Film

REGIOFUN – pierwsze spostrzeżenia uczestnika

We wtorek 20 października br. w Katowicach rozpoczęła się 6. edycja Międzynarodowego Festiwalu Producentów Filmowych REGIOFUN. Na uczestników aż do niedzieli czeka ponad 70 produkcji, spotkania z twórcami filmów, a także warsztaty i wycieczki. Pierwszy dzień za nami! Jakie wrażenia?

 

 

Festiwale – filmowe, teatralne czy muzyczne, mają to do siebie, że każdy może je przeżyć na swój własny sposób. Program takiego wydarzenia jest tak skonstruowany, że w zasadzie to uczestnik decyduje o kształcie festiwalu, o tym, co zobaczy i usłyszy, a zatem i o własnych wrażeniach. Mnie udało się obejrzeć podczas popołudniowych seansów dwie skrajnie różne produkcje. Mimo że obie wyświetlane były w tym samym kinie i na tej samej sali, można było odnieść wrażenie, że jest się w zupełnie innym miejscu. Różna widownia i różne obrazy w zupełności wystarczają do zmiany klimatu i odczuć.

 

„Dziewczyny z bandy” Celine Sciamma przenoszą wprost na francuskie przedmieścia i do blokowisk, w którym rządzi ten, kto ma silniejszą rękę. Absolutnie nie ma znaczenia czy jest to mężczyzna czy kobieta, czy po prostu dojrzewająca dziewczyna. Ten, kto potrafi się bić i mówiąc kolokwialnie, skopać drugiej osobie tyłek, ten zyskuje w dzielnicy większy respekt. Tak pobieżnie można by określić wymowę „Dziewczyn z bandy”. Przede wszystkim jest to jednak film o dorastaniu, poszukiwaniu nie tylko własnej drogi, ale i tożsamości. Można by stwierdzić, że kilka metamorfoz, jakie zaszły w głównej bohaterce w trakcie filmu, były wynikiem sytuacji, pewnym przymusem. Można by, ale to raczej nie do końca byłaby prawda. Jedynie półprawda. Balansowanie pomiędzy dobrem a złem, przymierzanie nowych wersji siebie, gdzie pewność przychodzi tylko w odniesieniu do tego, kim się być nie chce.  A nad tym wszystkim górują blokowiska, wielkie skupisko ludzi, którym łatwiej gniewnie się do siebie odezwać, uderzyć, niż zapytać, dokąd zmierzasz.

 

Film pokazuje także pewne oblicze imigrantów, którzy zasiedlili przedmieścia francuskich miast. Miejmy jednak nadzieję, że agresja ukazana na przykładzie bohaterów nie posłuży do namalowania kolejnego obrazu, ilustrującego problem będący bardzo na czasie. Dla mnie w „Dziewczynach z bandy” znacznie ważniejsza jest pokazana droga, jaką należy przemierzyć, by spróbować dotrzeć do siebie. Nigdy nie ma pewności, że uda się przejść ją całą i dotrzeć do celu.

 

Drugi film obejrzany tego wieczoru, to dla mnie mocna zagwozdka. „Mądrość” w reżyserii Eugenie Green to zarówno swego rodzaju paszkwil ośmieszający patos przypisywany wzniosłości, jak i balansowanie na cienkiej granicy pomiędzy kiczem a zamrożeniem w scenach pewnych ważnych prawd. Statyczna kamera, gra mimiką zminimalizowana niemal do zera, zamrożenia i pokazywanie pustki po zniknięciu aktorów z planu, a gdzieś pomiędzy tym wkradająca się muzyka sakralna. To wszystko zderzało powagę z komizmem sytuacyjnym. Nie wiem, jakie wrażenie wywiera ten film, kiedy ogląda się go z innymi kompanami. Moi współwidzowie parskali śmiechem, zdarzyło się, że ktoś zaklasnął w dłonie na wypowiedzianą przez bohatera mądrość. We mnie film pozostawił mieszane odczucia. Mogę przeanalizować zastosowane zabiegi, ale im bardziej się w to zagłębiam, tym mocniej zastanawiam się, czy z mojej strony po prostu nie zachodzi nadinterpretacja, a twórczym założeniem było po prostu ukazanie dochodzenia do sedna miłości po dawnej tragedii rozdzielającej małżeństwo.

 

Podsumowując te pierwsze chwile festiwalu, warto odnotować, że przy tego typu przedsięwzięciach nie tylko ważny jest dobór produkcji. Na oglądanie nie wpływa wyłącznie miejsce, postęp technologiczny i jakość prezentowanego obrazu. Istotni są też ludzie zasiadający obok. Anna Szrama, dyrektor MFPF Regiofun, w wywiadzie dla „Re:Produkcje” (studencka gazeta festiwalowa) jako wyróżnik tego festiwalu od innych katowickich imprez filmowych podała wiek publiczności – widzowie są tu nieco starci niż w pozostałych przypadkach: „Powiedziałabym, że nasza publiczność nie szuka na festiwalu awangardy. Szuka za to dobrego kina”. Zgadza się. Od lat uczestniczę w tym Regiofun, poszukując dobrych produkcji w zaciszu kina studyjnego. Mam jednak wrażenia po ilości szeleszczących opakowań i odkręcanych butelek, że nie wszyscy wyszli z podobnego założenia, biorąc udział w dzisiejszych seansach. 

 


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
przysłano: 20 pazdziernika 2015 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca