Muzyka

Zakk Wylde - "The Book Of Shadows II"

Kontynuacje pomysłów są ryzykowne i rzadko przynoszą odbiorcom pozytywne wrażenia. Tyczy się to zarówno świata filmu, jak i muzyki. Niestety, przykładem na średnio udany ciąg dalszy w drugim z wymienionych światów, jest najnowsze solowe wydawnictwo Zakka Wylde'a.

Niemal dokładnie dwie dekady po wspaniałej płycie "The Book Of Shadows" ukazała się jej część druga. Album sprzed 20 lat był dość sporym zaskoczeniem, aczkolwiek Zakk już pod szyldem Pride & Glory pokazał, że nie tylko mięsiste riffy i muzykę idealną dla umięśnionych byków na harleyach grać potrafi. Mniejsza jednak o wrażliwość i wyczucie, mniejsza o to, że nagle wielki chłop z bicepsami jak melony i z gitarą w ręku pokazał nam, że potrafi być delikatny. Cudowną płytą "The Book Of Shadows" była dlatego, że wypełniły ją absolutnie kapitalne piosenki! Prawie cały materiał to mistrzostwo świata, trzymające nasze emocje na wysokim pułapie do samego końca. I kompozycje akustyczne, i te, w których więcej prądu, z miejsca czarowały, a przypominając je sobie po latach, czułem ogromną przyjemność.

Niestety, Druga Księga Cieni to monotonia, nuda, brak momentów chwytających za serce. Trochę przykro mi to pisać, ale chwilami czułem się, jakbym siedział przy ognisku, a Zakk pitolił na gitarce i wywnętrzał się na jedną nutę, jak to mu jest źle. Zaś towarzystwo rytmicznie kołysze się to w jedną, to w drugą stronę. Takie miałem luźne skojarzenia, bo przyznaję, że w liryki się nie zagłębiałem. Nie czułem potrzeby ani chęci, by to zrobić, bo Wylde nijaką muzyką skutecznie mnie do tego zniechęcił.

 

A miałem rozbudzone oczekiwania po naprawdę fajnym numerze "Sleeping Dogs". Okazało się, że to najlepsze, na co Zakka było stać. Może jeszcze "Lost Prayer" troszkę mocniej mnie poruszył. Reszta po prostu przeze mnie przeleciała. Świetny wciąż wokal Amerykanina, ładnie kontrastujący z akustyczną delikatnością i oldschoolowym klawiszem oraz ładnie użyte smyczki, to o wiele za mało, aby tę księgę chcieć przeczytać. Pod względem solówek też daleko od szału. Nie wiem, co się stało, bo Wylde to przecież kapitalny gitarzysta, co udowodnił na płytach Ozzy'ego i Black Label Society. Już to, co prezentował solo na koncertach Black Label Society było nie do słuchania i jakby zaraziło album solowy.

Potrafię zrozumieć, że Zakk chciał po latach odpocząć od mięsistych riffów i wyścigów na gryfie. Mógł jednak materiał bardziej zróżnicować, dać sobie więcej czasu na przygotowanie. A tak niestety dostaliśmy coś, co po paru przesłuchaniach zwyczajnie znika w pomrokach pamięci. I mam sporą pewność, że po latach nie odkryje się na tej płycie ukrytych skarbów. W owych pomrokach pozostanie ona już na zawsze.

 

 

Book Of Shadows II
Wykonawca: Wylde Zakk
Dystrybutor: Universal Music Polska
Data premiery: 2016-04-08


źródło: megafon.pl
przysłano: 27 kwietnia 2016 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca