Literatura

Notatniki ze słodkiej emigracji: O wspomnieniach z życia na południu Europy

O książkach opisujących życie w słonecznych krainach basenu Morza Śródziemnego.

 

Książki opisujące rozkosze życia na południu Europy to już standard w wyposażeniu wielu wydawnictw. Jest coś takiego w słonecznych krainach basenu Morza Śródziemnego, iż wszystko, co się w nich rozgrywa wydaje się ciekawsze, piękniejsze, lepsze. Miłość jest bardziej romantyczna i namiętna, jedzenie smaczniejsze, krajobrazy cieszące oko, a ludzie inspirujący. Nic tylko wyprowadzać się, by w końcu móc doświadczać pełni życia.

 

Wśród pisarzy oraz czytelników tego typu literatury wielu wprowadza jeszcze wewnętrzne rozróżnienie na fascynację europejską i amerykańską – ta druga potrafi być (według mieszkańca starego kontynentu) naiwna, drażniąca i nieczęsto zachwycająca się elementami, które dla nas Europejczyków nie są niczym niezwykłym – jak antyczne amfory znajdowane w ogrodach podczas kopania studni czy domy liczące więcej niż trzysta lat.

 

Sporo Amerykanów/ek – zachłyśniętych wyidealizowanym obrazem stylu życia na południowych krańcach naszego kontynentu – namiętnie tworzy romantyczne opowieści o rozpoczynaniu życia od nowa i odkrywaniu siebie, wzbogacone pasjonującymi wątkami miłosnymi. Większość z tych historii to opowieści dla znudzonych kur domowych, niewiele różniące się od niżej ustawionych w hierarchii literatury popularnej harlequinów. Oczywiście i takie przykłady znajdziemy również wśród europejskich pisarzy. Są jednak pewne tytuły, które niewątpliwie wyróżniają się w tym kole adoracji basenu Morza Śródziemnego stylem pisania oraz wyborem treści.

 

Pod słońcem Toskanii większość mieszkańców naszego kraju zna wyłącznie pod postacią filmu bardzo luźno opartego na książce o tym samym tytule. Z góry chciałabym przestrzec kolejne fanki romantycznych historii, które będą szturmować biblioteki i księgarnie po następnej emisji tego obrazu w telewizji – bardzo się zdziwicie oczekując romansu à la Tysiąc dni w Wenecji, gdyż film i książka prócz epizodycznych rzeczy nie mają ze sobą nic wspólnego.

 

Autorka tej pozycji – Frances Mayes – należy do pisarzy, którzy prowadzą (tak zwane przeze mnie) notatniki ze słodkiej emigracji. Są to zbiory opowieści osób, które zdecydowały się przenieść do obcych krajów (nierzadko leżących na innych kontynentach), by tam zacząć nowe życie. Zwykle są już w wieku średnim, spełnieni zawodowo, z odchowanymi dziećmi i spłaconymi hipotekami za domy. Jeśli zaś na cel swojej emigracji wybierają basen Morza Śródziemnego – to zakochali się w tych terenach w trakcie wakacyjnych wojaży, na długo przed wykiełkowaniem pomysłu o przeprowadzce. Zachłyśnięci wizją pięknego oraz prostego życia południowej Europy, decydują się w końcu wykonać najbardziej zwariowany krok w ich życiu, zmieniając je o 180˚ i kupując dom w wymarzonej Toskanii, Prowansji, Grecji czy Hiszpanii. Jest to oczywiście posiadłość do remontu, który zwykle staje się inspiracją do rozpoczęcia pisania historii godnych podzielenia się z resztą świata.

 

 

Notatniki ze słodkiej emigracji zawierają różnego rodzaju treści zamieszczane wedle uznania przez ich autorów. Frances Mayes odkrywanie życia na toskańskich wzgórzach opisuje przez pryzmat ludzi, historii oraz sztuki z nimi związanych. Należy tutaj wspomnieć, iż autorka książek Pod słońcem Toskanii, Bella Toskania oraz Codzienności w Toskanii wykładała na Uniwersytecie w San Francisco kreatywne pisanie, a przed wydaniem tytułów o życiu we Włoszech miała na swoim koncie eseje, wiersze oraz książkę o rodzinnej Georgii. Była zatem silnie związaną ze światem literackim i sztuki, co wyraźnie widać w jej stylu pisania. Książki są pełne odniesień do włoskiej sztuki oraz literatury, a sama Mayes dzieli się z czytelnikami przemyśleniami odnośnie pozycji, po które sięga przez wszelkie ich powiązania z tą krainą.

 

Całość natomiast uzupełnia o przegląd lokalnej kuchni podzielonej na okres zimowy oraz letni. Autorka nie tylko chce przekazać swoje doświadczenia, emocje oraz przemyślenia związane z życiem we Włoszech, ale również umożliwić czytelnikom posmakowanie potraw z tych słonecznych wzgórz, zamieszczając całe strony toskańskich przepisów. Powiedzenie przez żołądek do serca zaczyna za sprawą jej historii nabierać zupełnie innego znaczenia. Czytając dosłownie można poczuć smaki tej krainy, zakochując się w niej przez sam fakt gastronomicznych wspaniałościach, których nam dostarcza.

 

Jedzenie to również nieodłączny element życia w opowieściach o Prowansji snutych przez Petera Mayle. Autor ten może być znany większej liczbie obywateli naszego kraju za sprawą filmu Dobry rok Ridleya Scotta z Russellem Crowe oraz Marion Cotillard w rolach głównych. Obraz oczywiście powstał na podstawie książki o tym samym tytule, jednak nie o niej będę pisać, a o trylogii wspomnień Brytyjczyka z lawendowej krainy: Roku w Prowansji, Zawsze Prowansji oraz Jeszcze raz Prowansji.

 

Peter Mayle po odniesieniu znacznego sukcesu w branży reklamowej oraz wydaniu kilku książek o charakterze edukacyjnym, postanowił zwolnić ze swoim życiem i przeprowadzić się wraz z żoną na ukochaną południowo-francuską wieś. Kupili stary wiejski dom w okolicach Luberonu wymagający (oczywiście) remontu, wzięli lekcje francuskiego i zaprzyjaźnili się z miejscową ludnością w efekcie, czego w 1989 roku został wydany Rok w Prowansji szybko zyskując status bestsellera i przyczyniając się do inwazji fanów historii o sielankowym życiu w krainie winem płynącej na dom autora.

 

Notatniki ze słodkiej emigracji Petera Mayle różnią się od Frances Mayes dość znacząco. Ten brytyjski pisarz snuje gawędy o specyfice życia oraz mentalności Prowansalczyków. Przedstawia ich sposób myślenia, podejście do świata oraz niezwykłe wydarzenia, które odnosi się wrażenie, że mogły mieć miejsce jedynie na południu Europy. W jego książkach mniej widać wtrąceń niczym z przewodnika turystycznego dotyczących architektury, sztuki czy artystów związanych z tymi terenami, a więcej niezwykłych, ciepłych i humorystycznych anegdot z życia zwykłych ludzi, z którymi Mayle tak uwielbia obcować. Jest on ciekawym i bystrym obserwatorem, wzbogacającym swoje historie o inteligentny angielski humor sprawiając, iż natychmiast chciałoby się przenieść do jego świata, gdzie czas wyznaczają pory posiłków, a remont domu wiąże się z pozyskaniem nowej rodziny w postaci robotników, którzy szybko nas nie opuszczą.

 

Życie w Prowansji wydaje się względne i pozbawione większych problemów, a jeśli już coś pójdzie źle to z winy Włochów (starających się przewyższyć swoją Umbrią i Toskanią renomę Prowansji), dziwacznych niemieckich turystów czy nielubianych z zasady Paryżan.

 

Jest to kraina, w której na pogrzeby chodzi się, by mieć satysfakcję, iż kogoś przeżyliśmy (zwłaszcza jeśli był to wróg), problemy w społecznościach wiejskich/małomiasteczkowych eliminuje się wspólnotowo (szczególnie gdy sprawa wiąże się z przystojnym rzeźnikiem przyprawiającym rogi mężom), a dobrej kuchni można zasmakować nie tylko w luksusowych restauracjach, ale także z przydrożnych barach lub nie przyciągających wzroku tawernach (odkrywając tym samym, iż przewodniki Michelin to jednak ubogie zbiory, w których głównie skupia się uwagę na snobistycznych miejscach odbijających się niekorzystnie na naszych portfelach). Jest to świat, gdzie nie istnieje niepotrzebne zdenerwowanie, a czytając historie Mayle człowiek zaczyna podziwiać jego cierpliwość oraz dystans z jakim podchodzi do niecodziennych sytuacji w codziennym prowansalskim życiu.

 

Notatniki ze słodkiej emigracji to historie osób uprzywilejowanych, mogących sobie pozwolić na nagłą życiową zmianę, ale dalej funkcjonujących na odpowiedniej stopie życiowej i może właśnie przez to tak nas urzekają. Są to wizje idylliczne, ukazujące jak bardzo subiektywne jest oko obserwatora, choć z drugiej strony właśnie dzięki temu pociągające. Czytając te książki doświadczamy eskapistycznej funkcji literatury popularnej – przenosimy się do świata, gdzie wszystko toczy się innym rytmem, jedzenie dostarcza niemalże hedonistycznych wrażeń, a sjesta to rzecz święta, wyrabiająca w nas dystans do siebie oraz całego świata. Kto z nas nie chciałby spędzać leniwych popołudni w hamaku z kieliszkiem wina rose, książką spoczywającą na wypełnionym wyśmienitym lunchem brzuchy, obserwując wędrówkę słonecznych promieni po porośniętych dojrzewającymi winogronami oraz intensywnie fioletowymi kępami lawendy wzgórz?

 

 

 

 

 

 

 

Frances Mayes, Pod słońcem Toskanii

tłumaczenie: Zofia Kierszys

liczba stron: 293

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

 

Frances Mayes, Bella Toskania

tłumaczenie: Zofia Kierszys

liczba stron: 272

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

 

Frances Mayes, Codzienność w Toskani

tłumaczenie: Agnieszka Barbara Ciepłowska

liczba stron: 304

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

________________________________

 

 

Peter Mayle, Rok w Prowansji

tłumaczenie: Ewa Adamska

liczba stron: 212

Wydawnictwo: Prószyński Media

 

 

Peter Mayle, Jeszcze raz Prowansja 

tłumaczenie: Zofia Zinserling

liczba stron: 168

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

 

Peter Mayle, Zawsze Prowansja

tłumaczenie: Zofia Zinserling

liczba stron: 152

Wydawnictwo: Prószyński Media

 

Tekst był opublikowany na polemizuj.com

 

 

od: 8 czerwca 2012
do: 10 czerwca 2012
Ania B.

Ania B.

36 Bytom
36 artykułów 5 komentarzy
...w trakcie poszukiwań.
Ministerstwo Literatury


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
przysłano: 8 lipca 2012 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca