Muzyka

Cudze chwalicie, swego nie znacie

Można by rzec: to jedna z przypadłości Polaków. Nie wszędzie się jednak sprawdza, chociaż mediom można by w tej kwestii wiele zarzucić. Nie o nich jednak mowa, ale o artystach z Polski, którzy bardzo dobrze radzą sobie, zarówno w kraju jak i za granicą, a bynajmniej ich muzyka do tandetnych nie należy.

Pati Yang – sprawczyni całego zamieszania – nikomu  praktycznie przedstawiać nie trzeba. Polska piosenkarka, której muzyka gości w kuluarach całego świata, niedawno dorobiła się w swojej karierze kolejnego krążka. 17 maja 2011 roku światło dzienne ujrzało jej wydawnictwo Wires and Sparks, o którym lada moment. Kto nie zna Pati niech się wstydzi i czym prędzej uzupełni muzyczną lukę.

 

Patrycja Hilton, bo tak się w rzeczywistości nazywa, z muzyką do czynienia miała już od dzieciństwa, często towarzyszyła rodzinie w trasach koncertowych. Swoją debiutancką płytę pt. Jaszczurka wydała mając zaledwie 18 lat. Był to jak do tej pory jedyny jej album z polskim akcentem. Po pierwszym sukcesie przyszedł czas na zagraniczne wyjazdy i rozwój muzycznej drogi. Pati przeprowadziła się do Londynu, tam pracowała z wieloma znanymi producentami z branży, m.in. z Davidem Holmesem i Davidem Arnoldem, z którymi współtworzyła muzykę do znanych filmów (Ocean's Eleven czy Jutro nie umiera nigdy). Mimo to artystka nie próżnowała także, jeśli chodzi o własną karierę muzyczną. Wydała jeszcze dwa solowe albumy: Silent Treatment z 2005 roku oraz Faith, Hope + Fury z 2009. Oprócz tego współtworzyła szereg muzycznych projektów, jak np. Children czy najbardziej znany FlyKKiller wraz ze swoim mężem Stephenem Hiltonem.

 

Tyle o samej Pati, teraz o jej muzyce. To przede wszystkim dobrze skomponowana elektronika, wymieszana z gatunkami pokrewnymi, głównie trip-hopem i synth-popem. Swoim stylem i sposobem wykonania nie odstaje od zagranicznych gwiazd sceny elektronicznej. Co wyróżnia ją do innych i jest zarazem charakterystycznym akcentem jej muzyki, to przede wszystkim nostalgiczny, wręcz oniryczny, klimat utworów, szczególnie widoczny na dwóch pierwszych albumach i aranżacje oszczędne w pompatyczność. Blisko jej do Goldfrappu czy Hooverphonic, z polskich artystów natomiast do Smolika i Silver Rocket.

 

Pati Yang jednak, jak na prawdziwych artystów przystało, nie  stoi w miejscu, a ciągle ewoluuje. Zmiany widoczne poprzez projekt FlyKKiller i album Faith, Hope + Fury swoją kulminację mają w najnowszej płycie Wires and Sparks. Brzmienie coraz mniej melancholijne zastępowane jest bardziej żywiołową elektroniką i mocniejszymi wstawkami. I tutaj pojawia się zasadniczy problem przerabiany na rynku muzycznym już nie pierwszy raz. Z jednej strony to dobrze, że artysta nie poprzestaje na swoich dotychczasowych dokonaniach i szuka nowych inspiracji, z drugiej jednak strony takie eksperymenty fanom podobać się wcale nie muszą, szczególnie, jeśli artysta podąża za trendami.

 

Patrycja niewątpliwe za trendami podążyła. Jednak czy od razu musi wiązać się to z oceną negatywną? Dla niektórych na pewno tak, dla innych zdecydowanie nie. Do współpracy nad najnowszą płytą piosenkarka zaprosiła Joego Cross’a, producenta muzycznego odpowiedzialnego m.in. debiut niemieckiej formacji Hurts. I to niewątpliwe na Wires and Sparks widać, słychać i czuć.

 

Album wypełnia 10 kompozycji, bardzo do siebie podobnych, ale jednocześnie odmiennych. Wpływ wszędobylskiego elektro spod znaku Hurts czy La Roux mocno rzutuje nad jego odbiorem. Mimo to na płycie znajdujemy też utwory bardziej stonowane, będące pokłosiem wcześniejszego dorobku piosenkarki, jak chociażby utwór tytułowy. To tak jakby Cross próbował wlać za wszelką ceną swój klimat, a Pati resztkami sił broniła swojej niezależności. W konsekwencji otrzymujemy utwory dobre i złe. Z jaką przewagą? Ten dylemat pozostaje już tylko i wyłącznie w ocenie słuchacza. Jeśli szuka w najnowszym albumie Pati Yang czegoś na czasie, mocnego i chwytliwego to z pewnością zawiedzony nie będzie, takie utwory jak Near to God, Kiss it Better czy Darling na pewno padną mu w ucho. Jeśli oceniać płytę tymi właśnie kryteriami to Yang trafiła w dziesiątkę i sukces komercyjny ma zapewniony.

 

Jeśli natomiast szukać już czegoś innego, bardziej ambitnego,  to będzie ciężko.Twórczość Patrycji zawsze odznaczała się jakością wyrastającą na spójnym koncepcie. Wires nad Sparks pewną całością  jest, należy jednak zadać sobie pytanie czy owa spójność to nie po prostu utwory na jedno kopyto. Od nadmiaru syntetyzatora i głowa może zaboleć, szczególnie, gdy utwory po kilku przesłuchaniach zaczynają się ze sobą zlewać. Jeśli chodzi o potencjał albumu to z przykrością należy stwierdzić, że został on niewykorzystany. Zamierzenie, by podjąć się czegoś nowego i wpleść w swoją twórczość aktualne trendy jest jak najbardziej trafiony, jednak w takich przypadkach cienka jest granica dobrego smaku i przejedzenia. Na albumie znalazło się zalediwe parę dobrych kawałków, reszta bardziej przeciętna. Najbardziej wyrazistym numerem jest promujące całe wydawnictwo Near to God. To mocny, energiczny i naprawdę świetnie zaaranżowany utwór, który w skali całego krążka pozostaje ewenementem. Kilka innych próbuje mu dorównać, jednak bezskutecznie. Near to God to bezapelacyjnie najlepszy kawałek na płycie.

 

Wires nad Sparks to z pewnością nie jest zła płyta, jednak twórczość Pati Yang przywzwycziła nas do muzyki zdecydowanie wykraczjącej poza taką kategorię oceny jak dobry-zły. Gdyby tą samą płytę nagrała Reni Jusis to zachwytów nie byłoby końca. Jednak jak na twórczość Pati Yang Wires nad Sparks to płyta dość nierówna stylistycznie, a przy tym przeciętna jakościowo. To płyta bez onirycznej ikry sygnowanej nazwiskiem Yang, ale za to z dużo dawką energii spod znaku syntetycznego elektro, której miło słucha się podczas wakacyjnych wojaży. 

 

Wykonawca: Pati Yang

Tytuł: Wires nad Sparks

Wytwórnia: EMI Music Poland

Premiera: 17.05.2011

 

Tracklista:

01. Let It Go
02. Near to God
03. Hold Your Horses
04. Kiss It Better
05. Breaking Waves
06. Revolution Baby
07. Darling
08. Take a While
09. Wires and Sparks
10. Fold

Zdjęcia


Adam Walkiewicz

Adam Walkiewicz

36 Gliwice
8 artykułów 5 komentarzy


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
przysłano: 29 stycznia 2011 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca