Felietony

Boy e nasze

Nieraz bywało oczywiście i tak, że chciałem bardzo być poetą, albo pisarzem i siedząc w licealnej ławce skrobałem wierszyki po marginesach zeszytów o kolorowych okładkach. Wydawało mi się wtedy że mam jakąś misję, że mam talent i tak dalej. Zresztą czasem gdy o tym myślę to zastanawiam się czy nie powinno się ogłosić z powyższego powodu stanu epidemii, kiedy tak patrzę i czytam i co niektórzy piszą.
To co piszę wyszło ze mnie po przeczytaniu „Boya”, (czyli) Tadeusza Żeleńskiego więc aż się prosi o jakieś błyskotliwe złośliwości w jego stylu . Zapewniam jednak że nie o to mi chodzi . Żeleński w jednym z odczytów pt. ” Jak zostałem literatem”(pierwszy w „Reflektorem w mrok”) powiedział o kilku rzeczach świetnie pasujących do części życia która myślę powinna was zainteresować . Nie będę się wygłupiał bo tytuł mówi wszystko dosyć jasno, może więc lepiej posłużę się cytatem z Boya :

„ Ale nigdy przez całe moje życie literackie, nie miałem godziny, która by nie była przyjemnością, w której bym dźwigał moje zajęcia jak ciężar i uroczysty obowiązek. I dlatego w konkluzji na pytanie zawarte w tytule odczytu przychodzi mi poważna wątpliwość: czy ja w ogóle jestem literatem ? „

Słowa napisane już dawno ale nadal na czasie. Pytanie kończące powyższy cytat powinno być dla nas niczym litania .

Czy ja w ogóle jestem literatem ? Odstawmy dziś ego na półkę, zwyczajnie o nim nie mówmy , nie używajmy terminów – nie doprowadzajmy filozofów, którzy płodzili teorie nad flaszkami wódki, do gorących wybuchów nieukrywanego śmiechu .

Na zwykły chłopski rozum niech każdy sobie odpowie kim jest.

Ja mogę powiedzieć za siebie i dziś mówię że z całą pewnością, że literatem nie jestem (choć pewnie istnieje wiele innych miejsc i czasów, w których powiedziałbym bądź mówiłem inaczej ) i mówiąc to nie mam na względzie nic poza zdrowym rozsądkiem . Nieraz bywało oczywiście i tak że chciałem bardzo być poetą, albo pisarzem i siedząc w licealnej ławce skrobałem wierszyki po marginesach zeszytów o kolorowych okładkach . Wydawało mi się wtedy że mam jakąś misje że mam talent i tak dalej . Szczerze się przyznaję do tak lichych toków myślenia bo to zwyczajnie fakt . Jasne mimo to, jest dla mnie że nie zamiar czyni cel osiągniętym . Zresztą czasem gdy o tym myślę to zastanawiam się czy nie powinno się ogłosić z powyższego powodu stanu epidemii, kiedy tak patrzę i czytam i co niektórzy piszą .

Należało by może ludziom wytłumaczyć że literatem zostaje się poprzez pisanie a nie, pisze się, wpierw stwierdzając swoją przynależność zawodową .A kiedy już zaczyna się tworzyć to stwarza się to, co samo z człowieka wychodzi a nie zakłada się że jest się „przeciw” lub „za” czymś a później terroryzuje świat swoim rękopisami . Może też czasem trzeba by się zastanowić czy samemu się o tym pamięta .

Kiedy komuś czasem między jednym a drugim papierosem, między telefonem do kumpla a drzemką, zdarzy się wiersz , niech go napisze i schowa i nie myśli o nim .Tak myślę, tak robię .

To co się kiedyś stanie z rzadka zależy od nas a jak długo czujemy że jesteśmy o.k sami ze sobą – to pal licho resztę .Kiedy między jednym i drugim papierosem skreślę jakiś wiersz, to zazwyczaj o dziewczynie albo słońcu, o przyjaźni i innych prozaicznych, ważnych rzeczach .Myślę : kiedy ma się 19 lat to o czym innym można pisać ?. Pytam siebie :czy jestem literatem ? Odpowiadam nie i uśmiecham się, zamykam Żeleńskiego i robię nadal to co czuję . „To” czasem szepcze że chce pobuszować po kartce bądź ekranie komputera.

Wiem że jeśli kiedyś to pytanie z artykułu Boya wyda mi się nieważne to znaczy że będę szczęśliwy i wtedy już bez znaczenia będzie kim jestem . Może więc lepiej czasem pogadać ze sobą szczerze ?

Mówię że to co napisał Żeleński powinno być litanią , czemu niby ? Pewnie dlatego żeby nie stracić głowy, żeby swoją formą nie przerosnąć treści . Trzeba wiedzieć kim się jest, mieć przynajmniej świadomość naciągniętą nawet w stronę nie pozytywną, żeby chcieć coś robić poza zaszczycaniem innych swoją osobą .

W razie niestrawności tzw.„lustrowej” w ocenie siebie, proponuję drzemkę i uparcie twierdzę - róbmy swoje . W myśl zasady że rama to ostatni element obrazu .

A co z młodymi literatami ? Jeśli ktokolwiek ma być literatem jego talent resztę opisze .

Ps. Dziękuje temu co wie że jemu dziękuje za wsparcie merytoryczne w kwestiach tej osobie znanych .pozdrawiam

3.VII.02

Montou

41
2 artykuły 3 komentarze
jeszcze jestem i wciąz troche palę


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
Saturnin Maciek Duszyński
Saturnin Maciek Duszyński 7 lipca 2002, 12:47
Bardzo chaotycznie. Temat dobry, był już tutaj kiedyś poruszany chyba z większą gracją. Tekst zaklasyfikowałeś sam jako felieton - ok, ale felieton ma "coś" z czytelnikiem zrobić. Rozbawić, poruszyć, zbulwersować, dotknąć czy obrazić. Takimi niekonkretnymi tekstami nie zmienisz świata - każdy pomyśli, że to nie do niego, tylko koło niego. Proszę też popracować nad stylem, a - kropki są częścią wyrazu (chyba, że z tymi kropkami to taka licencia poetica). Moim zdaniem więc: rzucasz się z motyką na słońce, chcesz poruszyć wiele tematów naraz - i dobrze, można tak robić. Tylko według jakiegoś klucza. Żeby czytelnik się nie zgubił. Ja się zgubiłem. Lecz mam nadzieję, że następne teksty (bo liczę że takie będą), będą lepsze.
Michał Dominik K.
Michał Dominik K. 7 lipca 2002, 21:00
Ja myślę, że istnieje dosyć prosty aspekt "bycia literatem", o którym nawet montou nie wspomniałeś.
Jak to powiedział T. Dominik - <i>sztuka to jest to, co wisi w galeri.</i>

Trochę to komercyjne, trochę brutalne, jednak działa - w stosunku do kina, literatury...
Literat bez czytelnika nie istnieje.<BR>Oczywiście diabeł tkwi w szczegółach, i wszystko rozbija się o pytanie w jakiej ilości ludzkiej czytelnik zaczyna być czytelnikiem, ergo: czy pisanie np. na Wywrotę czyni z kogoś literata.

(Dla prostoty przyjmuję, że literat to publicysta/prozaik, poetę wyłączmy)
Baltazar Gabka 11 lipca 2002, 00:59
No wiec ten text jest odrobinke zagmatwany. Wyprostuj styl montou, jak cos napiszesz to to potem przeczytaj (jak juz odlezy pare minut w szufladzie ;o) i przekonaj sie czy potencjalny czytelnik zlapie o co chodzi bez powtornego czytania.
Imponujaca doza samokrytycyzmu - nareszcie!!! ;o) To sie na tej stronie rzadko zdarza (vide komentarz saturna:o)
przysłano: 25 marca 2009 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca