"Wołyń": Film, który wyzwala traumy

Megafon.pl
Megafon.pl
Kategoria kino · 28 października 2016

O odbiorze "Wołynia", który obejrzało już ponad milion widzów, na spotkaniu z widzami w krakowskim Centrum Kinowym ARS mówił Wojciech Smarzowski.

Reżyser i scenarzysta skomentował również odwołanie pokazu filmu w Kijowie. Dziękował również wszystkim, którzy dołożyli się do skończenia produkcji.

- Zdecydowanie najbardziej emocjonalne odbiory, takie kule emocji, mam na ziemiach odzyskanych, gdzie jest bardzo dużo kresowian, którzy pamiętają te wydarzenia - mówił Wojciech Smarzowski. - Bardzo podobny odbiór towarzyszy filmowi również na wschodniej granicy Polski. Film jest pretekstem dla ludzi, żeby opowiadali o tym, co pamiętają, co przeżyli. Naprawdę czasem ciężko jest się pozbierać po tych spotkaniach. Ten film wyzwala bolesne traumy.

- Natomiast w innych kinach odbiór również jest emocjonalny - kontynuował twórca. - Sprowadza się do lęku o dzisiejsze czasy. Sam patrzyłem na swoje dzieci i myślałem, w jakim świecie przyjdzie im żyć. Tak zacząłem myśleć o tym filmie. Był to też dla mnie punkt wyjścia i powód jego zrobienia.

Pytany o to, czy teraz jest dobry czas na ten film, odpowiadał: - Od kiedy zabrałem się za ten temat, wszyscy zastanawialiśmy się czy to dobry moment. Było to jeszcze przed Majdanem, jeszcze świat nie skręcił w prawą stronę. Wydawać by się mogło, że jest niefortunny, ale z mojego punktu widzenia: jedyny - podkreślał. - Dlatego, że żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają tamte wydarzenia. To najważniejsze. Poza tym za chwilę nie miałbym już siły, żeby go zrobić.

Reżyser był również pytany o jego reakcję na odwołanie pokazu "Wołynia" w Kijowie. Czy był zaskoczonyn - I tak, i nie. Wiedziałem, że nie będzie łatwo - odpowiadał. - Natomiast teraz moment nie jest dobry, ponieważ Ukraińcy hejtują film, którego nie widzieli. Zależało mi na tym, żeby go zobaczyli, zanim pojawią się artykuły w prasie czy necie. Chcieliśmy zrobić projekcję dla środowisk opiniotwórczych, ludzi kultury, historyków, również polityków. Pozbawili się tej możliwości. Niestety, Polski Instytut nie dostał na nią zgody. Zobaczymy, mamy nadzieję, że kiedyś się uda. Myślę, że jeszcze wszystko przed nami.

W czasie rozmowy z widzami twórca podkreślał, że jego dzieło jest ostrzeżeniem. - To film-ostrzeżenie przeciwko wojnie, agresji, przemocy, skrajnemu nacjonalizmowi. Mówię o tym przy każdej okazji - odpowiadał. - To film, który pokazuje do czego zdolny jest człowiek, kiedy uzbroi się w jakąś doktrynę, ideologię - religijną czy polityczną - i da przyzwolenie na zabijanie. I, niestety, ten film wydaje mi się dziwnie aktualny.

"Wołyń" wszedł na nasze ekrany 7 października. W rolach głównych występują Jacek Braciak, Lech Dyblik, Arkadiusz Jakubik, Izabela Kuna i Michalina Łabacz. Produkcję obejrzało w Polsce już ponad milion widzów.