Literatura

Wiktor Pielewin. Czy Rosja jest piarowskim wymysłem?

„(...) nie można wykluczyć i tego, że sama Rosja jest tylko piarowskim wymysłem. Stąd już tylko jeden krok do wniosku, że cały wolny świat, marzenie pokolenia Pepsi-Coli to nie złudzenie, ale wręcz pułapka, z której już nie ma dokąd uciec.” [fragm. recenzji]

Wielu współczesnych pisarzy próbuje okiełznać i wyjaśnić rzeczywistość, która od dawna wymyka się próbom kontroli i rozwijając się w nieprzewidywalnym kierunku wcale nie ma zamiaru wracać ani na stare, ani tym bardziej wchodzić na nowe tory. Zwłaszcza, jeśli jest to rosyjska rzeczywistość lat 90. Taką tematykę podejmuje w swojej twórczości również jeden z najbardziej znanych i docenianych pisarzy młodego pokolenia –. Poniżej zostaną omówione trzy jego powieści, które stanowią tylko niewielką próbkę jego bogatego pisarskiego dorobku i choć fabularnie znacznie się od siebie różnią, to można znaleźć dla nich wspólny mianownik. Generation P (W.A.B. 2002) i Mały palec Buddy (W.A.B. 2003) łączy fascynacja wschodnim kręgiem kulturowym, buddyzmem jako religią, ale przede wszystkim jako filozofią. W tym towarzystwie Empire V (W.A.B. 2008) początkowo zdawał się być odmieńcem, ale to tylko pozory. Pielewin do perfekcji opanował bowiem pisanie wciąż nowego tekstu do jednej melodii. Ta melodia nie jest prosta, ale dobrze znana, bo chodzi o społeczno-obyczajowy obraz współczesnej Rosji i ukazanie pewnych jej, niezmiennych od czasów pierestrojki schematów, wciąż powielanych zachowań, traum i niezaspokojonych potrzeb.


Generation P ukazuje proces przejścia społeczeństwa od komunizmu do demokracji, a w sferze rynkowej – do konsumpcjonizmu. Przejścia bardzo trudnego, bo niespodziewanego, choć z drugiej strony – długo wyczekiwanego. Powieść ma dwie płaszczyzny. Pierwsza to swego rodzaju samouczek dla początkujących copywriterów. Autor krok po kroku objaśnia zasady tworzenia reklam, pisania scenariuszy i wymyślania haseł. Wskazówki rodem z amerykańskich podręczników nie są już żadną atrakcją dla czytelnika. Już, bo kilkanaście lat temu (Generacja P w Rosji ukazała się w 1999 roku) wiedzę tę stawiano na równi z prawdą objawioną. Dziś dla nikogo nie jest tajemnicą, że reklama to manipulacja, która sprzedaje złudzenia, ale wówczas, na początku ostatniej dekady XX wieku nie było to tak oczywiste. Trzeba jednak docenić, że Pielewin bardzo trafnie ujął cały proces. I koniecznie trzeba dodać, że zobrazowanie tych przemian posłużyło jedynie za pretekst do głębszych rozważań, którym poświęcona jest druga płaszczyzna. Wowka Tatarski, wrażliwy, młody copywriter odkrywa, że manipulacją w dobie konsumpcjonizmu jest nie tylko reklama. Albo inaczej: w tej epoce wszystko jest reklamą, a więc ułudą, mistyfikacją – sprytną do tego stopnia, że nie wiadomo, gdzie jest jej źródło i kto nad nią panuje. A skoro tak jest, to nie można wykluczyć i tego, że sama Rosja jest tylko piarowskim wymysłem. Stąd już tylko jeden krok do wniosku, że cały wolny świat, marzenie pokolenia Pepsi-Coli to nie złudzenie, ale wręcz pułapka, z której już nie ma dokąd uciec. Chyba, że w głąb siebie, do alternatywnego świata wywołanego za pomocą, na przykład, grzybków halucynogennych. Aby pełniej poczuć smak tego wewnętrznego świata (nie grzybków) można to wszystko przyprawić szczyptą starożytnej wschodniej mądrości. To jedyna droga, która chroni szarego człowieka przed popadnięciem w obłęd, ale też nie na zawsze. Koniec końców nie da się zrobić nic, nie ma ucieczki. Pozostaje jedynie groteska i absurd, które Pielewin opanował do tego stopnia, że powieść momentami przypomina niezrozumiały bełkot, podobnie jak rzeczywistość, której istnienie autor również poddaje w wątpliwość, choć nie tak wyraźnie i otwarcie jak w Małym palcu Buddy. Ale o tym za chwilę. Tymczasem warto jeszcze zwrócić uwagę na duchowego patrona egzystencjalnych rozważań Wowki – Che Guevarę. Legenda rewolucji została tu wykorzystana do zupełnie innego celu, Che jest myślicielem, mędrcem, duchowym przewodnikiem.


Jednym z symboli rosyjskiej rzeczywistości jest psychuszka. Magiczne miejsce, w którym każda władza umieszczała niewygodnych i niepokornych świadków systemu. Dlatego za znamienny należy uznać fakt, że spoiwem akcji Małego palca Buddy jest właśnie oddział psychiatryczny, na którym przebywa Piotr Pusto. Bohater cierpi na rozdwojenie jaźni, jest świadkiem wydarzeń z wojny bolszewickiej i z epoki współczesnej. Sam nie wie, która rzeczywistość jest prawdziwa, bo obie są nieprawdopodobne, a do tego podobne do siebie nawzajem. Nie sposób tego rozstrzygnąć, dlatego czytelnik również jest skazany na swego rodzaju schizofrenię. Akcja dzieje się w dwóch równoległych światach, co początkowo utrudnia odbiór książki, ale szybko można się do tego przyzwyczaić. Kluczem do odczytania tej powieści jest tytuł, który w oryginale brzmi Czapajew i Pustota. Czapajew to postać legendarna, dowódca bolszewików, który zginął w czasie przeprawy przez rzekę Ural. Na podstawie jego losów powstał film, stał się też bohaterem radzieckich anegdot. Pielewin jednak nie ma zamiaru rehabilitować zapomnianego herosa. Jego postać jest autorowi potrzebna po to, by zanegować istnienie rzeczywistości i stworzyć podwaliny pod filozoficzno-mistyczny wywód. Pusto będąc komisarzem w oddziale Czapajewa prowadzi z nim dysputy na wszelakie tematy. Ich celem jest przekonanie bohatera, że rzeczywistość nie istnieje, bo przyjęcie takiego stanowiska jest pierwszym krokiem do osiągnięcia prawdziwej wolności, tzw. „Mongolii Wewnętrznej”. Wywody te są argumentowane zarówno buddyjską mądrością jak i współczesną popkulturą. Zresztą czerpanie z tak odmiennych źródeł jest charakterystyczne dla całego pisarstwa Pielewina. Autor upodobał sobie również odwoływanie się do klasyki rodzimej literatury, ale zazwyczaj są to paralele niekonwencjonalne. Podobnie jak w Generacji P, tak i w Małym palcu... jest mnóstwo scen absurdalnych, groteskowych i fantastycznych. Zakładam, że ich nagromadzenie ma wzmocnić przekaz albo podkreślić złudzenie pustki i nihilizmu. Rozumiem całą tę postmodernistyczną ideologię, upadek wartości etc., chociaż sama się z tym nie zgadzam. Uważam jednak, że Pielewin mocno przesadził. Chciał napisać oryginalnie i z rozmachem o pustce i samotności homo sovieticusa w nowej erze. Oryginalnie jest, rozmachu też autorowi odmówić nie można. Ale cóż z tego, skoro nie można też w tym wszystkim znaleźć sensu? Chyba, że chodzi właśnie o to, by go nie szukać. Może właśnie na tym polega geniusz Pielewina, by wodzić czytelnika za nos? Skoro można drwić z rzeczywistości, to można i z odbiorcy. Jakkolwiek na tę powieść nie spojrzeć, jest to lektura bardzo wymagająca i potrzeba naprawdę niebywałej siły woli by przez nią przebrnąć. I choć osobiście fanką Małego palca Buddy nie jestem, to coś w tej książce być musi, skoro przyniosła Pielewinowi światową sławę. A to, że nie jest dla wszystkich świadczy wyłącznie o jej sile.


Po doświadczeniach z Małym palcem nie miałam ochoty poznawać kolejnych dzieł Rosjanina. Zwłaszcza, gdy na tylnej okładce Empire V przeczytałam, że to powieść o wampirach, a to już zupełnie nie moja bajka. Ale co tam, raz kozie śmierć... Okazało się, że Pielewin po raz kolejny sobie ze mnie, czytelnika, zakpił, bo powieść o wampirach wcale nie jest powieścią o wampirach. I na razie wygrywa w moim prywatnym rankingu dotyczącym tego autora. Empire V to bardzo trafna alegoria współczesnej rzeczywistości. Wampiry to wybrańcy, którzy będąc swego rodzaju nadludźmi są w stanie zrozumieć i zapanować nad światem. Zwykły człowiek nie może tego zrobić, bo ma w życiu tylko jeden cel: został stworzony (a w zasadzie wyhodowany) po to, by zarabiać pieniądze, które zamienia na dobra materialne i bez opamiętania konsumuje. Jest szczęśliwym głupcem, bo nie zdaje sobie sprawy, że tak naprawdę jest tylko marionetką w wielkim teatrze. Autor po raz kolejny powtarza więc tezy zawarte w Pokoleniu P, ale argumenty, którymi je podpiera są o wiele bardziej klarowne i, przede wszystkim, przekonywające. Poza tym, novum w Empire V jest koncepcja, która zakłada, że nad ludźmi panuje grupa wampirów. I jakkolwiek by na tę grupę nie patrzeć, skojarzenie z sektą jest automatyczne. (Popularność i rola alternatywnych ruchów religijnych w społeczeństwie rosyjskim to temat na zupełnie inny wywód). Taką organizację zarówno swoją strukturą i rytuałami przypomina bractwo, do którego dołączył młody Roma Szurkin. Stosując inną optykę, można to bractwo porównać także do służb specjalnych, które inwigilują i kontrolują społeczeństwo. Politycznie ten punkt widzenia jest bardzo niewygodny, dlatego przyjmując go można się narazić na gniew Władimira Putina, o czy autor przekonał się na własnej skórze. Wracając jednak do powieści – wraz z bohaterem czytelnik przechodzi kolejne stopnie wtajemniczenia, poznaje alternatywną historię świata i filozofię, a także język.


Empire V to literacki majstersztyk. Pielewin stawia trafną diagnozę rzeczywistości. Nie sposób się z nim nie zgodzić, nawet jeśli jego sądy są niewygodne i bynajmniej nie poprawiają samopoczucia czytelnika. Każda uwaga dotycząca współczesnego człowieka ma swoje potwierdzenie w rzeczywistości. Wszystko to okraszone jest cytatami filozofów, pisarzy i fragmentami wierszy, bo autor i tym razem całymi garściami czerpie z przeróżnych kultur, religii i systemów filozoficznych, ale także ze współczesnej popkultury. I o dziwo, zachowuje w tym wszystkim umiar. Umiar zachowuje także wtedy, gdy parodiuje utarte motywy literackie albo znane postaci wprowadzając tym samym do powieści dawkę zdrowego i bardzo inteligentnego humoru. Niezwykła lekkość i przejrzystość wynikająca z zachowania tradycyjnego ciągu przyczynowo-skutkowego opisywanych wydarzeń sprawiają, że od lektury nie można się oderwać. Odnajdując przyjemność w odczytywaniu aluzji i analogii, nie tylko w tej powieści, warto pamiętać, że Pielewin to jeden z najbardziej kontrowersyjnych rosyjskich pisarzy. Nie można mu odmówić błyskotliwości i trafności w stawianiu społecznych diagnoz (zwłaszcza mając na uwadze, że pisarz z wykształcenia jest elektromechanikiem). Można mieć jednak pewne uwagi co do stylu przekładania tych spostrzeżeń na grunt literacki.


©Anna Balcerowska

 

Na podstawie:

 

1. Wiktor Pielewin, „Generation P”,

tłum. Ewa Rojewska-Olejarczuk,

Wyd. W.A.B, Warszawa 2002,

Okładka twarda, s. 158.



Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
Artur Żejmo
Artur Żejmo 13 marca 2011, 14:29
Jeden z moich ulubionych pisarzy współczesnych. Pielewin czaruje erudycją, szerokim światopoglądem, przewrotnym poczuciem humoru, literacką finezją, bogatą wyobraźnią. "Mały palec" rozbraja, "Pokolenie P" przeczytałem na raty w Empiku, Empire V jeszcze nie znam... Trzeba będzie preczytać:)
janek
janek 9 sierpnia 2017, 12:35
w październiku 2017 nowa książka "Pielewina Miłość do trzech Zuckerbrinów" - lubimyczytac.pl/ksiazka/4689072/milosc-do-trzech-z…
przysłano: 25 września 2010 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca