Muzyka

Strachy Na Lachy - Autor

Strachy biorą na warsztat w pewien sposób bliskiego im Jacka Kaczmarskiego. Artystę na wskroś polskiego (choć tyle czasu na emigracji) i zawsze zbuntowanego.

 

Zawsze postrzegałem Strachy na lachy jako kontynuacje Pidżamy porno. Nie w linii prostej oczywiście, ale jako kolejne kroki na artystycznej ścieżce Grabaża i jego przyjaciół. Album "Autor" wpisuje się w trend przypominania dawnych polskich artystów. Strachy biorą na warsztat w pewien sposób bliskiego im Jacka Kaczmarskiego. Artystę na wskroś polskiego (choć tyle czasu na emigracji) i zawsze zbuntowanego. Postać barda pojawiła się już wcześniej w twórczości Grabaża w kawałku "Pogrzeb króla". Dlatego długo grający hołd nie wymaga dodatkowego usprawiedliwienia.


Zatem mamy płytę gdzie każdy tekst jest napisany przez Kaczmarskiego, a każda aranżacja jest Strachów. Można założyć, że wybrane zostały piosenki najbliższe członkom SNL. Większość z nich to utwory z końca ubiegłego wieku, żaden z ostatnich płyt Jacka Kaczmarskiego nie znalazł miejsca na albumie. Starsze utwory wpisują się w poetycko-rebeliancki klimat Strachów. Pełne przenośni i niedomówień opowiadają historię nie tylko przeszłych systemów ale i współczesnego świata. Teksty Kaczmarskiego znane są przecież ze swojej mocy oddziaływania i charakterystycznego "wciskania" w stan refleksji.


Muzycznie płyta znajduje się bardzo daleko od tego co grał Jacek Kaczmarski. Pełne instrumentarium Strachów na lachy daje efekt wielowymiarowości, której mnie osobiście brakowało u Kaczmarskiego. Wspaniale zaaranżowany akordeon, trąbki, gitary i perkusja; minimalna ingerencja elektroniki daje klimat lat 80. Dodatkowo vocal jak z kasety przegrywanej setki razy w drugim, podziemnym, obiegu jakby wydawnictwo nie zostało stworzone w tym stuleciu. To novum wśród do bólu nowoczesnych kapeli. Strachy na lachy wślizgują się w zadymione sale, gdzie pośród młodych sam Kaczmarski wykrzykuje słowa buntu, które brzmiały w sercach całego pokolenia.


"Autor" jest płytą specjalną, trudno o niej powiedzieć, że to kolejna płyta Strachów. Z drugiej strony niemożliwością jest oceniać ją bez jakiegokolwiek uwzględniania faktu, ze teksty są autorstwa Jacka Kaczmarskiego. Wszystko zależy jak odbiera się cala wymowę płyty. Czy to tylko kilka śpiewanych tekstów czy coś więcej. Bez wątpienia warto przypominać Kaczmarskiego współczesnym Polakom, w końcu coraz mniej z nich miało szanse zobaczyć go na żywo. Fizycznie może opuścił nasz świat, ale jego duch na pewno nie opuścił tego kraju.

Dominik

Dominik Meller Dominik premium

40 potrójne miasto na północy Polski
122 artykuły 577 komentarzy
Od zawsze sądzi, że przesłuchał o jedną płytę za mało. Uwielbia opowiadać, szczególnie o muzyce. Uzależniony od koncertów i żywej kultury. Jak sam mówi, ma słabość do pięknych rzeczy. Dużo słów o muzyce.
Zasłużeni dla serwisu


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
Znaleziono 36 komentarzy. Poniżej ostatnie 25.
Krzysztof Kleszcz
Krzysztof Kleszcz 26 grudnia 2007, 17:04
Dobra płyta. Grabaż, czego dotknie, to mieni się. Uwielbiam wszystkie płyty Strachów.
wesoła_gitarzystka 4 stycznia 2008, 08:20
Cóż. Strachy musiały mieć sporo odwagi, żeby nagrać płyte z mistrzowskimi piosenkami Kaczmarskiego. Nie podobała mi sie ta płyta - ze względu na jarmarczno-pszenno-buraczany charakter piosenek, które powinny być zaśpiewane z pazurem. Wokal Grabaża nie pasował mi tu ni ch**a, zwłaszcza w kilku pierwszych piosenkach, kiedy to śpiewał z taką dziwną manierą. Nie wiem, czy ta chrypa miała być próbą upodobnienia się to głosu Kaczmarskiego [a broń was panie Bóg!], czy co to miało być. Chociaż kilka aranżacji mi sie podobało, tak jak np. 'przedszkole'. 'mury' - moim zdaniem porażka. ech, może dlatego jestem tak krytycznie nastawiona do tej płyty, bo nie widzę tych piosenek w wykonaniu innym niż J.K. Nie no, ale bez przesady, płyta ma też swoje dobre strony, np... oprawa graficzna x]
Ale w każdym razie szacunek dla Grabaża, choć moim zdaniem porywał sie z motyką na księżyc. Podziwiam za odwagę.
orginalna
orginalna 4 stycznia 2008, 11:49
posiadam tę płytę i muszę stwierdzić że Grabaż się nawet postarał, szczególnie podoba mi sie czerwony autobus i Encore.
ciekawe brzmienie akordeonu.
Krzysztof Kleszcz
Krzysztof Kleszcz 5 stycznia 2008, 15:44
wesoła_gitarzys - oprawa graficzna płyty akurat mi się bardzo srednio widzi...
Jeż
Jeż 5 stycznia 2008, 16:22
Nie jest łatwo stworzyć taką płytę, uważam że nie ma sensu porównywać jej z oryginalnym wykonaniem Jacka. Piosenki Kaczmarskiego najlepiej wychodzą Kaczmarskiemu;p Grabarz przedstawił swoją wizję... i chwała mu za to bo mi się płytka bardzo podoba
wesoła_gitarzystka 5 stycznia 2008, 16:55
Oczywiście miało być "(...) porywał się z motyką na SŁOŃCE", pardon x] Ale księżyc też brzmi ciekawie. No.
Otóż to, piosenki Kaczmarskiego wychodziły najlepiej Kaczmarskiemu... Oczywiście szanuję Grabaża że podjął się takiego wyzwania, cenię u niego to, że ma własne pomysły i nie boi się pokazywac ich światu (z niezłym skutkiem, wystarczy choćby spojrzeć na ilośc pozytywnych komentarzy i tych, którzy jeszcze mnie tu zjedzą za krytykę ich idola (; ), ale do mnie ta wizja nie przemawia.
ET 25 stycznia 2008, 16:33
Połączenie Grabaża z Kaczmarskim to po prostu poezja!
pomidorowa
pomidorowa 27 stycznia 2008, 14:45
a u mnie za dwa tygodnie koncert...poza tym się pochwale że chodzę do tej samej szkoły co szanowny pan Grabarz :P
pomidorowa
pomidorowa 27 stycznia 2008, 14:45
znaczy się Grabaż :P
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 27 stycznia 2008, 14:46
Tzn. on ma 37 lat jeżeli się nie mylę... co on robi w liceum/ na studiach? : D
pomidorowa
pomidorowa 27 stycznia 2008, 14:47
znaczy się do tej samej szkoły, do której on chodził kilkanaście lat temu :D
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 27 stycznia 2008, 14:49
Eeee...
a zresztą. Też fajnie : )
A ludzie z mojej szkoły chodzą do tej samej co ja do niej uczęszczam! To musi być przeżycie : )
pomidorowa
pomidorowa 27 stycznia 2008, 14:50
heh...wyczuwam ironię :P
a biologi uczył mnie facet z którym grał w zespole :P koleś jest nie z tej ziemi ;p
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 27 stycznia 2008, 14:51
Zaczynam zazdrościć ; )
Precz mi z tą ironią, mam już dość : )
pomidorowa
pomidorowa 27 stycznia 2008, 14:52
ironia to cecha ludzi inteligentnych...:P
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 27 stycznia 2008, 14:53
Dość, mam deja - vu,
czy jak to się tam pisze : )
pomidorowa
pomidorowa 27 stycznia 2008, 14:53
bo to juz było :P zawsze powtarzam ten tekst...ale to twój wybór czy chcesz być inteligentny :P
Michał Domagalski
Michał Domagalski 5 lutego 2008, 23:30
Ja tylko dwie rzeczy: Pisze się Grabaż, a nie z 'rz' na końcu (a w recenzji tak właśnie), zaś Strachy Na Lachy zapisujemy wszystkie człony od dużej... Ale!
A jeszcze jedno: Recenzje mogą być dłuższe. NIc im się wówczas nie dzieje.
Dominik
Dominik 9 lutego 2008, 11:50
Poprawiłem błędy.

Temat długości recenzji został już poruszony w jednym z pierwszych komentarzy do tego artykułu. Jeśli masz ochotę na coś dłuższego odsyłam do teksu o „Fountain” w dziale kultura. Poza tym zapraszam Ciebie i wszystkich innych użytkowników wywroty do pisania swoich własnych recenzji. Może wtedy wspólnie odnajdziemy długość tekstu która będzie satysfakcjonować całe społeczeństwo wywroty.
Michał Domagalski
Michał Domagalski 9 lutego 2008, 13:54
Ja właśnie odnośnie owego komentarza. Stwierdzam, że nie ma czegoś takiego, jak określona przez ramy gatunkowe długość recenzji. To nie sonet.
Pozdrawiam.
Dominik
Dominik 9 lutego 2008, 20:50
Nie chodzi o ramy gatunkowe, a jedynie o to ile słów/zdań/akapitów jest w stanie zobaczyć i zdecydować na przeczytanie przeciętny użytkownik wywroty. Ten parametr miałem na myśli pisząc "długość tekstu". Nie ma przecież sensu pisać, gdy nikt tego nie przeczyta. Nawet najbardziej interesująca recenzja może przejść bez echa jeśli zajmie pięć "ekranów". Wiele osób ze zwykłego, ludzkiego lenistwa jej nie przeczyta.

Jednak widzę, że nie tylko Ty jesteś głodny większej ilości informacji o opisywanych przeze mnie płytach, zatem będę się starał pisać dłuższe teksy. No, na pewno trochę dłuższe:)
zdechła mi krowa
zdechła mi krowa 13 marca 2008, 20:52
ja osobiście nie dojrzałem do tej płyty, bo uważam ,ze trzeba do niej dojrzeć. Wiecie,na albumie "Piła tango" dotkneliśmy takiego klimatu w piosence "na pogrzeb króla" czy "Zimne dziady" ale teraz jest to w wiekszym formacie. Wtedy te dwa utworo to byly takie "odskocznie" a "Autor" do pełniejszego kontemplowania myśli Grabowskiego(jeśli tak to można nazwać).
Jeż
Jeż 13 marca 2008, 21:11
nie chce być niemiły ale komentujemy jednak płytę a nie recenzje. nie bawmy sie w banalne formy językowe chodzi tylko o treść i o to co do niej macie. Chętnie na ten temat podyskutuję a nie o tym ile wyrazów ma recenzja płyty którą wszyscy (nie przez przypadek - szacunek dla was) znamy.
Seb
Seb 18 kwietnia 2016, 10:59
W Polsce nie było żadnych przeszłych systemów. W Polsce był cały czas kapitalizm i Zachód. Te przenośnie są o czymś innym.
Seb
Seb 18 kwietnia 2016, 11:02
Poza tym folklor Kaczmarskiego jest znany na całym świecie, to nie tylko Polakom się przypomina jego muzykę.
więcej komentarzy »
Usunięto 1 komentarz
przysłano: 11 grudnia 2007 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca