Film

"Jestem mordercą": autentyczne śledztwo sprzed lat i współczesne dylematy

Już w piątek, 4 listopada, do kin wejdzie thriller "Jestem mordercą" Macieja Pieprzycy, autora znanego widzom m.in. dzięki filmowi "Chce się żyć".
W nowym obrazie reżyser i scenarzysta opowiada historię inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami z końca lat 60. i początku 70., które miały miejsce na Śląsku i w Zagłębiu - śledztwem i procesem największego w historii Polski mordercy kobiet - Zdzisława Marchwickiego. Fakty i intryga kryminalna są na ekranie tylko pretekstem.

- Film jest moją autorską interpretacją tamtej sprawy. W związku z tym imiona i nazwiska osób biorących udział w śledztwie zostały zmienione - podkreślał w eksplikacji reżyserskiej Maciej Pieprzyca. - Postanowiłem również zmienić lata, w których rozgrywa się akcja filmu. W tej historii interesuje mnie przede wszystkim człowiek i jego stawiam w centrum. To, co w filmie jest najważniejsze, a zarazem bardzo współczesne, to człowiek; jak funkcjonuje poddany presji odniesienia sukcesu. To film o uwikłaniu i deprawacji moralnej jednostki, która działając w dobrych intencjach, zachowując przyzwoitość, musi skonfrontować się ze swoimi słabościami, ambicjami i systemem społeczno-politycznym, w którym przyszło jej żyć i pracować.

W czasie spotkania z widzami po przedpremierowym pokazie filmu w krakowskim Kinie Pod Baranami reżyser odniósł się jednak do różnic pomiędzy prawdziwymi wydarzeniami, a fikcją.

- Autentyczną historią zająłem się kilkanaście lat temu w dokumencie telewizyjnym o tym samym tytule: "Jestem mordercą". Wówczas przez rok przeprowadzałem dokumentację. Żyło też wtedy jeszcze wiele osób związanych ze sprawą. Poznałem ją bardzo dobrze, ale nie wszystko mogłem przedstawić na ekranie. Gdy pracuje się nad dokumentem, zwłaszcza na temat spraw kontrowersyjnych, wielu rozmówców więcej mówi prywatnie niż godzi się przedstawić przed kamerą. Moja wiedza była więc większa niż to, co mogłem zawrzeć w 50-minutowym filmie.

- Teraz... Mam taką metodę, z której korzystałem też przy "Chce się żyć": szczerego zmyślenia - kontynuował Pieprzyca. - To szczere zmyślenie oparte jest na skrupulatnie zgromadzonej wiedzy. Wychodzę od rzeczywistości, ale się jej kurczowo nie trzymam. Coś zmieniam, dodaję, odejmuję. Najważniejsza jest historia i postaci. Historia Marchwickiego, która zaczęła się w roku 1964 i trwała aż do stracenia go w roku 1977 to ogromny czas i mnóstwo wątków. Nie dałoby się tego ugryźć w jednym filmie fabularnym, może w dłuższym serialu. Różnice pomiędzy pierwszymi, a ostateczną wersją scenariusza "Jestem mordercą" (filmu fabularnego) polegały na odejmowaniu. Nie ma więc w filmie braci Marchwickiego, siostry. Skupiłem się na dylematach głównego bohatera i znalezieniu wspólnego mianownika dla tamtej historii sprzed lat i współczesności.

- Wierzę w to, że jeżeli kogoś film zainteresował, znajdzie mój dokument, dotrze do książki i artykułów na ten temat i dowie się więcej - dodawał Maciej Pieprzyca. - Inspiracje do twórcy przychodzą z różnych stron. Mnie zawsze najbardziej inspirowała rzeczywistość, ludzie. Być może wpływ na to ma fakt, że po szkole robiłem filmy dokumentalne. Była to znakomita szkoła, która uczulała na rzeczywistość, człowieka, szczegół. I ta szkoła chyba dziś procentuje.

"Jestem mordercą" wejdzie do kin 4 listopada. Głównym bohaterem jest grany przez Mirosława Haniszewskiego Janusz Jasiński - młody oficer milicji. Po kolejnych niepowodzeniach śledztwa w sprawie brutalnych zabójstw kobiet zostaje mianowany nowym szefem grupy dochodzeniowej. Stara się zrobić wszystko, by wykorzystać życiową szansę i złapać seryjnego mordercę. Jak wiele będzie w stanie poświęcić dla śledztwao

W produkcji grają również Arkadiusz Jakubik, Agata Kulesza, Magdalena Popławska, Piotr Adamczyk, Michał Żurawski, Karolina Staniec i Tomasz Włosok.

Zanim film wejdzie do kin w całej Polsce, w wybranych miejscowościach odbędą się kolejne pokazy przedpremierowe, m.in. w wybranych kinach sieci Cinema 3D, Cinema City, Helios, Multikino oraz w kinach Atlantic w Warszawie, DCF we Wrocławiu, kina Muza i Rialto w Poznaniu. 2 listopada w Nove Kino Wisła w Warszawie znowu będą obecni twórcy.

Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
źródło: megafon.pl
przysłano: 27 pazdziernika 2016 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca