Płyta zaczyna się za krótkim wstępem zatytułowanym „sleep/swim”. Jest to klucz interpretacyjny do całości. Nie sądzę by błędem było określenie płyty jako sen o pływaniu. Taka właśnie jest. „Green Grass of Tunnel” wprowadza nas w świat gdzie grawitacja jest tylko słowem, a najmniejszy promień światła generuje nieskończoność barw. Nie opuścimy go aż do ostatniego utworu. Mimo podobnej stylistyki do Sigur Ross nie można ich posądzić o wtórność. Dowodzi ego „K/half Noise”. Cudownie wykorzystana wiolonczela buduje nastrój przepełniony ciepłem i nieważkością. Wystarczy na chwilę zamknąć oczy by poczuć, że się unosisz. Wiolonczela prowadzi nas do kolejnej zalety albumu. Perfekcyjne wykorzystanie zwykłych instrumentów. Mimo, że partie nie wymagają mistrzowskiej techniki gry są idealnie wplecione i zaaranżowane. Daje to niesamowity efekt współbrzmienia elektroniki i tradycyjnych instrumentów. Nie mógłbym też nie wspomnieć o krótkich utworach wplecionych w tkankę albumu. To właśnie one, tytułami jak i treścią, podkreślają podwodny i oniryczny charakter całości. Ostatni prawie dwunastominutowy „The Land Between Solar Systems” to zwieńczenie naszej wyprawy. Delikatny głos i świergocząco-bulgoczące dźwięki prowadzą nas na koniec naszego wszechświata. Pozwalają z odległości spojrzeć na cały świat i zrozumieć, że właśnie kończy się wielka podróż, a wy już nie możecie doczekać się by zacząć ją od samego początku.
Dominik Meller Dominik premium
40 potrójne miasto na północy Polski
122 artykuły
577 komentarzy
Od zawsze sądzi, że przesłuchał o jedną płytę za mało. Uwielbia
opowiadać, szczególnie o muzyce. Uzależniony od koncertów i żywej
kultury. Jak sam mówi, ma słabość do pięknych rzeczy. Dużo słów o muzyce.
Zasłużeni dla serwisu
|