Pół roku czekania było warte tej chwili, w której mogłam powrócić na wyspę Martha's Vineyard, by kontynuować przygodę z duchami ponurego Sorrow. Serce ze szkła wciągnęło mnie na tyle, że podświadomie nie mogłam się doczekać Serca w kawałkach. Jednak nie wytrzymam czekania jeszcze raz tyle na kolejną część!
W jego wspomnieniach pojawiła się wyrwa, ciemność, której nie potrafił przeniknąć. Człowiek stara się wtedy i wciąż próbuje, lecz wszystkie starania spełzają na niczym, aż pojawia się przeświadczenie, że coś jest nie tak. Że to obłęd.
Jak można kogoś tak bardzo kochać, jak ja kochałam jego? Do tego stopnia, że to, co sprawiało mu ból, stawało się dla mnie prawdziwą torturą?
Książka jest utrzymana w tak lekkim stylu, że można przeczytać ją w chwilę. W jeden wieczór. Z czasem przestaje się zwracać uwagę na denerwującą główną bohaterkę, pomija się fakt jej istnienia – albo go toleruje – i z ciekawością dąży się do końca, próbując połączyć wątki i wyszukać wskazówki. To rzeczywiście magia czy spisek? Nie wiem. Wiem jednak, że Serce w kawałkach jest warte przeczytania, chociażby dla tej chwili odprężenia, zatopienia się w świat młodych ludzi zakochanych w sobie po uszy, niewidzących niczego poza sobą. Jest warte przede wszystkim rozwiązania zagadki.
Ula Michalik
27 Gdańsk
12 artykułów
|