Komentarze
Zainteresowało was w nim coś szczególnie?
,,Mieliśmy zrobić to wspólnie, ale w stacji krwiodawstwa
mnie dopuścili, a ciebie nie."
no a potem zaczęło się rozwlekanie . Reszta strofoidy jakby dopięta. Tak myślę. W drugiej to samo zjawisko, jest błysk, a autor jakby umyślnie ten błysk zarzuca. No i potem do ostatniej strofoidy, sprytne sięgnięcie po kumpli, podoba się, bo wielu z nas od razu w myślach znajduje tych kumpli i te filmy klasy C. Wtręt ze ''sztuczną krwią" jednak (powtarzam się) przedłuża sztucznie życie pointy, podkręca ten śmiech, który sam w sobie byłby dobrą pointą, i jest nią.
,,Powiedzieli: popłynie zupełnie bez celu,
strzelanina czerwonych świateł w tanim karnawale,
wprawiających w ruch siebie nawzajem.
Wszystko ma konwencję
horroru klasy C, oglądanego z kumplami
z którymi nic mnie nie łączy,
oprócz śmiechu."
Ostatnia to zmiana, to jakby wynik czy konsekwencje wydanej diagnozy, więc musi się zmienić ton, charakter, styl wypowiedzi. I z tego wynika kiepski, bo kiepski, ale przecież horror, zmrożone przerażenie.
Drażni mnie tylko takie ścięcie ostatniego wersu, w sumie całego tekstu, bo to już nie wypływa, tylko jakby dodane na szybciocha z braku lepszego pomysłu. Ale całość trafia.
zaś - ,,nici z romantyzmu w tej historii'' - brzmią ciut infantylnie
niedoczytania.pl/ranking-najgorszych-mlodych-poeto…
Trójkę z piątki autorów mieliśmy okazję zaprezentować w Niszy Krytycznoliterackiej. Ciekawi mnie, jak się do tego odnosicie.
Oczywiście nie odmawiam nikomu prawa do niezgody na moją poetykę /ani tego, żeTomasz Pułka miałby być dla kogoś autorytetem/, ale jeśli już do czegoś się w tym stylu odnosić, to raczej znacznie bardziej aktualna masakra Pawła Kozioła www.lampa.art.pl/1104przeglad.php ;)
Co nie zmienia faktu, że porównanie z Krzysztofem Karaskiem zapamiętałem na długo, wyjątkowo barwne ;D
Co do tych i owych podobieństw, nie mam bladego pojęcia, zatem się nie wypowiadam;)
Bardziej zainteresowało mnie, co tam napisał w komentarzy Kamil Brewiński:
"Poezja w ogóle jest nudna, wyżej wymienieni nie piszą sercem, a intelektem, co widać, słychać i czuć." - to mi się zdaje poważnym zarzutem, a przynajmniej na tyle, że wróciłam do tomiku Gałkowskiej i tego, co sama pisałam - serca to jakoś trudno odmówić. Ale może Brewińskiemi chodziło o to, co mówił Nietzsche, tylko jakoś niezręcznie myśl swoją ułożył - a Nietzsche mówił, że należy pisać krwią, nie limfą. W przypadku Sajkowskiego i Gałkowskiej zdaje mi się, że to nie tyle pisanie intelektem, co raczej próba ujarzmienia emocji, nałożenia kagańca, a momentami nawet zalania betonem, na który jak się położy rękę to czuć mikrodrżenia. Trzeba przecież spojrzeć, o czym oboje piszą - jak Gałkowska stara się uporać z rozstaniami, jak Sajkowski z chorobami. To są trudne tematy, trudne, bo silnie nacechowane emocjami i trzeba dużo wysiłku, aby w języku znaleźć dla nich miejsce. Czy się udało?
Ale dziwny zarzut z tym intelektem, jeśli spojrzeć na to, co jest promowane. A może mnie się tylko zdaje, że sztuka konceptualna, w dużej mierze odarta z magii, liryczności i tej mocy wprowadzania jak baśnie w jakieś inne miejsce (co mnie akurat najbardziej do poezji przekonuje), jest obecnie najbardziej chwalona. Jak w przypadku Rafała Kwiatkowskiego - jego teksty są cenione, ale po naszej Niszy odnoszę wrażenie, że nie tylko ja nie potrafię się w tej poezji odnaleźć, że spoczywa na tyle na intelekcie, że trudno rozczytać czasami jej kody, jakby brakowało jakiegoś klucza.
Za mało znam jeszcze tekstów Sajkowskiego, aczkolwiek te powyższe nie pozwalają mi przejść obojętnie, zachęcają do lektury całego tomu. "Małe rezurekcje" są jakby konsekwencją dwóch poprzednich tekstów, jakby było już po. Ale z drugiej strony jestem świeżo po lekturze Tochmana i ludobójstwie w Rwandzie, więc ten chłopiec, kat i ofiara oddziałują silniej niż zwykle.
,,Skoro człowiek wszedł w stadium kultury i położyła na nim swoją rękę sztuka i sztuczność, traci on swą harmonię zmysłową i może manifestować się już tylko jako jedność moralna, tzn. jako dążący do jedności...
Droga, którą idą poeci nowsi, jest zresztą tą samą, którą przebyć musi człowiek w ogóle, indywidualnie i jako gatunek. Natura uczyniła go w sobie zjednoczonym, kunszt dzieli go i rozdwaja, poprzez ideał wraca on do jedności"
Nowoczesny poeta ma w sobie coś z bojownika - intensywność i namiętność łącząca się z subtelnością obyczajów.
Są wiersze, które się pamięta przez lata, przez jeden nawet wers. Przeczytałam cały tomik Kuby i .. pisanie to nie pochłonęło mnie na tyle, żebym chciała wrócić do ponownego czytania. Jest w nim poprawność i jest utrzymany poziom. TYLKO. Mnie brakuje w tych wierszach duszy i umiejętności zawładnięcia czytelnikiem.
Co do powiązania z pisaniem Justyny i Magdaleny Gałkowskiej, powiem tak: wiersze piesy mają duszę i raczej nie będę się tu na ten temat wypowiadała szerzej, bo wiadomo, że nie stać mnie na obiektywizm w tym przypadku.
Wiersze Magdy Gałkowskiej, natomiast, są może klimatycznie podobne do wierszy Kuby, jednak to trochę inna poetyka. Dla mnie gorsza o cały stek wulgaryzmów u Magdy, a lepsza o zapamiętanie jej z jednego takiego wulgaryzmu sprzed wielu, wielu lat.. brzmiało to mniej więcej tak" moje włosy w twoich majtkach". Więc jeśli kojarzę Magdę Gałkowską z jej wierszem, to znaczy, że jakieś wrażenie na mnie wywarła, niekoniecznie korzystne, ale jednak.
Po pisaniu Kuby nie zostanie we mnie nic. Bez urazy, Kuba.
Ew - na sto procent nie mam umiejętności zawładnięcia każdym czytelnikiem, w ogóle nie wiem czy mam umiejętność zawładnąć jakimkolwiek czytelnikiem i czy w ogole powinienem ją mieć, bo przecież każdy szuka czego innego;)
A za co ta uraza ma być?:)
Pozdrawiam
W weekend możemy spodziewać się recenzji i wywiadu. :)
z częścią się zgadzałem bardziej, z częścią mniej,
natomiast sporo z nich dało mi szansę bym się mógł na nowo przejrzeć w swoim pisaniu,
bardzo ciekawe doświadczenie:)
Pozdrawiam!
PS. Jeśli kogoś zainteresowały te teksty na tyle, że chciałby sięgnąć po całość, proszę pukać:
jsajkowski5@gmail.com
A jak już tak o psach rozmawialiśmy, to patrzcie, co w Galerii znalazłam: