Muzyka

Planet LUC: Recykling – Recenzja płyty „Planet LUC. ENERGOCYRKULACJE”

Na dwóch CD zebrane najróżniejsze aranżacje utworów z pamiętnego wielopoziomowego projektu „Planet LUC” – uczta o tyle interesująca, o ile niebezpieczna dla gatunków muzycznych i ludzi zamkniętych w soviet mentalu oraz odpornych na „podawanie dalej dobrej energii”

 

Łukasz Rostkowski (pseudonim L.U.C) to artysta, który dawno już uciekł wszelkim recenzenckim próbom włożenia go umiejętnie do szufladek z napisami jednoznacznie i dobitnie określającymi styl. Jeszcze do niedawna, do „Planet LUC”, czyli do roku 2008 można by spróbować jego dokonania nazwać hip-hopem. Oczywiście już wcześniej rozwiązania, po które sięgał L.U.C odchodziły daleko od owego nurtu. Zresztą on sam miał tego pełną świadomość, gdy w 2004 melorecytował na płycie Kanału Audytywnego (album: „Płyta Skirtotymiczna”, utwór: „Daleko stąd”): „Co to za styl? Pytasz/Nie odpowiadam Ci dobitnie/Nie zastanawiaj się daleko stąd już do chajpy”.


Podobnie zresztą stylistycznie do Kanału Audytywnego zdaje się wyglądać – w bardzo ogólnym zarysie – coś, co moglibyśmy nazwać – również z braku lepszego określenia – solową karierą L.U.C'a. Samotność artystyczna jest oczywiście w tych dokonaniach umowna, gdyż regularnie pojawiają się koło niego Rahim, Fokus, Ńemy, czy nawet Urszula Dudziak, Leszek Możdżer. Wszystkie wspomniane trudności związane ze zdefiniowaniem twórczości Łukasza Rostkowskiego łączą się w jedną całość, owocując coraz to nowymi projektami, które nie sposób ograniczyć do muzyki. Tak było nie tylko na „Planet LUC” (płyta z muzyką stała się jednym ze składników dzieła obok filmu DVD, „Nieoficjalnie najdłuższego przypisu na świecie” oraz graficznej obudowy), ale również na „39/89 Zrozumieć Polskę” (dźwięki połączone z autentycznymi wypowiedziami postaci historycznych, zaś całość na koncertach przemieniała się w multimedialne spektakle).


Kolejne artystyczne dzieci L.U.C'a w żaden sposób nie naśladują poprzednich. Podobnie rzecz ma się z wydanym w limitowanej edycji 2222 egzemplarzy „Planet LUC – ENERGOCYRKULACJE”. Pozornie otrzymujemy już raz słyszane utwory. I faktycznie, jeżeli weźmiemy pod uwagę wyłącznie teksty, to mamy powtórkę z wydanego w 2008 albumu „Planet LUC”. Nawet okładka zaprojektowana przez Przemysława Sławika jest swojego rodzaju kontynuacją, tzn. cały świat rzeczy i wydarzeń ukazany w pozornym chaosie, zaś w tym wszystkim od czasu do czasu L.U.C w czerwonej – charakterystycznej dla niego – bluzie. Gdy jednak spojrzymy szerzej, to okaże się to być zupełnie nowatorskie dzieło. Zacznijmy od tego, że o ile poprzednie dokonania (wyłączając oczywiście „39/89”) określane przez wielu były jako będące połączeniem hip-hopu i trip-hopu, tak tutaj... „słucham muzyki a nie gatunków”. Idea zawarta w tych słowach przyświecała temu wydawnictwu. Zaśpiewana przez L.U.C'a fraza nareszcie znalazła pełną realizację.


Muzycznie dostajemy więc wszystko. A przynajmniej wiele. Przeróżni wykonawcy stworzyli nowe aranżacje utworów L.U.C'a zaserwowane odbiorcy aż na dwóch CD. Zaczynamy więc „energocyrkulację” z jednym z najbardziej cenionych polskich gitarzystów klasycznych. Krzysztof Pełech zaprezentował oprawiony w delikatnie płynące dźwięki „O Karuzeli Życia”. Kto pamięta ten utwór z pierwotnej wersji, z wyrazistym bitem nadającym rytmiki słowom: „Banany na twarzy, żadnych warzyw”, to będzie miło zaskoczony zupełnie nową, rozkołysaną swobodą. Zresztą utwór „O Karuzeli Życia” ma na omawianej płycie jeszcze jedną odsłonę. Hedejk zaprezentował wersję może na tle porównawczym o wiele słabszą, ale na pewno interesującą. Zupełnie inne spojrzenie. Samplowanie przeróżnych dźwięków powoduje, że mamy do czynienia z cięższym utworem okraszonym miejscami elektronicznymi/robotycznymi głosami. Zresztą ów młody artysta – nie znany jeszcze szerszej publiczności – wydaje się lubić taką mroczność, gdyż w podobnym duchu zrealizował on na tym samym albumie „4 Przebudzenie” (tytuł z albumu „Planet LUC”: „Intro Sztampoland”). Drugiego miksu tego utworu podjął się znany w środowisku hip-hopowym producent Magiera we współpracy z Ńemym, który maczał palce w pierwotnej wersji tego kawałka. Ich dokonanie jest o wiele spokojniejsze. Spokojniejsze nawet niż na „Planet LUC”.


Niekiedy nowe aranżacje udowodnią nam, że muzyka decyduje oprócz nastroju także o całym wydźwięku utworu, sam tekst zdaje się wówczas nabierać innych znaczeń. Tak dzieje się, gdy słuchamy „Krętej Ścieżki”... zaprezentowanej przez Nushee. Zamiast lirycznej opowieści słyszymy powolną melorecytację L.U.C'a okraszoną gitarami elektronicznymi i perkusją. Jeszcze mocniej uderzył Tomek Dudzic (niektóre dokonania możemy śledzić na myspace). „Puenta” w jego wykonaniu to piosenka rockowa, szybka, a właściwie należałoby powiedzieć drapieżna. Swoje basowe/gitarowe zainteresowania połączył umiejętnie z tekstem. Wybór utworu nie był tym razem bez znaczenia. Rytm muzyki świetnie zgrał się z rytmem kolejnych wersów. Refren zapada w głowę i przez chwile można mieć wrażenie, że tak powinna być „Puenta” grana od zawsze.


Najczęściej (siedmiokrotnie!) zaproszeni do projektu artyści sięgali po „Reżim Pana Cykacza”. Różnorodność aranżacji samego tego kawałka pozwoliłaby bez mała na stworzenie oddzielnego albumu. Kosmos dźwięków! Od melancholijnie ospałej wersji Kwazara po przepełnioną ciężkim techno (?) - Substancji. Ciekawą przygodą jest także zapoznawanie się z wszystkimi (sześcioma!) pomysłami na „Happy Hands...”


Po raz kolejny możemy na tej płycie usłyszeć duet Spaso i L.U.C, który to razem tworzył kiedyś Kanał Audytywny. To właśnie ich rozmowa telefoniczna zatytułowana „Sample Dla Dzieci Z Afryki”, poprzedzając nowe wykonanie „Co Z Tą Polską”, wprowadza niezbędną w twórczości Łukasza Rostkowskiego dawkę absurdu. Stanowi jednocześnie jedyny fragment z nowym tekstem – jeśli tak można nazwać ten dialog.


Oprócz wspomnianych usłyszymy tutaj również nowe miksy następujących utworów: „Energocyrkulacja” (trzykrotnie), „O Półobrocie Czaka” (dwukrotnie), „Co Z Tą Polską” (trzykrotnie). Łącznie dwadzieścia dziewięć miksów dziewięciu utworów (plus „Sample Dla...”)


Jeżeli czegoś zabrakło w tym oryginalnym projekcie, to na pewno „O Witu, O Izolofoteliku I O Ślepym Śledziu”. Wszyscy, którzy mieli przyjemność zapoznać się z tym utworem na płycie „Planet LUC”, wiedzą, jak potrafi rozbujać ta absurdalna opowieść, w której pojawia się nawet Fernando Alonso – kierowca F1. Czyżby tego utworu nikt nie odważył się zmieniać? Czyżby tak dalece dobrze brzmiał w pierwszej wersji? Łukasz Rostkowski jednak nie zapomniał o Witu („kraina, gdzie nic nie jest do kitu”), na wkładce wspomniał, że sama płyta „ENERGOCYRKULACJE” stanowi spotkanie wszystkich (artystów i odbiorców) na drodze do tego „mitycznego” miejsca.


Oczywiście można zarzucać tej płycie, że jest wtórna. Że korzysta z tego, co już powiedziane. Oczywiście zarzuty można mnożyć. Można też zarzuty odpierać. Najważniejszym zadaniem tego projektu jest wprowadzenie w życie idei „podaj dalej”. Osiąga ten cel w stu procentach.


Przypomnijmy.


To właśnie w utworze, od którego album zaczerpnął swój tytuł, „Energocyrkulacje” (na „Planet LUC” pełny tytuł brzmi: „O Enrgocyrkulacji i Szczęściu – Podaj Dalej”) L.U.C. śpiewa: „krąg się otwiera/wysłana energia wraca/do nas jak boomerang (...) Dobra energia wraca do mnie jak Jedi/więc podaj ją dalej”. I te wersy zdają się sednem, od którego rozrasta się cała płyta. L.U.C podał swoją energię różnym innym wykonawcom, debiutantom stworzył jednocześnie możliwości. Zaś wszyscy oni razem starają się włączyć w ową energocyrkulację odbiorców, którzy – parafrazując słowa L.U.C'a z wkładki – „penetrują głęboko pochwę polskiej alternatywy”.

 

Michał Domagalski


Tytuł: Planet Luc Energocyrkulacje
Wykonawca: L.U.C.
EMI Music Poland
Premiera: 2010-05-11
Ilość płyt: 2
Słowa: L.U.C
Muzyka: goście (Krzysztof Pełech, Ortalio Music, L.A., Spaso, Alan Moore, Yaro, Kasia Klich, Biczmusic, Hadejk, Magiera, Ńemy, Nushee, Hadejk, Smolik, Gitbit Papilot, Kwazar, Substancja, Ludwik Zamenhof, Qmare, Ragaboy, AFU23, CHL, Kotowsky RSW, 17.2PM2, Brainpain, Brefka, Lukeing Forward, Tomek Dudzic, Cuefx, DJ Bushidocutz)

Michał Domagalski

Michał Domagalski premium

42 Poznań/Ostrzeszów
626 artykułów 70 tekstów 2127 komentarzy
Urodził się w Ostrzeszowie w 1982. Publicysta i krytyk. Redaktor prowadzący portalu Wywrota od kwietnia 2015 do października 2016. Jako poeta debiutował w almanachu Połów. Poetyckie debiuty 2014-2015. Mieszka w Poznaniu. Na stronach Biura Literackiego…
Zasłużeni dla serwisu


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
Aleksandra Lubińska
Aleksandra Lubińska 17 maja 2011, 23:51
Byłam zachwycona dokonaniami Kanału A. na "Neurofotoreceptoreplotyce", a także samego Łukasza na "Haelucynogenoeklektyzmie". Potem przesłuchałam "Homoxymoronomaturę". I powiem Ci, Michale, że miałam wrażenie, jakbym słuchała gorszej kopii "Haelucynogeno..." Nie mogę się zgodzić, że L.U.C w ogóle się nie powtarza. Nie sprawdziłam jeszcze ani "Planet LUC", ani "PyyKyCyKyTyPff", bo się po prostu boję, że artysta, z którym wiązałam bardzo duże nadzieje, zaserwuje mi ponownie sprawdzone patenty i manierę.

Mówisz, że warto spróbować?
Michał Domagalski
Michał Domagalski 18 maja 2011, 12:42
Można to nazwać powtarzaniem, ale jednocześnie można nazwać kontynuowaniem lub stylem. Trudno mi powiedzieć, że "Haelucyno..." jest jednoznacznie lepsza/gorsza od "Homoxy...". Dla mnie różni je wiele, a właściwie samo założenia, a nawet konsekwencja ich realizacji w ramach projektu. "Planet LUC" (tytuł płyty pisany jest bez kropek) to właściwie, jak wspomniałem w recenzji, projekt wyrastający poza muzykę i wprowadzające nowe elementy do twórczości i "filozofii" L.U.C'a. Zaś "PyyKyCy..." znam, ale dość pobieżnie na razie, ciekawostką jest sam pomysł na dźwięki.

Próbować zawsze warto.
Marcin B.
Marcin B. 24 maja 2011, 21:33
Dla L.U.C.-a jako producenta mam sporo szacunku i uważam go za osobę o dużej wyobraźni muzycznej, jedną z większych w gronie osób, których korzenie znajdują się w polskim hip hopie. Zupełnie inaczej mam z jego tekstami, które jawią mi się jako okropna grafomania, nieudolne silenie się na alternatywę i sprzedawanie słabizny pod przykrywką awangardowości. Wolałem już chyba jak próbował robić psycho rap w Kanale Audytywnym.
Aleksandra Lubińska
Aleksandra Lubińska 25 maja 2011, 01:15
"Historia osądzi, kto miał rację w tym sporze!" ;) Zobaczymy, czy Łukasz przetrwa próbę czasu, czy będzie wywoływał uśmiech rozbawienia.
Michał Domagalski
Michał Domagalski 29 maja 2011, 19:28
Grafomania to trudne do zdefiniowania jednoznacznego pojęcie. Na pewno z Kanałem Audytywnym próby L.U.C'a wyglądały zupełnie inaczej. Nie wiem, czy gorzej.

Co zaś do historii, to wolałbym jej nie czynić wyrocznią. A "uśmiech rozbawienia" twórczość Łukasz budzi już dziś. I to chyba dobrze.
przysłano: 12 grudnia 2010 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca