Wywrota

Komentarze

Nisza Krytycznoliteracka: Magdalena Gałkowska

Kolejna odsłona Niszy Krytycznoliterackiej: tym razem rozmawiamy o poezji Magdaleny Gałkowskiej, autorki „Fabryki Tanich Butów".

Drodzy Wywrotowcy! Oto nadszedł październik: lato niepostrzeżenie zamieniło się w piękną jesień, liście lecą z drzew jak szalone, studenci oraz profesorowie w radosnych podskokach mkną na …

Nisza Krytycznoliteracka · 11 listopada 2011 · nisza krytycznoliteracka · 37 komentarzy

Radosław Kolago
Radosław Kolago 1 pazdziernika 2011, 14:31
Ciężko mi się za to zabrać, nawiązanie do Chrystusa jest tutaj dość jasne, myślę jednak, że ten komunikat od "pana" odnosi się tutaj do całej ludzkości. Nie wiem, czy podążam za myślą autorki, ale wygląda to trochę jak ściąganie z człowieka odpowiedzialności za to, co złe i niszczycielskie - winę ponosi zbiorowość, nie zaś jednostka. Uważam to za swego rodzaju ironię, gdyż nadawca komunikatu jest tym, który jako jednostka poświęcił się w imię ogółu.

Ostatnia strofa jest rozstrzygająca, odczytuję pointę jako podkreślenie sprzeczności między "boskim" przyzwoleniem dla autodestrukcyjnych tendencji ludzkości, a niezręcznym milczeniem w kwestiach najbardziej zasadniczych - skąd się to wszystko wzięło, jak powstało. Bo tak właśnie jest, że kreacjonizm jest łatwy, przystępny, ale niczego nie tłumaczy.

Ten wybuch interpretuję jako metaforę upadku cywilizacji, czy może konkretniej, jakiejś szeroko pojętej moralności, jako efektu działalności ludzkości "rozgrzeszonej".

To wystawianie ran i twarzy na słońce brzmi jak niema modlitwa, pytanie, czy też może nawet skarga.

Natomiast nie wiem jak powiązać tę moją dość kulawą interpretację z tytułem, z wyjątkiem oczywiście wspomnianego już motywu mesjasza.
magda gałkowska 1 pazdziernika 2011, 22:53
cześć Radku - dobrze, ze napisałeś, bo obawiałam się, czy ktokolwiek zechce rozmawiać o moich wierszach :) na razie powiem tylko tyle, ze Twoja interpretacja mnie naprawdę zaskoczyła, ponieważ nigdy nie przypuszczałabym, że napiszę wiersz uniwersalny : sama jeszcze nie chcę zdradzać o czym myślałam pisząc 33, ale wiedz, ze moim zdaniem żadna interpretacja dla mnie nie jest kulawa, wiersz jest dla czytelnika i zawsze interesuje mnie co czytelnik w nim znalazł :)
Pozdrawiam i mam nadzieję, że jeszcze ktoś zechce sie wypowiedzieć :)
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 1 pazdziernika 2011, 23:36
Emocje... Nasz mózg stara się pogodzić emocjonalność z racjonalnością. A więc po co czytamy wiersze? Chyba właśnie dlatego, że strzałka przechyla się w jedną stronę, tylko nie wiem jeszcze, w którą.

Zwraca uwagę biblijny ton, jaki został wykorzystany w tekście, a także jego domniemane "zaangażowanie" w pewną sprawę, choć może to zbyt pochopne stwierdzenie. Znacznie bezpieczniej byłoby to ująć w ten sposób: wiersz, poprzez połączenie tradycyjnej melodii psalmicznej (łatwo ją sobie wyobrazić) z nowoczesną formą wiersza, a uzupełniony o ogląd na rzeczywistość spaczoną, powinien niepokoić, co sugeruje nam Dominika we wstępie.

Rzeczywiście, niepokój pozostaje, bo przywołuje mi na myśl Jezusa chodzącego po wodzie zatrutej odpadami chemicznymi.
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 2 pazdziernika 2011, 11:43
Ja sobie te trzydzieści trzy nakładam na pewien próg, bo z jednej strony to wiek Jezusowej śmierci - czyli w odniesieniu do świata właśnie ta zagłada - jednak z drugiej trzeba pamiętać o zmartwychwstaniu. W tym widzę pewną przewrotność, która nie pozwala na jednoznaczne określenie wydźwięku tekstu. Niby to klasyczne stwierdzenie, że w końcu sami się wykończymy, że te zatrute rzeki, sztuczność i zakłady przemysłowe, ale potem przychodzi kwestia odnowienia i bezustanny recykling.

W głowie podzieliłam ten tekst na takie trzy warstwy: raz to, co mówi Marcin o tonie biblijnym ("pan przyszedł do mnie"), dwa - sprawa globalno-ekologiczna, a trzy - wkraczamy na tereny intymne. No bo co to byłby za tekst, jeśli nie potrafiłby zahaczyć o te najbliższe nam uczucia, o struny typowo - nie ludzkie, a jednostkowe. Ten końcowy wybuch kojarzy mi się ze wspomnianym na początku progiem, choć bardziej w stronę: miarka się przebrała. Taki wewnętrzny wybuch z Czarnobyla, zewnętrzny wybuch łez, kiedy wszystkiego ma się dość i kiedy wszystko się sypie. I może to "jak trwoga to do Boga" (choć akurat to pan przychodzi), a może poszukiwanie nadziei w pewnych symbolach. Człowiek to jednak taki fajny osobnik, który zawsze niespodziewanie wytrzaśnie skądś dodatkowe siły. Po tym tekście zaczynam się zastanawiać skąd.

Ale tak samo pod trzecią warstwę, żeby było jeszcze bardziej intymnie niż religijnie, da się podciągnąć kwestie damsko-męskie. Na Jezusa wskazuje biblijny sposób ujęcia wypowiedzi i tytuł, ale czy to musi być koniecznie on? Czy pana (w końcu pisany z małej litery) nie możemy potraktować po prostu jako mężczyzny (powracającego - "zmartwychwstanie" tego, co było przed zatruciem związku - albo nowego, który pomaga odnowieniu podmiotu)?

Na razie sobie głośno o tym myślę, potem będzie czas na zebranie tych wszystkich myśli do kupy. Tylko jak patrzę na to, co powypisywałam, to rzeczywiście, tkwi w tym wierszu pewna uniwersalność.


PS Autorka to chyba lubi bardzo przerzutnie :D
magda gałkowska 2 pazdziernika 2011, 12:09
Autorka nie tyle lubi przerzutnie, co przerzucała już automatycznie, to po prostu "samo się działo" :) Trop biblijny to tylko jeden z tropów, choć najbliżej prawdy o tym wierszu (jeżeli w ogóle istnieje jakaś prawda o wierszu) jest Justyna :)
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 2 pazdziernika 2011, 12:16
Skoro już nam zewsząd trąbią, że nie ma jednoznacznych definicji (podobno ta plaga przekracza nawet humanistykę, a dwa razy dwa, to nie do końca po prostu cztery) i jednej prawdy, to dorzuciłabym, że najbliżej jednej z prawd, chociaż ładniej będzie brzmiało: najbliżej korzenia tekstu :) Lubię, kiedy teksty właśnie z takiego korzenia wyrastają i rozciągają się na kilka gałązek, listków - wtedy wiem, że mam do czynienia z wierszem (chyba że to jakieś krzaczysko nie do przebrnięcia, też się zdarza).
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 2 pazdziernika 2011, 20:31
Tak sobie czytam, co tu mówicie i myślę, jaka to dziwna sprawa z tymi skojarzeniami i jak dużo zależy od pierwszego wrażenia. Ja na przykład, jak tylko zobaczyłam tytuł, to od razu sobie pomyślałam, że to wiek podmiotu lirycznego. I że ta peelka 33-letnia choruje, leży w szpitalu i ma objawienie/ sen, który jest jakby uświadomieniem jej, jak blisko otarła się o śmierć. Te mutacje i tkanki kazały mi chyba pójść w tę stronę, bo przecież mutacje tkanek prowadzą do nowotworów. No i ta liczba 33 od razu kojarzy się ze śmiercią…

Co do struktury wiersza, zastosowanie powtórzeń wydaje mi się tu dobrym pomysłem. Powracające frazy „dziś pan przyszedł do mnie” i „więcej nie zatrujesz” brzmią jak jakaś modlitwa albo zaklęcie. W ogóle jest w tym wierszu coś trochę gorączkowego, mam wrażenie i to jest bardzo udane.
Radosław Kolago
Radosław Kolago 2 pazdziernika 2011, 22:27
Domka, początkowo ten tor skojarzeń ze szpitalem, chorobami również przyszedł mi do głowy, ale uparłem się na tę opcję ogólnoludzką i kompromitacja gotowa!
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 2 pazdziernika 2011, 23:00
Być może dowiemy się, jak się mają nasze skojarzenia do rzeczywistej wizji autorki... A tymczasem proponuję zająć się następnym wierszem:

czarna procesja

wyszedłeś, a na nich nie mogę liczyć.
oflagują się, pokrzyczą i znikną.
nic nie będzie już takie samo, nie udawaj,
że spacerujesz po nocach i widzisz.

czy to ważne, kto kłamał bardziej?
rozbieram ściany z obrazów, pochylam się,
znajduję tylko białe prostokąty,
miejsca do zapełnienia. nic nie jest tak ważne.

skąd pomysł, że ludzi trzeba lubić?
wychodzić naprzeciw, otwierać ramiona,
dawać, brać, a potem sporządzić rachunek,
żeby zostały już tylko pełne popielniczki.

barman ma ładny uśmiech.
patrzy na wszystkich, jakby ich kochał.
jedyny na świecie zna tajemnicę,
wchodzenie po schodach, grzebanie kluczem w zamku.

ja znalazłam inną drogę przez miasto,
stopy ogrzeje mi kot.
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 2 pazdziernika 2011, 23:02
Chemioterapia? No oprócz tkanek i mutacji, to są szklane rurki i sztuczne włosy, a pan-uzdrowiciel-lekarz :) I nadal pasuje mi do tego metaforyczne zmartwychwstanie.
Nie pomyślałam wcześniej o szpitalu, a rzeczywiście też się ładne to układa :)
magda gałkowska 2 pazdziernika 2011, 23:26
Dominiko - bingo! :) dziekuję.
Radosław Kolago
Radosław Kolago 2 pazdziernika 2011, 23:36
uuu!

"skąd pomysł, że ludzi trzeba lubić?
wychodzić naprzeciw, otwierać ramiona,
dawać, brać, a potem sporządzić rachunek,
żeby zostały już tylko pełne popielniczki." - coś pięknego!

Ten z kolei wiersz uważam za bardziej czytelny, widzę tu studium rozstania i związanej z nim bolesnej, obezwładniającej pustki. Znajduję również zwątpienie w sens reakcji międzyludzkich, podkreślenie częstej interesowności tych relacji.

Z pointy wyłania się nonkonformizm, inna droga, omijająca fałsz i wyrachowanie. Czasem spokój ducha i zgodę ze sobą dostaje się za cenę samotności. Ten kot też chyba nie jest przypadkowy, wszak wiemy, że społeczne konwenanse mają za nic i od zawsze podążają własnymi ścieżkami :)
magda gałkowska 3 pazdziernika 2011, 00:32
podążają :)
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 3 pazdziernika 2011, 11:54
Bardzom ciekawa, co sądzicie o tytule. I kim są ci oni, którzy "oflagują się, pokrzyczą i znikną".
Radosław Kolago
Radosław Kolago 3 pazdziernika 2011, 12:03
Czytając tytuł i odnosząc go do tego, jak ten wiersz odczytuję, wyobrażam sobie kondukt jednostek wyalienowanych, pogrążonych we własnej pustce i tęsknocie, ale też determinacji w podążaniu ścieżką inną od reszty.

Oni to może fałszywi przyjaciele, ludzie, którzy powinni być blisko, kiedy się ich potrzebuje, jednak mimo krzykliwych deklaracji i zapewnień znikają i trzeba sobie radzić samemu. Każdy z nas ma w gronie swoich znajomych kogoś, kto jest z nami tylko, gdy czasy są dobre, a ucieka w momentach kryzysu.
romantka
romantka 3 pazdziernika 2011, 14:41
"wchodzenie po schodach, grzeganie kluczem w zamku" brzmi kompatybilnie jako wyrażenie "wróciłeś" do pierwszego wyrazu w wierszu "wyszedłeś", bo sory ale nijak nie przyklejam tego do barmana choć czytam w tę i z powrotem. A co do reszty wiersza, mam nieodparte odczucie, że to jest o Bogu.
afronautix
afronautix 3 pazdziernika 2011, 18:51
ja też Świetlickiego lubię
Tomasz Smogór
Tomasz Smogór 3 pazdziernika 2011, 21:09
Podoba mi się tylko pierwszy, ciekawy obrazowo, religijno-ekologiczny. Ale inaczej bym podzielił:

dziś przyszedł do mnie pan
mówił więcej nie zatrujesz rzeki
od tego są zakłady przemysłowe
produkują plastykowe rurki
sztuczne włosy lalek

itd itd
Tomasz Smogór
Tomasz Smogór 3 pazdziernika 2011, 21:15
zamiana w pierwszym wersie i bez interpunkcji
magda gałkowska 4 pazdziernika 2011, 00:30
cieszy mnie, że procesja spowodowała żywą dyskusję, ten wiersz to był dla mnie przełom, zarówno w pisaniu, jak i patrzeniu na rzeczywistość.
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 4 pazdziernika 2011, 07:43
Jeszcze jedno! Bo mi się przyśniło - ta czarna procesja może być przecież tym kotem, z całą jego dostojnością i to jego wychodzeniu może być mowa. Kurcze, a to jeszcze pogłębia samotność wybrzmiewającą z tekstu.

Druga sprawa z kotem: Radek powiedział, że one mają społeczne konwenanse za nic, ale... społeczeństwo się na nich zemściło, wkładając w metaforyczny stereotyp, w pewne ramy zachowań. Kultura ukazuje wszystkie stare panny z kotem, na nich opierając obraz samotności. Pod tym względem tekst powyższy dla mnie kuleje, bo nie rozprawia się ze stereotypem, lecz go powtarza.
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 5 pazdziernika 2011, 10:34
Niechaj fala dyskusji przeniesie się na kolejny utwór - "Ultrasonografię". Od siebie na początek powiem tylko, że to jest jeden z tych wierszy w całym tomiku, które najbardziej mnie ruszyły: jest w nim jakaś wstrząsająca prostota, szpitalna surowość, w której brak miejsca i - może przede wszystkim czasu - na udziwnianie języka i wzniosłe metafory.
Radosław Kolago
Radosław Kolago 5 pazdziernika 2011, 11:25
Całkowicie się zgadzam, Domka, użyte metafory w kontekście wybrzmiewają dużo mocniej, wiersz jest porażający. Dobór słownictwa sprawia, że czyta się na wstrzymanym oddechu. Są tu porównania, które w swojej ponurej prawdziwości po prostu bolą.

Ten utwór zdecydowanie poruszył mnie najbardziej ze wszystkich, które tu omawialiśmy.
romantka
romantka 5 pazdziernika 2011, 20:32
Trzeci wiersz jest ciężki, dużo waży z powodu śmierci zawartej w nim i otwartości z jaką ją opisujesz.Tak jak pozostałe jednak nie tworzy żadnego obrazu w mojej głowie gdy go czytam. Twoje wiersze są zadziwiająco "suche" jak dla mnie. Nie potrafiłam tego ogarnąć próbując odczytać pierwszy wiersz, dopiero jak przeczytałam o poezji jako logice i składni to zrozumiałam dlaczego. Drugi wiersz próbowałam na ten suchy sposób interpretować, ale to jak ślizgać się po zjeżdżalni która jest brudna lub na gołych nogach - nie idzie za nic. Ten Bóg to chyba próba walenia głową w składnię i logikę Twoich wierszy. Zdają się dla mnie jakby to były tylko słowa, poukładane słowa.
poem
poem 6 pazdziernika 2011, 02:45
Ja tylko wyrażę zaskoczenie, że autorka pisze o logice i składni, dalej o precyzji,a na końcu w gronie 4 najważniejszych nazwisk wymienia Sylvię Plath. Po prostu nie spodziewałbym się takiej inspiracji. Resztę przemyśleń zawrę w recenzji



strony: 1 2 »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca