Znani fani - cameo w kultowych filmach

Redakcja
Redakcja
Kategoria kino · 16 listopada 2016

Znacie to uczucie, które rodzi się po obejrzeniu ulubionego filmu, przeczytaniu ulubionej książki, a nawet zagraniu w ulubioną grę komputerową – to nagłe pragnienie, by stać się częścią tego fikcyjnego świata, by nie tylko chłonąć opowiadaną historię, ale też ją tworzyć?

 

To zapewne stąd popularność, zabawek, które wyrastają na rynku jak grzyby po deszczu po każdej premierze filmowej związanej z superbohaterami czy nowym filmie będącym częścią serii Star Wars.

 

Co jednak, gdybyśmy mieli więcej możliwości? Gdybyśmy mogli rzeczywiście stać się częścią naszej ulubionej serii? Wiecie, gdybyśmy mieli taki możliwości, jak na przykład mają międzynarodowe gwiazdy? Wtedy zapewne pojawialibyśmy się w swoich ulubionych filmach, jako cameo.

 

Czym jest cameo? To zwykle krótka rola znanego aktora albo osobistości. Role cameo zwykle nie wpływają na oś fabularną opowieści, są tylko dodatkowym smaczkiem, takim mrugnięciem okiem do widza.

Rzućmy okiem na kilka takich ciekawych mikro-ról, które łączy jedno: aktorzy zagrali je tylko dlatego, że sami są fanami opowiadanej historii.

 

Kopalnią „fanowskich” cameo jest oczywiście najnowsza, długo oczekiwana odsłona jednej z najbardziej legendarnych serii w historii światowej kinematografii, czyli Star Wars. Najnowsza część kultowej sagi przyciągnęła wielu znanych i lubianych, którzy w poprzednich odsłonach Gwiezdnych Wojen nie mogli zagrać, bo byli za młodzi, albo nie było ich na świecie.

Simon Pegg pojawia się w filmie w całkiem dużej roli - niestety w pełnej charakteryzacji i z toną „wirtualnego makijażu” nałożonego już w postprodukcji, trudno rozpoznać go w roli Unkara Plutta – obcego, który „opiekuje się” główną bohaterką. Podobnie do swojego cameo w Star Wars podszedł Daniel Craig, czyli filmowy James Bond. Craig wciela się w rolę szturmowca, który pilnuje głównej bohaterki, podczas gdy jest więziona przez siły zła. Twarz aktora cały czas była ukryta pod charakterystycznym hełmem szturmowca, a głos stał się nierozpoznawalny ze względu na „radiowy” efekt, którym charakteryzują się głosy wszystkich gwiezdnowojennych żołnierzy.

 

Z kolei ogromny fan Jamesa Bonda, po wielu latach wyrażania zainteresowania w końcu trafił do jednego z filmów o swoim idolu. W zamian musiał tylko… wypożyczyć kilka samolotów. W ramach podziękowania producenci filmu Casino Royale zaprosili Richarda Bronsona do zagrania niewielkiej roli w tle filmu.

 

Incognito cameo nie jest czymś wyjątkowym w filmowym świecie. Stephen Colbert, amerykański prezenter i aktor, będący jednocześnie wielkim fanem, a nawet ekspertem, jeżeli chodzi o światy stworzone przez J.R.R. Tolkiena, zdobył rolę w ostatnim filmie na podstawie opowieści ze Śródziemia. Jako wieśniak z przepaską na oku nie oszołomił krytyków, a większość widzów go nie zauważyła, ale zapewne do końca życia będzie miał co wspominać.

 

Z reguły jednak celebryci stawiają jednak na role, w których można ich rozpoznać.

W filmie X-Men Geneza: Wolverine podczas partyjki pokera rozgrywanej przez jednego z bohaterów przy stoliku możemy dojrzeć samego Daniela Negreanu – uważanego za najlepszego pokerzystę na świecie. Negreanu chętnie zresztą uczestniczy w filmach i projektach, w których możemy zobaczyć go, jako anonimowego gracza: Pojawia się w filmach związanych z Las Vegas, ostatnio trafił też do teledysku Katy Perry, gdzie… również był graczem.

 

W innej produkcji Marvela - hicie serialowym, współtworzonym przez Marvela i sieć Netflix małą, choć istotną rolę, otrzymał inny ogromny fan komiksów. Method Man pojawia się w odcinku serialu Luke Cage i nie tylko gra tam wersję siebie, która została przypadkiem uwikłana w potyczki między superbohaterami, ale rapuje specjalnie na potrzeby odcinka.

Pisząc o cameo nie sposób oczywiście nie wspomnieć o wielu rolach Stana Lee - jednego z twórców Marvela, który stworzył między innymi Spider-mana, Hulka, Iron-Mana czy Doctora Strange. W każdym filmie sieci Marvel Stan Lee pojawia się w niewielkiej, ale bardzo zauważalnej roli. Plotka głosi, że sceny ze Stanem Lee kręcone są nawet zanim rozpoczną się właściwe zdjęcia do filmu.

 

A Wy? Gdybyście mieli okazję, w jakim filmie pojawilibyście się w mikro-roli?