Literatura

Wywiad z Katarzyną Puzyńską autorką cyklu kryminalnego „Lipowo”

Anna Bugajna: Na początek w ramach rozgrzewki wolne pytanie – suspens czy intryga?

 

Katarzyna Puzyńska: W kryminale zarówno suspens, jak i intryga są niezwykle istotne! Nie potrafię wybrać, które miałoby być ważniejsze. Oba powodują, że chcemy przewracać kolejne kartki i szukać mordercy. A przecież o to w dobrym kryminale chodzi. Czytelnik nie może się nudzić.

 

AB: Jest Pani nie tylko autorką kryminałów, ale także zagorzałą czytelniczką tego gatunku literackiego. Czy mogłaby Pani powiedzieć, za co właściwie ceni Pani kryminały? Czym dla Pani one są?

 

KP: To prawda, uwielbiam kryminały. Najbardziej chyba za ich różnorodność. Ten gatunek bardzo się zmienił. Nie jest już tylko przysłowiową pogonią za mordercą, ale porusza też rozmaite ważne kwestie. Jakie? To już zależy od autora. Od społecznych, po te dotyczące jednostki. Kryminał stał się właściwie taką nowoczesną powieścią, która do pewnego stopnia stanowi też diagnozę społeczną – pokazuje, jacy jesteśmy i, z jakim problemami się mierzymy. Kryminał, oczywiście ten dobrze napisany, jest również studium psychologicznym, co mnie z racji mojego wykształcenia, niezwykle interesuje.

 

AB: Pani zdaniem, bez czego nie może się obejść dobry kryminał?

 

KP: Kluczowe jest dla mnie stworzenie naprawdę drobiazgowych profili psychologicznych wszystkich postaci. Również tych drugo-, a nawet trzecioplanowych. Ma to wielkie znaczenie, ponieważ kryminał jest opowieścią przede wszystkim o ludziach, ich motywacjach i decyzjach, jakie podejmują w pewnych sytuacjach. Decyzjach, które często bywają brzemienne w skutkach. Niestety wiele badań z psychologii i socjologii pokazuje, że wszyscy jesteśmy zdolni do zła. Według niektórych naukowców każdy z nas może zabić – ale, co istotne w dziedzinie profilowania kryminalnego, nie każdy w ten sam sposób. Psycholog śledczy szuka więc zamiast odcisków palców takiego „odcisku osobowości” sprawcy. Wracając jednak do meritum, tylko dobrze stworzone postaci potrafią udźwignąć, pociągnąć akcję – zwłaszcza jeżeli ta jest bardzo rozbudowana. Czasem tacy bohaterowie potrafią nawet zaskoczyć samego autora. Mnie się to przydarzyło na przykład przy pisaniu „Utopców”.

 

AB: Co najbardziej rozprasza Panią w trakcie pisania? I jak sobie Pani z tym radzi?

 

KP: Nie lubię przerywać, więc wszystko, co odciąga mnie od pisania jest w danej chwili irytujące. Staram się jednak ćwiczyć w cnocie cierpliwości (śmiech). Mówiąc jednak poważnie, pisanie wymaga maksymalnego skupienia. Zwłaszcza w przypadku powieści o skomplikowanej, wielowątkowej fabule – a takie są moje książki.

 

AB: W Pani kryminałach raczej nie ma twardych zbrodniarzy nieliczących się z nikim, dla których zabijanie to kwestia zabawy, bądź przymusu „mrocznego pasażera”. Pani mordercy to zwykli ludzie, a zabójstwa popełniane czasami w afekcie, czasami z zemsty. Czy uważa Pani, że każdy jest w stanie zabić i to stosując niejednokrotnie niezwykle wymyślne metody, trzymając się sztywno opracowanych schematów, niczym seryjni mordercy mający za sobą setki ofiar? Przyznam, że to dość niepokojący scenariusz.

 

KP: Jak już wcześniej wspomniałam, niestety badania wskazują na to, że każdy z nas jest zdolny do zła. Oczywiście w pewnych konkretnych sytuacjach. Zwykle jest to splot czynników sytuacyjno-osobowościowych. W moich powieściach staram się szukać przyczyn i momentu krytycznego, który doprowadził później do tragedii. Dlatego często w tych poszukiwaniach cofam się daleko w przeszłość. Nie chodzi tu o wybielanie mordercy, ale o próbę zmierzenia się z tym tematem. Mordercy w moich powieściach nigdy nie są czarnobiali, bo nikt taki nie jest. Najczęściej jesteśmy pełni odcieni szarości. Mamy dobre i złe strony.

 

AB: W drugiej powieści „Więcej czerwieni” mocno nawiązuje Pani do zawodu psychologa, a także jego rozwoju naukowego. Pani również pracowała na uczelni, jako pracownik naukowy. Czy psychologia jest tak samo jak pisanie Pani pasją? Czy ciężko było odejść z Uniwersytetu, aby całkowicie oddać się pisaniu?

 

KP: Nie! A to dlatego, że pisanie jest w moim przypadku również w pewnej mierze uprawianiem zawodu psychologa. Jak już wspomniałam kreowanie postaci, relacji pomiędzy nimi i szukanie powodów ich zachowań jest w moich książkach kluczowe. Tym zajmuje się również psychologia. O pisaniu marzyłam od najmłodszych lat, więc jestem bardzo szczęśliwa, że właśnie tym mogę się teraz zajmować. Najbardziej brakuje mi rozmów ze studentami – ale czasem przychodzą na moje spotkania autorskie i zaglądają na mój fanpage na Facebooku, więc z niektórymi pozostaję w kontakcie.

 

AB: Miejsce akcji Pani kryminałów jest niezwykle ważne, nadaje im niepowtarzalnego charakteru. Wszystkie Pani kryminały maja miejsce we wsi Lipowo i jego okolicach. Dlaczego właściwie wieś a nie miasto? Co Panią skłoniło do takiego wyboru.

 

KP: Zawsze mówię, ze wieś to taki świat widziany pod lupą. W mniejszej skali można wyraźniej zobaczyć problemy, które w szerszej perspektywie mogą się gdzieś rozmyć. Poza tym wieś jest też interesująca ze względu na samą naturę zamkniętej społeczności, w której z jednej strony mamy sąsiedzką pomoc, a z drugiej presję – co powiedzą inny, czy sprostamy wymaganiom grupy. Czasem zmowa milczenia jest tak silna, że niezmiernie trudno z nią walczyć.

 

Drugim powodem jest moja miłość dla powieści Agathy Christie, które w dużej mierze rozgrywają się przecież na prowincji. W małej społeczności mamy zamknięty świat, a mordercą nie jest ktoś z zewnątrz, a jedna z dobrze znanych nam osób. Tylko kto? To oczywiście intelektualna rozgrywka pomiędzy autorem a czytelnikiem.

 

Trzeci powód jest natury osobistej. Pochodzę z Warszawy, ale w dzieciństwie wiele czasu spędzałam u moich dziadków na wsi. W miejscowości, która stała się inspiracją do stworzenia książkowego Lipowa. Część miejsc opisanych w moich książkach istnieje więc naprawdę i można je odwiedzić – do czego oczywiście zachęcam. Na przykład bunkier z czasów II wojny światowej opisany w „Więcej czerwieni”, czy oczywiście samą Brodnicę, która znajduje się bardzo blisko książkowego Lipowa.

 

AB: Niezwykły klimat Pani powieści nadaje także przyroda, pogoda, pora roku. Czy wpływa ona także na Pani pracę? Łatwiej pisze się latem czy zimą?

 

KP: Przyroda i pory roku zawsze odgrywają ważną rolę w moich powieściach. Stanowią nie tylko tło, ale i do pewnego stopnia stają się też bohaterem całej historii. Każda pora roku ma swoje atuty. Jesień, zwłaszcza ta późna, i zima, to idealne tło dla kryminałów. Atmosfera grozy i tajemnicy, czy odcięcie od świata przez śnieg to przecież idealny punkt wyjścia dla historii. Wiosna i lato z kolei stanowią kontrast buchającej życiem przyrody i zabójstwa, które to życie kończy. Wracając do drugiej części pytania. Ja piszę przez cały rok – bez względu na aurę. Kiedy jestem zajęta tworzeniem fabuły, właściwie przenoszę się w książkowy świat.

 

AB: Szczególną atmosferę zbudowała Pani w „Utopcach”przyznam się mojej ulubionej Pani powieści – akcja dzieje się jesienią. Tam zło aż bucha z gęstych lasów, a to za sprawą dodatkowego czynnika, jakim są pogańskie bóstwa. Skąd właściwie pomysł na użycie elementów słowiańskiej mitologii?

 

KP: Kiedyś zaczytywałam się w powieściach z szeroko pojętego nurtu fantastyki. Głównie krajów anglosaskich. Mitologia tamtego regionu była mi więc do pewnego stopnia bliska. Nie znałam jednak tej naszej. Postanowiłam to zmienić i zaczęłam szukać informacji na ten temat. Mitologia Słowian jest jedną ze słabiej zachowanych. Właściwie nie można tu mówić o klasycznej mitologii. Nie ma zbiorów mitów. Wiemy natomiast, że to co nadprzyrodzone pojawiało się w tych wierzeniach właściwie we wszystkich elementach życia ówczesnych ludzi. Niektórzy naukowcy mówią, że de facto nie było podziału pomiędzy sacrum a profanum. Mówiąc ogólnie demony słowiańskie są właściwie symbolem nieposkromionej siły natury. Co ciekawe, u Słowian zwłaszcza wody przybierały złowieszczy charakter. Weźmy chociażby tytułowe utopce, które topiły kąpiących się i odpowiadały za wylewy rzek. Jak już wspomniałam, przyroda fascynuje mnie od zawsze. Dlatego chciałam ten wątek poruszyć w jednej z moich powieści. Tym bardziej, że uwielbiam wychodzić poza schemat i poza ramy gatunkowe.

 

AB: W Wielu wywiadach wspominała Pani, że Komisarz Kopp jest szczególnie Pani bliska. Inspiracją do jej stworzenia była Pani młodość. Czy dotyczy to tylko wyglądu czy także charakteru?

 

KP: W przypadku tej postaci zaczęło się rzeczywiście od wyglądu. Byłam zbuntowaną nastolatką z irokezem na głowie. Po tym, jak później zrobiłam sobie tatuaże, pytano mnie, czy zastanawiałam się, jak to będzie wyglądało za kilkadziesiąt lat. Pewnie każdy, kto ma jakieś „dziary” spotkał się kiedyś z tego typu indagacjami. Wyobraziłam więc sobie, jakby wyglądałaby w przyszłości osoba taka, jak ja wtedy. Oczywiście w wielu przypadkach za wyglądem stoją rozmaite doświadczenia – bywa, że w niektórych przypadkach związane z traumatyczni przeżyciami. Zaczęłam więc sobie zadawać coraz więcej pytań na temat tej postaci – dlaczego tak wygląda? Co ją skłoniło do tatuowania się? I tak dalej - i tworzyć jej historię krok po kroku. Jeżeli zaś chodzi o charakter – to schlebiam sobie twierdząc, że jestem od Klementyny zdecydowanie milsza (śmiech).

 

AB: Czy jest Pani w stanie określić, ile części jeszcze znajdzie się w serii o policjantach z Lipowa?

 

KP: Nie stawiam sobie granic. Założyłam, że będę pisać o Lipowie póki będzie mi to sprawiało radość i póki czytelnicy będą chcieli tam ze mną wracać. Ponieważ przy każdej powieści stawiam sobie nowe wyzwania i nigdy nie powielam schematu, pisanie kolejnych części sagi nie jest nigdy nużące.

 

AB: Na Pani stronie internetowej znalazłam informację na temat ekranizacji Pani prozy. Czy może Pani zdradzić choć trochę tajemnicy? Kto wykupił prawa do ekranizacji, czy będzie Pani obecna przy powstawaniu scenariusza?

 

KP: Niestety ze względu na tajność, która mnie obowiązuje, nie mogę nic zdradzić na ten temat! Mogę jedynie powiedzieć, że prawa filmowe do moich książek zostały kupione przez dużą firmę producencką.

 

AB: Dziękuję za rozmowę.

 

Recenzja Katarzyna Puzyńska, Motylek:

Pierwsze morderstwo we wsi Lipowo – recenzja „Motylka” Katarzyny Puzyńskiej

 

Tekst opublikowany w ramach projektu Kryminalny maj

Anna Bugajna

Anna Bugajna

35 Kraków
728 artykułów 10 komentarzy
kontakt: literatura@wywrota.pl
Ministerstwo Literatury
Współpraca


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
przysłano: 1 maja 2016 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca