Wszystko to wzięte do kupy i wymieszane wielką drewnianą łychą to Polska - główna bohaterka dramatu. Z pustym brzuchem, spuszczoną głową. Zawstydzona i zakompleksiona, jak czternastolatka, pełna przekonania, że wszystkie koleżanki z sąsiedztwa są od niej piękniejsze...
Felieton cukriti traktuję z przymrużeniem oka i dużą dozą krytycyzmu, rozumianego jako podstawowy organ obrony przed wszelkiego rodzaju szkodliwą indoktrynacją. Uważam, że ktoś kto narzeka na swój los i los rodaków, narzeka na "matkę Polskę", szarość, płytkość i biedotę rzeczywistości, w której przyszło nam, nieszczęśnikom, żyć, jest równie niewiarygodny jak chłopak reklamujący w telezakupach Mango maszynkę do ekspresowego składania koszul. Jego droga do sławy, zapoczątkowana programem Big Brother, skończyła się w studiu telewizyjnym, gdzie zachwala towary, w których atrakcyjność i przydatność sam nie wierzy. Zdradzają to kąciki ust, unoszące się w przypływie ironicznego, na pół wymuszonego uśmiechu.
Na podobnej zasadzie - brnięcia w fałsz i tkwienia w nim po pachy - działają ludzie tacy, jak autorka tekstu, z którym śmiem tu polemizować. Czy życie w Polsce jest naprawdę takie złe? I czy obecnie jesteśmy tak smutni, a ulice naszych miast tak bezbarwne, jak było to w czasach Hłaski, na którego, jak na niepodważalny autorytet, powołuje się cukriti? Byłbym w stanie wybaczyć gderanie i biadolenie, tylko wtedy, gdyby autorka felietonu "Nie jesteśmy w niebie, chodzimy po ziemi" okazała się członkinią szumnej organizacji o nazwie Młodzież Wszechpolska, skupiającej światopoglądowych wypaczeńców i lepperystów głoszących własną filozofię rzeczywistości pokrzywionej. Filozofia ta, podobnie jak Twoje, cukriti, zdanie na temat polskiego społeczeństwa, polityki i bytowania, jest dla mnie całkowicie nie do strawienia. I jak to napisał kiedyś Gombrowicz - pacjent już dostał czkawki.
Nadmierna wywrotowość staje się niekiedy zwykłym, niedojrzałym poglądowo buntem nastolatka. Pretensje do Boga, za to, że zesłał nas na ten okropny świat i skazał na życie w męczarniach, niezrozumieniu, alienacji i niechęci do wszystkiego co nas otacza, działa na mnie jak płachta na byka, a ciągłe narzekanie na aktualny stan Polski i Polaków kojarzy mi się z najohydniejszą sferą politycznego populizmu, w której przodują Lepper, Giertych i inne oszołomy. Najzdrowszą perspektywą patrzenia na świat jest racjonalizm. Polska nie jest piękną Norwegią, z jej najwyższym poziomem życia, ale nie jest też jednym z tragicznych państw świata, jakich wiele. Nie przymieramy głodem, stać nas na piwo i Internet. Czy ktoś bez skłonności samobójczych jest w stanie uwierzyć w słowa cukriti i powiedzieć: "właśnie tak wygląda mój smutny świat"? Wątpię. I życzę szczęścia.
hrabia metyloetyloamylofenyl
39
1 artykuł
1 komentarz
|