Dokładnie rozumiem o czym mówisz Domka, znam kobietę, która miała oooolbrzyyymieee problemy w Polsce, gdy chciała wykonać zabieg aborcji ( i to w bardzo wczesnym okresie), była w fatalnej sytuacji finansowej i nie tylko, głównie zaś emocjonalnej, a przy tym wychodziła z uzależnienia od pewnej substancji, paru lekarzy dosłownie ją pogoniło z gabinetu (jednym z owych "lekarzy" była kobieta), znajomi pozadłużali się w "providencie" (wiadomo co to za g...) by mogła wyjechać z Polski. Masa problemów i upokorzeń. I z tego punktu rozumiem, że t rz e b a pewne sprawy ułożyć tak, aby nie dochodziło do podobnych zdarzeń. Amen. Niemniej jednak: "ja wolę bez" (przymusu) i podtrzymuję to wszystko co powyżej napisałem. Na tym kończę. Pozdro dla rozmówców. ps. "agresywność: jeden!" ;-))
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.