Wywrota

Komentarze

Nisza Krytycznoliteracka: Czereśnie prosto z drzewa – Karola Ketzera

„Warto podążyć tym tropem. Warto połknąć przynętę jak sądzi. (...) poszukiwanie za pomocą połykania kolejnych przynęt leży głęboko w naturze mojej i Karola Ketzera" – połknijmy czereśnię!
Nisza Krytycznoliteracka · 3 kwietnia 2013 · nisza krytycznoliteracka · 38 komentarzy

Paulina Wielbicka
Paulina Wielbicka 3 kwietnia 2013, 23:11
haloo? I co z tym Jezusem? Tak po prostu zszedł na ziemię, wystąpił w tv i zrobił się zamęt? Macie jakieś skojarzenia z innymi książkami, które wykorzystują "boski" świat i sprowadzają go na ziemię?
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 4 kwietnia 2013, 10:43
Otóż, po pierwsze, myślę sobie, że krótkie opowiadanie to jest taka forma, która ma swoje prawa i ograniczenia: trzeba umieć opowiedzieć jakąś historię w skondensowanej formie, zarysować postaci tak, by miały osobowość, ale nie trwonić na ich przedstawianie zbyt wielu słów, odrzeć tekst ze wszystkich zbędnych wątków, które nie zostałyby rozwinięte i w dodatku zadbać o to, by był w tym wszystkim jakiś punkt kulminacyjny, coś do czego będziemy czytać. I myślę, że Karolowi to wszystko się udaje. Czyta się to z zainteresowaniem, a zakończenie nie rozczarowuje.

Po drugie - apokalipsa to jest taki temat, który w literaturze będzie powracał zawsze. Raz na jakiś czas ktoś musi zawołać: „ludzie, świat się kończy” i zobaczyć, co ludzie na to. I w tym temacie niekoniecznie udaje mi się tu znaleźć coś nowego. Chaos, panika i Jezus Chrystus. Choć zabijanie zbawicieli wyszło ciekawie.

Parę rzeczy nasunęło mnie się jeszcze, ale wzywają obowiązki i szara rzeczywistość, więc reszta potem.
Paulina Wielbicka
Paulina Wielbicka 4 kwietnia 2013, 11:11
Myślę, że na uwagę zasługuje też sposób przedstawiania rzeczywistości - niewątpliwie współczesnej, takiej bliskiej potencjalnemu odbiorcy - połączonej z kulturowymi zbiornikami starożytności - bo oprócz rekwizytów takich jak winda, biurowiec, tv itd. mamy główną bohaterkę - ciekawe czy ktoś skojarzy skąd jej nazwisko? Jezusa i przypowieść o ludziach - tyle że nie przy wieży Babel a w pubie, mieście.

Może wątek końca świata nie jest najoryginalniej przedstawiony, ale przez to zabijanie sprawiedliwych - w zasadzie ludzie stają się rzeczywistymi wykonawcami końca świata - nie pozwolą przeżyć tym, którzy ludzkość mogą ocalić.
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 4 kwietnia 2013, 22:42
Tak, wplecenie wątków biblijnych wyszło zgrabnie – wieżowiec, czyli wieża z której każdy idzie w inną stronę, faktycznie jak Wieża Babel. Na nazwisko bohaterki nie zwróciłabym uwagi zupełnie, ale jak powiedziałaś, że ważne to sobie wygoglowałam i trafiłam na egipską boginię praw porządku. Zmyślne.

Dialogi pozostawiają mnie z jakimś poczuciem niedosytu. Pojawiają się w nich bardzo ciekawe myśli, dwie konkretnie: „A co, jeśli Bóg to nie osoba, ale pewien proces” oraz „A co, jeśli każdy anioł stróż nosi ze sobą nóż”. I jakoś te myśli się gubią w tym tekście. Może przez to, że z tych dialogów jakby nic nie wynikało.

Tampony Bolec – jedyny moment, który mnie ubawił :)
Paulina Wielbicka
Paulina Wielbicka 4 kwietnia 2013, 23:07
Też się przy Bolcach uśmiechnęłam ;). W każdym razie z tymi stwierdzeniami masz rację, że zagubiły się takie nieśmiałe w gąszczu - nie wyszły na prowadzenie.

Co do dialogów, to nie jest to pod tym względem najlepsze opowiadanie. Karol Ketzer pokazał w Czereśniach ... taką różnorodność, że naprawdę trudno było wybrać od czego zacząć - od razu zastrzegam, że jednym z moich kryteriów był fakt, że Nisza rusza po krótkim zastoju, więc musiałam wziąć pod uwagę -prawdopodobne rozleniwenie czytelników (włącznie ze mną) - stąd wybrałam jedno z krótszych opowiadań. Po drugie nie chciałam od razu wychodzić z czymś rozbudowanym na kształt miniaturowej powieści.

Co do zmyślności imion - Marta Maat inne to Dorota Drim, Karolina Kier i biorąc pod uwagę autokreację autora w ostatnich opowiadaniach - to Karol Ketzer także jako bohater ;) - powtarzalnośc inicjałów.

Dominika masz jakieś literackie skojarzenia? Z konwencjami? Autorami? Zrobię mapę opowiadań i powyciągam fragmenty opublikowane przez Karola Ketzera na jego profilu - to poszerzy perspektywę ;)
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 5 kwietnia 2013, 08:01
Nie wiem czemu, ale "Anna In w Grobowcach świata" Tokarczuk przychodzi mi do głowy. Może dlatego, że tam mamy uwspółcześnienie bardzo starego mitu o sumeryjskiej bogini, która przeciwstawia się śmierci, a tu też Marta odbiera śmierci to, na co ta już pewnie zaciera łapki.
+plus mechanik tomek zimakowski
+plus mechanik tomek zimakowski 5 kwietnia 2013, 10:17
No właśnie ... czy "Matt" to przypadkiem nie skrót od "Tiamat" ? zdaje się , że tak ... czyli jedna z bogiń pierwszej generacji w mitach Mezopotamów [;)] . To ja się teraz pytam Was naiwnie , po co były te spory o kury i jajka , skoro częścią wspólną zbioru osobowości /mam nadzieję , że twórczych osobowości/ p.t. Wywrota jest szczególne upodobanie do poddawania starych "bajek" /lubię tak określać mity/ zabiegowi inwersji (jak też inne techniki "obróbki" - choćby "rozbioru na czynniki pierwsze") ? Ale pewnie stary jestem i nic już nie rozumiem . :)
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 5 kwietnia 2013, 10:38
Tomek, ja nie rozumiem twojego pytania, szczerze mówiąc.
+plus mechanik tomek zimakowski
+plus mechanik tomek zimakowski 5 kwietnia 2013, 11:34
Dobra , nie było pytania . Postaram się sam sobie odpowiedzieć .
Zawsze młodsi bogowie zarzynają starszych . Tak już jest na świecie - Dola , jak by powiedzieli pra-Słowianie .
Zresztą motyw odkupienia-ofiary jest obecny we wszystkich chyba religiach . W tym opowiadaniu mamy coś jakby "Chrystusa zbiorowego" . Jedną z owych "odkupicieli" jest tutaj zdaje się także Matt-Tiamat .
Od strony literackiej powiem , że Autor opowiadania trochę za mało miejsca/czasu poświęcił poincie - spada ona , jak nóż gilotyny . Tak , jakby komuś się śpieszyło . Takie mam wrażenie po pierwszym czytaniu .
Paulina Wielbicka
Paulina Wielbicka 5 kwietnia 2013, 22:28
Tomek nie rezygnuj tak szybko z odpowiedzi - powiadasz inwersja mitu - rzecywiście coś w tym jest - to chyba dobrze, że K. Ketzer "grzebie" w różnych kulturach ( być może masz rację, że wiele osób, pisarzy i twórców tak robi), ale ja tego nie traktuję negatywnie, a Ty rozumiem wolisz coś totalnie nowego? Zupełnie oderwanego od mitów, archetypów itd. ? Co do pointy, to właśnie taki niedosyt zostawał, ale dla mnie ( czytałam wszystkie opowiadania) ten niedosyt był zamierzony - koniec jest przecież dziełem ludzi - w domyśle potencjalnie skazanych na koniec świata i to do nich (nas) rósł we mnie żal za to, że los Marty Maat tak szybko się skończył.
Paulina Wielbicka
Paulina Wielbicka 5 kwietnia 2013, 22:52
Dominika o tym zapomniałam zupełnie - a faktycznie jest pewna analogia natomiast ja miałam skojarzenie z E.E. Tokarczuk, choć nie akurat a propos tego opowiadania
MichałSg.
MichałSg. 5 kwietnia 2013, 23:05
A ja, jako bestia złośliwa i dociekliwa pytam: co się stało z Filipem po upojnej nocy spędzonej z Martą? Strasznie nie lubię gubiących się wątków, szczególnie w tak krótkich opowiadaniach. Dla mnie idealną konstrukcją dla krótkich form jest taka ala Maupassant, gdzie mamy czytelnik jest prowadzony po sznurku(jak w noweli ,,Sznurek'' właśnie) aż do pointy, przy której następuje okrzyk czytającego: ,,a więc to tak!" i klepnięcie w czoło ew. kolano. Tymczasem Karol wprowadza do swoich opowiadań całą plejadę imion damskich i męskich, ale jest przy tym takim Gargamelem, który na chwilę otworzył worek i pozwolił tym ,,przeklętym, malutkim ludzikom" rozbiec się we wszystkie strony, a Klakier(czytelnik) ma je za zadanie wyłapać.

No więc poznajemy Filipa gdzieś w drugim akapicie i wydaje nam się od razu, że będzie on przynajmniej jednym z głównych protagonistów tej opowieści, aż tu nagle ląduje on w łóżku rzeczywistej bohaterki - Marty, i chyba tam ginie (lub gnije) bo całkiem znika z pola widzenia czytelnika, a Autor podsuwa nam opis (bardzo sugestywny zresztą) przedapokaliptycznej gorączki. I wprowadza kolejną postać, koleżanki Marty. Jest to chyba najkrótsze opowiadanie w tym zbiorze, i moim zdaniem najsłabsze, właśnie dlatego, że Autor dał sobie zbyt mało miejsca, żeby należycie rozwinąć wszystkie wątki. Za to mamy typowe rozwiązanie Deus ex Machina - koniec świata. No i stylistyka, moim zdaniem momentami nieco na wyrost, przez co niektóre fragmenty odstają: ,,ratowała zupełnie
nieznane sobie osoby wprost z kamiennych objęć śmierci".

Jest jeszcze jeden problem - chronologia. Może ja czegoś nie kumam, ale w ostatniej całostce Autor pisze, że akcja toczy się niby to ,,na kilkadziesiąt godzin przed zagładą ", a z pointy dowiadujemy się. że bohaterkę powieszono dwa tygodnie później. Dwa tygodnie PO OSTATECZNEJ ZAGŁADZIE? Skoro mieli ją przeżyć wyłącznie zbawieni, to kim byli wieszający? Niby można przyjąć, że ten ,,Modern Jesus" był zwykłym szarlatanem, albo najgorszego udało się w jakiś sposób uniknąć(mimo wielokrotnie podkreślanej nieuchronności końca). Ale jak? gdzie? co? Tego Autor nie pisze. Można było zostawić zakończenie w pełni otwartym, wtedy byłoby chyba jeszcze ciekawiej. A tak nie wiadomo co z tym zrobić, osobiście mam mały mętlik czytelniczy. Ale może po prostu źle interpretuję;).

A co z tym Jezusem, co nagle ni z tego z tego ni z owego wskoczył na podest i zdobył międzynarodowy rozgłos(problem ten zasygnalizowała już zresztą Paulina). Przecież to niemożliwe, wręcz absurdalne w dzisiejszych czasach, kiedy mamy na pęczki rozmaitych proroków, żeby taki zwykły człowieczek, jak się dowiadujemy niebędący nawet dobrym retorem, zdobył nieomal absolutny posłuch na całym świecie. I żadnej konkurencji, w postaci innych ,,oświeconych". Odpowiedzi na to nie znajdziemy, kolejny ,,cud". A przecież ukazanie tego, jak ten człowiek zyskał taką pozycję mogłoby być naprawdę fascynujące...ale ponownie - najwyraźniej z jakiś przyczyn zabrakło na to miejsca, następny ,,puszczony" wątek

A Maat to egipska bogini uosabiająca ład i sprawiedliwość - stąd może poczucie wewnętrznej harmonii jakiej doświadcza bohaterka kontemplując doskonałość brylantów. I tłumaczy to też jej niewzruszoność wobec nadciągającej katastrofy. Pamiętajmy że jej imię - Marta również ma konotacje biblijne. Marta jest tradycyjnie tą, która służyła Panu czynem, tu - obdarzoną zdolnością ratowania ludzi przed autodestrukcją. Zresztą Autor co rusz ujawnia swoje zainteresowania filozofią, mitologią, gnozą i mistycyzmem - niekiedy wprost padają pewne tytuły i nazwiska np. Swedenborga.
Paulina Wielbicka
Paulina Wielbicka 5 kwietnia 2013, 23:25
Michał, które z opowiadań wobet tego oceniasz najwyżej pod względem spójności? I z jakimi literackimi dziełami kojarzysz sposób pisania Karola ? Zaznaczam dla tych, którzy nie czytali całości, że w Czereśniach nie ma jednolitości - zasadniczo można znaleźć opowiadania, gdzie postacie ze zdolnościami przenikania rzeczywistości, wchodzenia w paranormalne światy istnieją obok realnych postaci, opowiadania o zabarwieniu kryminalnym, onirycznym, autotematycznym ( Karol Ketzer jako bohater).

Michał jak oceniasz opowiadanie Myśli nadwartościowe i Litentia poetica?
+plus mechanik tomek zimakowski
+plus mechanik tomek zimakowski 5 kwietnia 2013, 23:35
Paulina [czy Magda] - Nie , nie , Ty też trochę żle mnie zrozumiałaś , ja na razie nie rezygnuję , ale zostawiam pole do podpisu dla innych , bo raz - że nie czytałem wszystkich opowiadań , a dwa - że , że nie wiem nic o żywych pierwowzorach wszystkich tych "typów" ukazanych w książce . (choć znałem swego czasu kilka Twoich imienniczek , a i Filip jakiś jeden by się znalazł , jakby głębiej poskrobać :D) Trzy wreszcie - nie próbuję tworzyć w zupełnym oderwaniu od mitów , archetypów , także stereotypów i innych kulturowych ikon i kalek (cholera , ten język znaczny - znowu pluje w twarz sobie , mnie , a nawet i rykoszetem Wam tutaj się :D) , bo wówczas stałbym się także dla siebie niepojęciem . Próbuję to tylko "pociągnąć" ten kram dalej , ekstrapolować w przyszłość ... biorąc "stare" jako pkt wyjścia . No- hipotezy wymyślam , najkrócej rzeczy ujmując . :)

***

Michał - Kiedy słyszę "Gnoza" - zaraz myślę : "malteizm" , a potem "Persja" i ... "Katar"/Katarzy ... [powiedzmy]

Maat , nie Tiamat - może i racja ... no różnisz się w interpretacjach ... nie jestem dobry z egipskiej mitologii , nie znam historii Maat , pamiętam z dzieciństwa , że sztuka egipska trochę mnie ... przerażała - te zwierzęce mordy bóstw itd. - wolałem zawsze mity asyryjsko-babilońskie , w sumie , to nie wiem , czemu , bo przecież sztuka Mezopotamii nie była wcale mniej upiorna , niż egipska . :)
MichałSg.
MichałSg. 5 kwietnia 2013, 23:56
Zdaje sobie sprawę, że nie wszyscy mieli okazję zapoznać się z całością. A to, że wolę opowiadania konsekwentnie poprowadzone od rozfragmentaryzowanych, to w dużej mierze kwestia gustu;). Niemniej przytoczone opowiadanie uważam za jedno ze słabszych, a moją opinię uzasadniłem chyba aż nazbyt obszernie. Za spójnie, poprowadzone bardziej jak nowelę uznaję np. ,,Do dnia". Chociaż największy dreszcz odczuwałem czytając pierwsze opowiadanie z tego zbioru, być może z przyczyn osobistych, bo trochę utożsamiłem się z głównym bohaterem tej opowieści. Ale jeśli utożsamiamy się z bohaterami literackimi to chyba oznacza, że rzecz jest dobrze napisana. Ogólne wrażenie jakie wywarł na mnie ten tom to: dobry, obiecujący, acz nierówny. I nie kuś mnie, żebym znowu rozwodził się nad poszczególnymi jego fragmentami, bo wypstrykam się z metafor i nie będzie recenzji haha.
+plus mechanik tomek zimakowski
+plus mechanik tomek zimakowski 6 kwietnia 2013, 00:03
... a tak zupełnie od czapy , dla rozładowania transcendencji wysokiej - jak Wam się poddobba określenie "kulisty klaeka" ? :D
MichałSg.
MichałSg. 6 kwietnia 2013, 00:31
Mnie wszystkie dawne cywilizacje przerażają, odkąd - jeszcze w dzieciństwie - zaserwowano mi rysunek kapłana Azteków z okrwawionym sercem ludzkim w ręku, w podręczniku do historii, a jakże. Zwróciłeś Tomku uwagę na ważną kwestię - po zapoznaniu się z tym zbiorkiem miałem straszny zamęt w głowie, związany z imionami. Być może niektóre z tych postaci są nazbyt pobieżnie scharakteryzowane, brakuje jakiegoś ,,klucza" do ich osobowości? Jestem ciekawy, czy innym czytelnikom zostały one(postacie, niekoniecznie ich imiona;)) na dłużej w głowie. Choćby te z zaprezentowanego opowiadania.

,,kulisty klaeka" jako określenie np. na siedzisko - jak najbardziej:D.
+plus mechanik tomek zimakowski
+plus mechanik tomek zimakowski 6 kwietnia 2013, 01:11
Napisz komentarz...
+plus mechanik tomek zimakowski
+plus mechanik tomek zimakowski 6 kwietnia 2013, 01:22
Azt
-ekowie ... (tak mi się przypomniało , że jako 16-roczne pacholę pisałem słowo "AZTECA" po murach i ścianach) - nie wiem , czy nie był to bodaj czy nie jedyny lud w historii prowadzący wojny z sąsiadami nie dla zagarnięcia ziem i/lub łupów , ale dla chwytania jeńców , z którymi potem wiadomo , co robili ... Trochę bardziej na płd. byli jeszcze Indianie Mochika , zwani też Moche - oni takoż lubowali się w składaniu masowych ofiar bogom , ale okrucieństwem prześcignęli nawet i Azt-eków . Nie - nie prześcignęli , bo wtedy , tzn.za czasów Moche jeszcze nie słyszano o Azt
-ekach w Meksyku .

Ale nie nadymajmy się za bardzo swoją "europejs
-kością" , bo i "nasi'' Wikingowie nie lepsi - drakkary-snekkary wodowano też po jeńcach ...
Paulina Wielbicka
Paulina Wielbicka 6 kwietnia 2013, 07:19
Dobrze nie męczę Cię Michał już, żeby jednak recenzja powstała. Dla mnie super są te momenty, kiedy Karol Ketzer przechodzi od realizmu do wątków z innego świata. I taki sposób pisania kojarzy mi się z Balladynami i romansami Karpowicza. Czy macie podobne odczucia czy też skojarzycie opowiadanie/opowiadania z innymi autorami, a może są tak autonomiczne, że nie da się ich z niczym skojarzyć?

Polecam też fragmenty na stronie facebookowej Karola Ketzera, który pisząc, dzieli się fragmentami utworów z odbiorcami, to może dać lepszy obraz całości, pozdrawiam dyskutantów :)
+plus mechanik tomek zimakowski
+plus mechanik tomek zimakowski 7 kwietnia 2013, 12:47
Ale to wrzuć link do strony , skoro polecasz ... bo jakże inaczej mam znależć człowieka na fejsbugu ??? - tam są przecież miliony ludzi ...
Clifford Geertz 9 kwietnia 2013, 21:15
Gdy przychodzi wyrazić opinię o czyimś pisaniu, staram się, by ta opinia nie była sumą pochopnych pochlebstw albo - co gorsza - pospiesznym krytykanctwem. Skrzydeł nie wolno podcinać, podpalać, urywać czy amputować - nawet jeśli mają być to skrzydła Ikara. Przejdźmy zatem do rzeczy, a Autora proszę o wyrozumiałość.
W debiutanckim opowiadaniu Karola Ketzera jest kilka ściśle egzystencjalnych zdań (będących często stylizacją form aforystycznych), które idealnie spełniają to, co Milan Kundera nazywa (za Martinem Heideggerem) "Byciem-w-świecie" ("In-der-Welt-sein"). Mam tutaj na myśli zdanie: "Każdy koniec roku jest też trochę jak koniec jakiegoś świata, prawda?" albo "Przedsiębiorca oferujący specjalne noże, których kształt i ostrość gwarantowały komfortowe podcinanie żył, błyskawicznie zbił majątek (niemożna mieć pretensji do kogoś, kto po prostu chciał się trochę zabawić przed końcem wszystkiego)".
Postacie Karola, choć nie znamy ich dokładnego rysu psychologicznego (psychologia nie jest tutaj dominantą), pasują do tego groteskowego świata, gdzie wpisani są trochę "in medias res". Marta jest niczym skorupa ślimaka, zwinięta w sobie i nierozumiejąca skomplikowanej retoryki Filipa. Świat osuwa się jej spod nóg. Kim właściwie jest Marta?
W tej prozie nie sposób oddzielić podmiotu i przedmiotu poznania, dlatego też prosta dychotomia "fabularne/niefabularne" nie jest jeszcze istotna. Ketzer dąży do celności egzystencjalnych spostrzeżeń, stara się sprawdzić granice możliwości (a jednocześnie niezborności) ludzkiej egzystencji, wprowadzając celowe dysonanse między tym, co prawdziwe i antropologiczne, a tym, co niesamowite i wymykające się opisowi kognitywnemu. Coś niezbadanego przebija się do realności z marginesu niedopowiedzenia - wszystko idzie dobrym torem, dyskurs prozy i poezji poddał Autor wyważonej syntezie. Znać talent i nie sposób nie powiedzieć, że to debiut szczególny. Metaliteracka aluzja jest tutaj w pewnym sensie szczytem "piramidy Freytaga", na której dowiadujemy się, że oto "Światło znowu zmienia się na zielone (tak szybka zmiana świateł pozornie umiejscawia tę historię w gronie opowieści fantastycznych, ale nic bardziej mylnego"). Mogę się domyślać: podkreślenie zawiadamia, że nie mamy do czynienia z literaturą fantastyczną, ale z jedną z odmian "realizmu magicznego". Czy rzeczywiście? Pytanie pozostawiam do dyskusji. Pozdrawiam ;]
Karol Ketzer
Karol Ketzer 12 kwietnia 2013, 01:43
1. Maat to nie skrót od Tiamat.
2. Michał - "Dwa tygodnie PO OSTATECZNEJ ZAGŁADZIE? " - zagłada zostaje odwołana m.in przez Martę, ona ukrywa się potem przez oprawcami, dopadają ją dopiero później, przecież dlatego ją dopadają, że nie mogą wybaczyć "sprawiedliwym", że ocalili świat, nie rozumiem czego nie rozumiesz chronologicznie ;]

Co do Filipa i urwanych wątków. Ciągnąc taką postać do końca nie sposób nie nadać jej znaczenia, które jej się nie należy. To jest facet z windy, z którym poszła do łóżka przez samotność od tak. Nie myśli o nim, on nie jest uczestnikiem kluczowych wydarzeń, nie ma nic do rzeczy. A po co się wprowadza takiego bohatera? Po to żeby pokazać jak główny bohater/ka traktuje swoje otoczenie itp. No długo można by się rozwodzić. Oczywiście wszystko ma swoje + i -

Zbiór opowiadań moim zdaniem nie powinien być zbyt "równy" o ile nie są to teksty typowo "gatunkowe" np 10 opowiadań kryminalnych, wszystkie powinny być "kryminalnie jak najlepsze" natomiast w tym przypadku różne koncepcje i różne style trafią w różne gusta, a może nie tyle trafią w gusta, co otworzą różne oczy.

Moim zdaniem czasami dobrze jest robić operacje w stylu "na odwrót" np nie cierpię skórzanych spodni więc dam bohaterce skórzane spodnie, na punkcie których będzie miała bzika. Pisać trzeba lubić nawet o rzeczach, których się nie lubi bo inaczej monotematyczność jest kwestią czasu.

Tak jak napisałem w opisie książki, jest tutaj dużo pytań, niektóre z tych pytań zadałem sam sobie i są to także pytania o styl, o koncepcję tekstu, o potencjał tej czy innej formy. Dlatego teksty są różne, różnej długości i różnie napisane. Z resztą, jak ktoś przeczyta to zobaczy, a mam nadzieję, że przeczyta ;]

Tak czy inaczej, osobiście sam traktuję ten tekst jako "jeden z tych, które lubię trochę mniej niż inne". Tekst jest bardzo koncepcyjny i na pewno traci na tym jego strona stricte literacka, jednak uznałem opowiadanie za wystarczająco cenne żeby znalazło się w zbiorze.

Dzięki za opinie i najciekawsze ( mam nadzieję ) przed nami.
Karol Ketzer
Karol Ketzer 12 kwietnia 2013, 02:28
Aha i jeszcze jedno, przewinęło się gdzieś info, że na mojej stronie na FB można poczytać fragmenty innych tekstów. Cóż, coś tam jest, ale ostatnio robiłem porządki i nie zostało tego wiele ponieważ były to na ogół fragmenty bez żadnej redakcji, większość z nich wygląda w książce znacznie inaczej niż "na początku". Bez względu na to zapraszam ciekawych do polubienia ponieważ niedługo zacznę publikować pierwsze fragmenty powieści ;] Pozdrawiam.

facebook.com/k.ketzer
+plus mechanik tomek zimakowski
+plus mechanik tomek zimakowski 12 kwietnia 2013, 09:37
"Realizm magiczny" jest mi raczej obcy - choć zdaję sobie oczywiście sprawę , że takie jednokierunkowe zaszufladkowanie czyjegoś tekstu nie jest do końca prawdziwe . Bo przecież wszelkie granicę nie są narysowaną cyrklem ołówkiem kredą kreską , a raczej płynnymi przejściami gradientów , światłocieni i tak dalej . A przecież - znana sprawa - co niedookreślone - co nie daje się dookreślić , wstawić do jednej , konkretnej , wymiernej szuflady ileś na ileś wraz sobie podobnymi zjawiskami - staje się nieopisywalnym . Nieprawda'ż ?



strony: 1 2 »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca