Muzyka

Mike Posner, "At Night, Alone." (recenzja)

Nowa płyta Mike'a Posnera na pewno nieźle sobie poradzi, ale tylko dlatego, że przeboje ją pociągną.

"At Night, Alone." to klasyczny przykład albumu z kilkoma potencjalnymi hitami i serią wypełniaczy. Amerykański wokalista umiłował sobie miałkie, dość nijakie ballady o banalnej aranżacji. Oparte na akustycznych dźwiękach, upiększone smykami. Ckliwe i czasem zbyt egzaltowane. Nie gryzą, słuchanie ich nie boli, ale niekoniecznie zachwycają. Przelatują i człowiek o nich zapomina. Czasem jednak pojawiają się w zestawie numery, które odstają od reszty i na pewno mają szanse brylować na listach przebojów.

Imprezowa, zremiksowana wersja "I Took A Pill In Ibiza" już zdobyła uznanie słuchaczy. Podobny los może spotkać dramatyczne "Silence" z udziałem Labrintha, które ze swoją rozbuchaną, hollywoodzką produkcją miałoby szansę sprawdzić się na soundtracku do "Pięćdziesięciu twarzy Greya". Uwagę zwraca też gospelowe "Only God Knows" i niemal rockowe "Jade" z irlandzkim przytupem. Drugi z numerów na pewno świetnie sprawdzi się na koncertach. Podobnie jak "Buried in Detroit", acz w remiksie. Oryginał to po prostu tendencyjna balladka, a po obróbce i z udziałem Big Seana, mamy przyjemny, przestrzenny, wakacyjny kawałek o country'owym zabarwieniu.

Posnerowi nie można odmówić drygu do pisania piosenek. Szkoda tylko, że celuje w wolne melodie i dość oczywiste artystyczne rozwiązania. Kiedy wychodzi poza schemat, jest znacznie lepiej, a tak dostajemy głównie słabszych rywali "See You Again" Wiza Khalify i Charliego Putha.

 

 

 

At Night, Alone.

Wykonawca: Mike Posner
Data wydania: 6 maja 2016


źródło: megafon.pl
przysłano: 24 maja 2016 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca