Literatura

Nieokiełznane (Dzikie stworzenia, Jadwiga Grabarz)

      1.

 

Trzeba zacząć od Genesis. Tak chciałoby się rzec po przejrzeniu Dzikich stworzeń Jadwigi Grabarz.

  1.  

Dobrej mitologii bez jakiegoś tam – choćby minimalnych rozmiarów, choćby w swej małości stającego się osobliwością – Genesis nie uda się stworzyć.

  1.  

Tworzymy starą baśń. Tak się tworzy legenda. Tak sam chce podmiot liryczny i tak też rozpoczyna opowieść o świecie. O całym świecie. Choć chyba wyłącznie świecie otaczającym jedną osobę. Może szerzej: o świecie pomiędzy mówiącym ja, a tym skrytym ty.

 

To opowieść o światku. Bardzo osobistym – zda się. Choć metafory zakreślają go szeroko. Wypełniają watahami wilków oraz innych dzikich stworzeń, które podmiot liryczny próbuje złapać w karby kultury, zamknąć w poetyckich zabiegach, w rym, w formę wiersza.

  1.  

Nawet prywatny świat obudowujemy słowami. Opowiadamy o nim jakbyśmy chcieli zrobić z niego coś wielkiego, jakbyśmy chcieli stanąć w centrum. I wszystko z tego centrum lub przez to centrum oglądać. Nawet dla takiego skromnego – może egocentrycznego – światka trzeba stworzyć opowieść, a malutkie powiastki też potrzebują kąta,/ choćby pośród pajęczyn. I nawet w tym kącie przychodzi chęć, aby wszystko poukładać. Już Genesis staje się więc spotkaniem chaosu z porządkiem. Dzikiego z oswojonym.

  1.  

I Jadwiga Grabarz układa. Porządkuje. Układa Dzikie stworzenia, dzieląc je na Wilki oraz Świerszcze. I zaczynając od wiersza pod tytułem Genesis, w którym czytamy: Być ważnym, przetrwać w pamięci. Credo? Chwilowe credo?

  1.  

Gdy spojrzeć szerzej zacytowana fraza wyda się bardzo osobista. Może nawet zbyt osobista, żeby kruszyć o nią krytyczną uwagę. Z drugiej strony zostaje ona sprzedana czytelnikowi. I rodzi ciekawość, czy to co po Genesis jest wystarczająco… dobre? silne? dotykające? aby przetrwać?

 

Przetrwać w czytelniczej pamięci?

  1.  

Nie można Dzikim stworzeniom Jadwigi Grabarz odmówić konsekwencji. Te metaforyczne wilki z pierwszej części, te powracające w Świerszczach całe frazy, świdrujące czytelnika z kolejnych wierszy cudze dzieci oraz dzicy ludzie… Wszystko tu poukładane. Mało – paradoksalnie, jeśli pomyśleć o tytule całości – dzikie, ale spójne. To trzeba docenić. Te powracające tarcie między światem natury a poezją – reprezentującą kulturę.

  1.  

Docenić trzeba także konsekwencję w budowaniu poszczególnych wierszy. Bo trudno jej nie dostrzec choćby w następujących po sobie Tam, gdzie zwykle, Wiersz z bagnetem czy Wiersz ze świerszczem. Otwierane anaforami kolejne zwrotki o podobnej budowie są przemyślanymi tworami, kolejnymi cegiełkami na drodze do okiełznania dzikości. Jadwiga Grabarz podaje czytelnikowi niewątpliwie świadomą poezję. Choć czasami…

  1.  

Choć czasami niestety otrzymamy naiwne wiersze. Takie jak Historia snu oraz Pierwsze słowa. Pozwólmy zacytować sobie ten drugi, krótszy:

 

Szczenięta wilków uczą się polować,

wybrały wiersz na ofiarę,

jeszcze biegnie, tętent jego słów

przelewa się przez

białe stepy kartek.

 

Po chwili słychać gruchot kości

ze strony wylewa się

czerwona struga milczenia.

 

Czy na dobre nie wyszłoby Dzikim stworzeniom na tej stronie tomiku, zamykające wiersz, milczenie. Biała kartka.

  1.  

Zaczyna się Genesis, a kończy się zawieszeniem. Wątpliwością. Znakiem zapytania. Wiecznym zagnieżdżaniem się wszechświatów – powtórzonym w ostatnim wierszu tomu, Atlas ludzkiego ciała, dwukrotnie. Od pewności początku w Genesis docieramy do nieukończonego świata przepełnionego najróżniejszymi brakami odpowiedzi. Dzikości nie udało i nie uda się zapewne okiełznać. Tkwi w nas, w naszych ciałach, tkwi w wierszach, w poezji, której nie uda się zamknąć w żaden atlas. Na dowód mamy nie tylko zamykającą tomik frazę, ale ciągle żywy poetycki język, poetycką rzeczywistość – przepełnioną powtórzeniami, zapętleniami, milczeniem oraz – tak w świecie bywa – naiwnościami. Dziki świat zaproponowany przez Jadwigę Grabarz przepełniają dzikie stworzenia. A dzikie stworzenia (lub dzikie dzieci), które trudno zamknąć nawet w struktury wiersza, poukładać, z którymi trudno „się czasami zrymować”, nie przejmują się drobnymi naiwnościami. W ich ustach zdarza się, że nie jawią się jako naiwne.

 

 

 

Michał Domagalski

 

 

Dzikie stworzenia

Jadwiga Grabarz

Kraków 2016

Michał Domagalski

Michał Domagalski premium

42 Poznań/Ostrzeszów
626 artykułów 70 tekstów 2127 komentarzy
Urodził się w Ostrzeszowie w 1982. Publicysta i krytyk. Redaktor prowadzący portalu Wywrota od kwietnia 2015 do października 2016. Jako poeta debiutował w almanachu Połów. Poetyckie debiuty 2014-2015. Mieszka w Poznaniu. Na stronach Biura Literackiego…
Zasłużeni dla serwisu


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
przysłano: 11 września 2016 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca