Muzyka

Planeta Klaxons

Przy tej muzyce trudno o spokój. Cypherspeed czy Flashover to żywy, rozbiegany rytm, jak w zręcznościówkach, gdzie liczy się szybkość i spryt, a zabawa, początkowo prosta, wznosi się na kolejne poziomy i podnosi ciśnienie.

Są rzeczy, które się nie starzeją, jak gry kosmiczne typu Asteroids. Przy pomocy klawiatury: strzałek i spacji, każdy ma szansę podbić świat. Klaxons robią to dzięki mieszance wybuchowej - w jej skład wchodzi: skandowanie, mienienie się, refleks. To dopiero nieziemska atmosfera.

 

Drugi album brytyjskiej grupy Sufring the Void, z 23 sierpnia, to dziesięć dynamicznych kawałków, utrzymanych w bliskiej debiutowi stylistyce. Już pierwszy utwór Echoes zdaje się zawierać wszystko co najlepsze z ich pierwszej płyty: nakładanie się dźwięków i głosów, jak półprzezroczystych warstw, negatywów, z których każdy jest jednocześnie osobnym obrazkiem, jak i kluczem do pozostałych. Klaxons wywołują dreszcze, spięcia elektryczne, duchy i zdjęcia z innych planet.

 

Przy tej muzyce trudno o spokój. Cypherspeed czy Flashover to żywy, rozbiegany rytm, jak w zręcznościówkach, gdzie liczy się szybkość i spryt, a zabawa, początkowo prosta, wznosi się na kolejne poziomy i podnosi ciśnienie. Zespół wdzięcznie (a może: dźwięcznie?) hałasuje, łącząc rock i muzykę elektroniczną, wpisując się w gatunek zwany new rave. I, faktycznie, jest w tym nowość, a nawet – wizja przyszłości: odliczanie do wystrzelenia rakiety, podróż przez galaktykę, lądowanie na Księżycu i Wenus. Klaxons to jak wszystkie te sceny w filmach science-fiction, kiedy statek kosmiczny z łoskotem przecina próżnię, a my dowiadujemy się od kogoś, kto lepiej przyłożył się do fizyki, że dźwięk w tej konkretnej przestrzeni jest niemożliwy. Po namyśle dochodzimy do wniosku, że to drobne kłamstwo może być lepsze niż cisza. Za Klaxons, jak za tą ostatnią właśnie, można się stęsknić.

 

Teksty, choćby w utworze The Same Space, nie traktują tylko o tym, co fantastyczne. Przestrzeń jest tu i powierzchnią pokoju, i tym, co wypracowujemy między sobą. Valley of the Calm Trees przypomina, że podróż do obcych krain to również zagłębienie się w siebie. Inny, sztuczny świat może być dzisiaj na wyciągnięcie ręki, ale czy na pewno warto rezygnować z tego tutaj, wymagającego nieco więcej wysiłku? Pielęgnować wyobraźnię, poszerzyć horyzont, nie dać się uwieść tej oczywistej linii, którą przed nami kreślą – zdaje się zalecać Klaxons.

 

Tak jak dźwięk ma swoją przyczynę i historię, tak ma je każdy z nas. Szukanie sensu życia czy też rozgryzienie instrukcji obsługi nowej pralki, to nieprosta rzecz, przy tym najczęściej pozbawiona kierunkowskazów. Wszystkim nam grozi to samo nieprzyjemne uczucie, że oto, mimo tylu naszych wysiłków, znaleźliśmy się w próżni. Z Klaxons robi się tam całkiem znośnie.

Ewa Oleszczuk

Ewa Oleszczuk

41 Rzeszów
4 artykuły 3 komentarze


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
Grzegorz Cezary Skwarliński
Grzegorz Cezary Skwarliński 8 września 2010, 08:13
in plus :)
sin∞ger
sin∞ger 8 września 2010, 17:45
pozwolę sobie nie zgodzić się z tak hurra optymistycznym zdaniem, a żeby potwierdzić swoje zdanie, zamieszczę kontrtekst.
Paweł Kaczorowski
Paweł Kaczorowski 8 września 2010, 22:40
Oto link do artykułu polemicznego, o którym wspominał Singer. Ponieważ tekst pochodzi z innej strony - nie zamieściłem go na naszej głównej:
www.wywrota.pl/db/artykuly/17674_meteor_klaxons_si…
przysłano: 13 sierpnia 2010 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca