Felietony

Bezsenność nocy letniej

Radzenie sobie z codziennością jest drobnostką w porównaniu z samotnością dotykającą jak zimny sztylet.

 

Radzenie sobie z codziennością jest drobnostką w porównaniu z samotnością dotykającą jak zimny sztylet. To lodowate ostrze niczym drapieżny zwierz doskonale wie kiedy zaatakować i obezwładnić swoją ofiarę – w ciepłym łóżku. Szok termiczny zdaje się nie do wytrzymania. Leżąc, czując ogarniającą senność i nie pozwalające „odpłynąć” napięcie nerwowe już wiem, że ta noc będzie przegrana. Z emocji pojawia się ból gardła… Ja, zawsze czując tak wielką sympatię do pory nocnej, teraz pełna irytacji i ambiwalentnych uczuć nie potrafię myśleć o nocy inaczej niż niepochlebnie. Staram się uspokoić… a przecież tylu ukochało sobie tą część doby… Shakespeare – tak namiętnie pisał o snach, choćby np. w monologu Mercutia, w wielu utworach porównywał piękne oblicza do światła księżyca, do gwiazd. Tak, Shakespeare był wyjątkowy…

 

 

Owa wyjątkowość Shakespeare przejawiała się w dwóch dziedzinach – pisarstwie i działalności teatralnej. Za rewolucyjną możemy uznać zarówno jego twórczość jak i biografię. To postać do dziś będąca tajemniczą, niewyjaśnioną zagadką… Wciąż pozostaje wiele pytań: W jakich to snach zobaczył krainy niedostępne innym światy duszków, wiedźm, nieszczęsnych kochanków? „Przynosił” gwiazdy w bezgwiezdne noce, gdy brakowało nadziei i poczucia sensu czytelnikom, widzom. Czy rzeczywiście pisarzem, który najlepiej na świecie potrafił wyczarować swym piórem romantyczny nastrój mógł być człowiek, który zapisał swej żonie w testamencie jedynie „drugorzędne łoże”? W jaki sposób w tak krótkim czasie wkupił się w łaski dworu? Do dzisiaj te kwestie pozostają nierozstrzygnięte. Wiemy o nim mało, niektórzy są skłonni nawet twierdzić, iż nie istniał, szukając ewentualnych, możliwych twórców dzieł. Najciekawsza, najbardziej prawdopodobna zdaje się tu być „kandydatura” Francis’a Bacon’a. Nadal wiele faktów pozostaje nieudokumentowanych, niewyjaśnionych jak np. zagadkowe „lata stracone” (1585-1592). Zaskakująca zdaje się być jego wszechstronność, na którą wskazuje różnorodność stylistyczna sztuk, poruszanych tematów i miejsc akcji. W dorobku artysty odnajdujemy nie tylko – tragedie, komedie, romanse, kroniki historyczne – choć to i tak wiele, ale również utwory pozadramatyczne – poematy epickie, lirykę. Ujawnia się w nich posiadanie szerokiego spektrum wiedzy z wielu płaszczyzn – medycyny, prawa, filozofii, historii. To ciekawe, iż pisarz, który całe swoje życie spędził w Anglii za miejsce swoich sztuk obiera też nieco odleglejsze scenerie – Wenecję, Francję, Grecję, Włochy, Nawarrę, miasta takie jak Wiedeń, Rzym, Ateny czy Troję. Świadczy to o oczytaniu i ogromnej wyobraźni, a być może także o skrywanych marzeniach o podróży. Jego osoba z pewnością musiała irytować purytańską część społeczeństwa.

 

Teatr sam w sobie uznawany był za siedlisko zła niemalże na równi z burdelami, na aktorów spoglądano jak na skończonych nieudaczników, degeneratów, a pisarstwo postrzegano jako działalność nie godną szanującego się nobila. Shakespeare tchnął nowe życie, świeżość w stęchłe, konserwatywne umysły, znudzone rozrywką preferowaną przez Kościół, tzw. miraklami, misteriami, dramatami religijno-dydaktycznym. Publiczność chętniej spoglądała na coś nowego, pełnego autentycznych emocji. W istocie rzeczy Shakespeare był buntownikiem, kimś kto bardzo silnie odstawał od sobie współczesnych twórców i choć został doceniony jeszcze za życia to chyba nie do końca się odnalazł w swojej epoce literackiej. Był tak naprawdę bardzo wczesnym romantykiem… bohaterowie jego sztuk podróżowali, nieszczęśliwie kochali, walczyli, kierowali się uczuciami, które zawsze ostatecznie górowały. Pojawiały się liczne postacie irracjonalne jak np. duchy, wiedźmy etc. Łamał też wszystkie możliwe zasady, konwencje, te obyczajowe i teatru klasycznego – jedność czasu, miejsca i akcji. Scenerią sztuk nie były już tylko i wyłącznie pałace, świątynie lecz lasy, ulice miast, okręt na morzu. Nicholas Rowe w 1709r. wyraża się nawet w tej sprawie: „Sztuki nazywane historycznymi, a nawet niektóre z jego komedii są w istocie tragediami, przeplatanymi czy przemieszanymi z elementami komedii”. I rzeczywiście Shakespeare lekceważy obowiązujące standarty i w pełen nonszalancji, beztroski sposób łączy smutek, patetyczność, tragizm z radością, żartem, a niekiedy sarkazmem, tematy podniosłe z żałosnymi. Z tego też powodu istnieją problemy z klasyfikacją niektórych sztuk, dopiero w XIX w. gdy powstała nowa kategoria – romans udało się właściwie zakwalifikować „Burzę”, „Cymbelina”, „Peryklesa” i „Opowieść zimową”. Jednakże nadal pozostaje problem z trzema utworami – „Miarka za miarkę”, „Wszystko dobre co się dobrze kończy” oraz „Troilus i Cressida”.

 

Nie ciężko się domyślić, iż ktoś tak „inny” mógł wywoływać jedynie skrajne emocje… i w istocie tak było. Shakespeare urzekał, zachwycał na równi często, jak wzbudzał oburzenie i zazdrość. Ówcześni wypowiadają się o jego osobie w sposób skrajnie różny. Konkurencyjny dramaturg Robert Greene ostrzega w jednej ze swych sztuk innych kolegów po piórze pisząc - „Podnosząca się wrona, która serce tygrysie okrywszy skórą aktora, sądzi się zdolną biały wiersz wysztafirować tak dobrze, jak każdy z was… wedle swego pojęcia ma się za jedynego człowieka, co w kraju całą sceną trzęsie”. Z kolei wydawca Greene’a, Henry Chettle pisze przepraszając - „wiele osób znacznych poświadcza o zacności jego życia i cenią zarówno jego prawość, jak wdzięk dowcipu, który dzieła jego znamionuje, kunszt mistrzowskich zdolności dowodzące ”. Z notatek niejakiego Johana Manninghama pochodzi anegdota przedstawiająca pisarza jako zuchwałego i bezczelnego uwodziciela – podobno jeden z jego aktorów, Burbage grający Ryszarda III umówił się po spektaklu z pewną kobietą, co Shakespeare podsłuchał i wykorzystał zjawiając się w wyznaczonym miejscu wcześniej, „na wieść, iż Ryszard III stoi u drzwi, Shakespeare kazał dać odpowiedź, że Ryszarda III uprzedził Wilhelm Zdobywca”. Lecz najbardziej trafną opinię o pisarzu wystawił Ben Jonson nazywając go „duszą wieku”.


Najwyższym przejawem poetyckiego natchnienia i talentu jest twórczość pozadramatyczna i ta właśnie wzbudziła prawdopodobnie najwięcej kontrowersji. Głównym tematem poematów jest pożądanie. Ujawnia się w nich inspiracja Owidiuszem, np. w utworze „Feniks i turkawka” dostrzegamy owidiański motyw mszy ptaków. Język, którym napisał „Wenus i Adonis” pełen jest nie tylko dokładności cech formalnych i struktury utworu jak również seksualnych metafor, co czyni go dziełem wybitnym. Sam Shakespeare nazywa go w dedykacji „pierwszym płodem […] wyobraźni”. Z kolei w poemacie „Lukrecja” przemoc seksualna sprzęgła się z polityką, porusza ciężki temat, pełen mrocznych, niskich uczuć. Pisząc sonety prawdopodobnie znajdował się pod wpływem literatury włoskiej – sonetami Petrarki, Dante’go. Jego sonety są pełnym uczuciowości głosem kochanka. Stąd też spekulacje na temat rzekomego homoseksualizmu poety i charakteru jego niejednoznacznej relacji z Henry’m Wriothesley’em.


Patrząc oczami językoznawców należałoby wspomnieć o ogromnym wkładzie w rozwój języka, wprowadził on ok. 1500 nowych słów do języka angielskiego, wiele znanych – postrzeganych jako potoczne, kolokwialne – zwrotów zostało zastosowanych w liryce i wprowadzonych na scenę. Wiele z tych tworów zachowało się i jest używana do dzisiaj. Żaden inny ówczesny pisarz nie posługiwał się tak bogatym, nowatorskim i zarazem zręcznym językiem co Shakespeare.

Shakespeare inspiruje do dziś, niemalże cały świat pozostaje nadal pod wpływem i ogromnym wrażeniem tegoż geniuszu. Jego sztuki przetłumaczono w ponad 180 językach, parodiowano, unowocześniano, stały się one materiałem twórczym dla baletu, opery, filmu czy malarstwa. Ten XVI-wieczny pisarz niezmiennie zaskakuje w coraz to bardziej nowatorskich wydaniach. Prócz sztuki niósł on także inspirację dla dziedziny o bardziej naukowym charakterze jak np. psychologia, to właśnie przykładem z jego sztuki podpiera się Z. Freud we „Wstępie do psychoanalizy” tłumacząc zagadnienie czynności pomyłkowych. Rozpatrywał on także kompleks Edypa w odniesieniu do głównego bohatera sztuki „Hamlet”. Czyż nie świadczy to o świetnej znajomości ludzkiej psychiki, choćby intuicyjnej? Na cześć Shakespeare organizowane są liczne festiwale szekspirowskie. Kolejne pokolenia zaczytują się w sztuce „Romeo i Julia”, marząc i niekiedy żartując – „że pewnie w dzisiejszych czasach Romeo zostałby z Rosaliną, a Julia wyrzuciłaby go z Facebooka”. A ja sama nigdy nie zapomnę jak pierwszy raz byłam na jego sztuce w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Kończąc rozmyślania posłużę się słowami Dr. Samuel’a Johnson’a (1709-1784) „Shakespeare jest ponad wszystkimi pisarzami (…) poetą natury, poetą, który przedstawia czytelnikom wierne lustro, obyczaje i życie”.

 

Amanda Banaszak

Amanda Banaszak

33 Wrocław
2 artykuły


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
przysłano: 23 sierpnia 2010 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca