Muzyka

Redshift "Wild 3"

„Wild 3” z 2009 roku nie jest płytą z nowym materiałem. To kolejna część archiwum zespołu (czyli najzwyklejsza w świecie składanka).

 

      Pomysłem na Redshift było użycie analogowych instrumentów elektronicznych. Główna rolę miał „grać” ponad 40-letni system modularny Moog 3C do spółki z innymi instrumentami z epoki. Jak widać pomysł mało odkrywczy. Odkrywczość jednak nie miała być głównym celem założyciela zespołu - Marka Schreeve'a. Wydaje się, że chodziło raczej o swego rodzaju zabawę, autorski eksperyment artystyczny. Eksperyment, którego popularność zaskoczyła nieco artystę.
     „Wild 3” z 2009 roku nie jest płytą z nowym materiałem. To kolejna część archiwum zespołu (czyli najzwyklejsza w świecie składanka). Na płytce znajdują się trzy nagrania koncertowe i jedno studyjne „wykopalisko” z 1996 roku. Otwiera „Redshift 08”- przepracowany w studio zapis z koncertu w Hampshire Jam z 2008 roku. Jest to luźna interpretacja kompozycji znanej jako „Redshift” z pierwszej płyty grupy, wzbogacona dużą porcją nowych linii melodycznych. Drugi z kolei to „Shift To Blue”, czyli próba przed wspomnianym wyżej koncertem. Kompozycja wykorzystuje części linii melodycznej (sekwencer) z „Blueshift” (także z płyty „Redshift”). Choć to de facto przeróbka tchnie świeżością nie tylko dzięki wycofaniu w tło charakterystycznych brzmień systemu Mooga. Przyszła kolej na brawurowy „Schlachthof-fünf”, czyli oficjalną prezentację bisu z E-live 2004 w Holandii (utwór pominięto przy wydawaniu płyty „Toll”). Zaczyna się nieco industrialnie, by skończyć się rockowo-elektroniczną kakofonią dźwięków utrzymaną w apokaliptycznych nastrojach. Nie każdemu się pewnie spodoba świdrująca mózg, „męcząca” gitara Juliana Shreev'a, dla mnie jednak utwór ten to esencja rocka elektronicznego. Płytę zamyka „Broken World” - nagranie studyjne z 1996 roku, wgląd do wczesnych brzmień i możliwości Redshift, chóry i głęboka przestrzeń. Utwór nieco różni się tonem od pozostałych i moim zdaniem znalazł się na krążku niepotrzebnie.

     W sumie album całkiem ciekawy, choć z pewnością nie zaliczyłbym go do najlepszych w dyskografii zespołu. Moim zdaniem pozycja wyłącznie dla miłośników grupy. Mogę się jednak mylić.

 

artykuł pochodzi z portalu Gazeta Wirtualna

Grzegorz Cezary Skwarliński

Grzegorz Cezary Skwarliński premium

54 3miasto
230 artykułów 20 tekstów 1484 komentarze
Recenzent muzyczny od 1995. "Generator News" (1995 - 2001), "Estrada i Studio" (dział "Moogazyn" - później też jako samodzielne pismo, 1998 - 2001). Założyciel i redaktor zinu (od 2001) "Astral Voyager".
Ministerstwo Sztuki
Zasłużeni dla serwisu


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
przysłano: 23 sierpnia 2010 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca