"Liga sprawiedliwości" raczej nie przyniesie wytwórni Warner Bros. dochodów. Wręcz przeciwnie, były dyrektor Rob Cain twierdzi, że studio sporo straci na nowej produkcji o superbohaterach - od 50 do 100 milionów dolarów.
W weekend otwarcia "Ligi Sprawiedliwości" zarobiła w USA skromne 96 milionów dolarów, co nie jest powodem do radości. Jak wyliczył Rob Cain realizacja filmu kosztowała 300 milionów dolarów. 150 milionów dolarów przeznaczono na promocję, a kolejne 150 milionów na rozmaite wydatki i opłaty. Oznacza to, że po zsumowaniu obraz kosztował 600 milionów dolarów.
Spodziewane jest, że "Liga sprawiedliwości" zarobi około 235 milionów dolarów w Stanach Zjednoczonych i poniżej 400 milionów dolarów na rynkach zagranicznych.
Całość co prawa daje 635 milionów dolarów, ale nie wszystkie pieniądze trafiają do studia. Kina, dystrybutorzy i inni pośrednicy także czerpią zyski, a Warner Bros. otrzymuje pewien ich procent. W efekcie wytwórnia w najlepszym wypadku dostanie około 545 milionów ze sprzedaży biletów, co oznacza ponad 50 milionów strat. W najgorszym wypadku studio będzie na minusie nawet 100 milionów dolarów.
"Liga sprawiedliwości" w reżyserii Zacka Snydera skupia się na wspólnych działaniach Batmana (Ben Affleck), Aquamana (Jason Momoa), The Flasha (Ezra Miller), Cyborga (Ray Fisher) oraz Wonder Woman (Gal Gadot). W obsadzie znaleźli się również Jesse Eisenberg jako Lex Luthor oraz Amber Heard jako żona Aquamana, Mera. Oprócz nich Amy Adams ponownie wciela się w Lois Lane, Willem Dafoe gra wywodzącego się z Atlantydy, sprzymierzeńca Auqamana, Nuidisa Vulko, J.K. Simmons występuje jako komisarz Gordon, Ciarán Hinds jako Steppenwolf, Connie Nielsen jako królowa Hippolyta i Robin Wright w roli Antiope oraz Jeremy Irons znów gra Alfreda.
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.