym początkiem. Już w pierwszym zdaniu pojawia się obawa przed grasującymi po syberyjskich bezdrożach bandytami. W porównaniu z całą książką brzmi to jednak niewinnie. Jacek Hugo - Bader pokazuje świat, jaki niekoniecznie chcielibyśmy znać. Czytanie Białej gorączki jest jak zaglądanie z mikroskopem pod dywan i oglądanie, co tam zamieciono. Nadwrażliwy czytelnik odłoży tę książkę z traumą, nieczuły przeczyta ją w dwa dni i guzik mu przyjdzie z lektury.

 

Pierwsza część Białej gorączki to relacja z dwumiesięcznej wyprawy przez Syberię. Autor pokonał ruskim łazikiem trzynaście tysięcy kilometrów. Dzięki umiejętnej żonglerce formą reportażu, wywiadu i opowieści, jest to znakomita lektura. Druga część książki to zbiór publikowanych wcześniej w Gazecie Wyborczej reportaży z byłych republik radzieckich. Jest taka tendencja, że dziennikarz pracujący nad daną tematyką stara się później zebrać swe reportaże w książce. Reportaż wychodzi poza granice doraźnego dziennikarstwa, stając się uniwersalną literaturą. Źle się dzieje, jeśli dobre teksty, w unikalny sposób opisujące ważne problemy, kończą żywot w kuble na odpady papierowe.

 

Kraj obszerny, podróż długa, więc i tematyka różnorodna. HIV, heroina, prostytucja, bieda, wódka, korupcja, bandyci i szamani. Jak w kinie, tylko że dzieje się naprawdę. W tajdze Bader spotyka szamanów, którym udało się przetrwać radzieckie czasy. Praktykują wiedzę przodków w nowych realiach, nieraz zaskakujących. Jak mantra powraca mądrość, że ludzi leczy wiara. Nie wszyscy mają tę wiarę. Tytułowy reportaż Biała gorączka to historia grupy syberyjskich pasterzy, Ewenków. Wszyscy bohaterowie tej opowieści – a jest ich ponad dwudziestka – kolejno giną. Przyczyny zgonu są różne, jednak zawsze towarzyszy im alkohol.

 

Bader dociera w miejsca, gdzie „żaden światowy sprzedawca frytek i hamburgerów nie założył stołówki.” Rozmawia ze zwykłymi ludźmi. Wielka historia interesuje go o tyle, o ile wpływa na maluczkich. Że wpływa – to oczywiste. Upadek sowieckiego kolosa wywołał w życiu jego obywateli wstrząs, którego echo wielu odczuwa do dziś. „Uważam, że w Rosji ciągle coś się przewraca. Kolejna kostka domina upada, mimo, że gdzieś tam na początku pewnie ktoś już te pierwsze przewrócone podnosi. Ja podążam do tych miejsc, w których coś upada” – mówi autor Białej gorączki.

 

Najsmutniejsza opowieść, jaką słyszałem w życiu.

 

Jednym z ciekawszych puzzli, jakie wyłoniły się po rozsypaniu radzieckiej układanki jest Naddniestrze. Oficjalnie część Mołdawii, faktycznie –  separatystyczne państewko nie uznawane na międzynarodowej arenie, lecz od 20 lat rozwijające struktury. „Ostatni spadkobierca tradycji radzieckiej” – region na pograniczu Mołdawii i Ukrainy, rozciągnięty na ok. 200 km, o średniej szerokości około 12-15 km. Z rozmów z tutejszymi oficjelami wyłania się obraz monopolu, w którym rządowe łatwo pomylić z tym, co mafijne. Reportaż o Naddniestrzu ma aromat i lekkość znakomitych koniaków, których producentem jest tutejsza fabryka Kvint.

 

Dziennikarz nie jedzie, żeby opisywać ludzi bogatych, szczęśliwych i zdrowych. To byłoby bezsensowne i nudne. Nie jest tak, że my się czepiamy dla samego czepiania się. Piszemy, czy pokazujemy pewne sprawy celowo, bo dziennikarstwo powinno naprawiać świat” – mówi w wywiadzie Jacek Hugo - Bader. Prawda wydobyta na światło dzienne zaczyna uwierać. Dyskomfort stwarza nadzieję na zmianę. Reporter dociera do miejscowych judymów i siłaczek – działaczy organizacji walczących z handlem żywym towarem, pomagających ludziom stawiać czoła alkoholowi, narkotykom, czy żyć z AIDS. Pokazanie, że ktoś wkłada trud w rozproszenie mroku jest nie mniej ważne, niż przedstawienie ciemnej strony rzeczywistości.

 

Zamiłowanie Badera do niewygodnej tematyki owocuje szokującymi tekstami, jak ten z 2004 roku o Mołdawii – Pułapka na myszy. To najbiedniejszy kraj Europy, gdzie osiemdziesiąt pięć procent społeczeństwa żyje poniżej poziomu ubóstwa, głodując przez cały rok. Za kilka tysięcy dolarów ludzie dają sobie wyciąć nerkę. Tutejsze kobiety przepadają, stając się niewolnicami handlarzy żywym towarem. I to nie jest temat marginalny – dotyczy ponad stu tysięcy Mołdawianek. Są bite, gwałcone, zmuszane do prostytucji, odzierane z godności. W tym tekście autorowi puszczają nerwy. „To najsmutniejsza opowieść, jaką słyszałem w życiu” – pisze.

 

W wywiadach Bader powtarza, że nie spotyka osób poznanych na swej reporterskiej ścieżce. To w mojej opinii największy grzech żurnalistów. Dziennikarz wchodzi z rozmówcą w pozornie przyjacielską relację, wyciąga z niego historie, które następnie przetwarza i sprzedaje, po czym porywa go nowy temat. Być może tak jest wygodniej. Jeśli swoim tekstem dziennikarz komuś zaszkodził, nie dowie się o tym. Być może rzeczywiście świat jest zbyt złożony, by powracać do tej samej tematyki. Z drugiej strony – jeśli ta tematyka jest tak ważna, to czyż nie zasługuje na monitoring? Pokazanie problemu jest ważne i wartościowe, ale jeśli przedstawia się historię nie wykazując zainteresowania dalszym ciągiem, to tak realizowane dzieło naprawiania świata jest niekompletne.

 

Lektura Białej gorączki nie pozostawia złudzeń. Świat ludzi pławiących się w ostentacyjnym bogactwie graniczy z nędzą. Szary człowiek, wypluty przez zdychający system, zostaje ze swą biedą i chorobami sam. Maluczcy są bezlitośnie krojeni przez wyciągającego łapę po haracz gangstera i nie mniej zachłannego milicjanta. Człowiek poradziecki sprawia wrażenie smutnego i nieufnego. Pozornie. Gdy przestaniesz dlań być obcym, okazuje się jednak sympatyczny i niegroźny. Pewnie dlatego Jacek Hugo - Bader tak często podróżuje do Rosji i byłych republik radzieckich. Nie wierzę, by jeździł tam jedynie w poszukiwaniu kolejnych nieszczęść do reportażu...

 

Biała gorączka okazała się przebojem wydawniczym. Książka jest szeroko rozpoznawana, dyskutowana i dobrze się sprzedaje. Wydawnictwo Czarne szykuje na marzec trzecie wydanie   w twardej oprawie.

 

 

©Artur Żejmo

 

Jacek Hugo - Bader, Biała gorączka

Wydawnictwo Czarne, wydanie II, Wołowiec 2009

Stron: 396, okładka miękka

 

 

Linki:

 

http://www.czarne.com.pl/?a=2830

 

Jacek Hugo-Bader: Dziennikarstwo powinno naprawiac świat

Zdjęcia


Artur Żejmo

Artur Żejmo

44 Wro
11 artykułów 22 komentarze


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
Aleksandra Lubińska
Aleksandra Lubińska 21 lutego 2011, 23:34
Bardzo udatna książka. Za to teza o naprawczej roli dziennikarstwa wydaje mi się naprawdę naiwna.
Artur Żejmo
Artur Żejmo 22 lutego 2011, 13:14
Są reporterskie interwencje, które stają się przyczynkiem do zmiany. Są relacje, które otwierają oczy na nie dostrzegane problemy. Są ludzie, którym pomaga już to, że mają komu opowiedzieć o swoich problemach. Każdy aktywista wie o strategicznej roli kontaktów z mediami. Gdyby Adam Wajrak na łamach "Gazety Wyborczej" nie rozdmuchał sprawy Doliny Rospudy, zbudowano by tam drogę.

Jest coś takiego, jak dziennikarstwo misyjne, choć - przyznam - to margines.
Reporter musi jakoś usprawiedliwić swe poczynania, by nie być postrzeganym jako hiena i sam o sobie tak nie myśleć. Deklaruje zatem, że dziennikarstwo powinno naprawiać świat. Problemem jest, jak wywiązuje się ze swoich zobowiązań.
Aleksandra Lubińska
Aleksandra Lubińska 23 lutego 2011, 12:21
Co do Wajraka - racja. Argument o tym, że i wygadanie się dziennikarzowi może być dla kogoś bardzo ważne - również jest dobry. Brakuje mi natomiast sukcesów w nieco większej skali. Wystarczy zapoznać się z 'Modlitwą o deszcz' Jagielskiego, albo z którymkolwiek reportażem o masakrze w Rwandzie. Dowiadujemy się - w porządku. Tylko tak naprawdę who cares?
przysłano: 10 września 2010 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca