James Cameron upiera się, że zakończenie "Titanica" ma sens i jest jedyne właściwe.
Zakończenie "Titanica" od lat wzbudza emocje, a widzowie i fachowcy, zastanawiają się, czy Jacka nie można było uratować.Jakiś czas temu, Pogromcy mitów, sprawdzili i udowodnili, że Jack (Leonardo DiCaprio) zmieściłby się z Rose (Kate Winslet) na dryfującym kawałku drewna. James Cameron obalił jednak tę teorię.
- Dobrze, przeanalizujmy to - mówi reżyser. - Jesteś Jackiem i jesteś w lodowatej wodzie. Zaczyna się hipotermia. Pogromcy mitów każą ci zdjąć kamizelkę ratunkową, zdjąć kamizelkę Rose, przepłynąć pod tym drewnem i jakoś przymocować kamizelki, tak by się nie odczepiły po 2 minutach. Jesteś więc pod zimną wodą, a mocowanie tych kamizelek zajmuje ci 5-10 minut. Zanim wypłyniesz, nie żyje. To by się nie udało. Największe szanse miał, utrzymując się na wodzie, licząc, że jakaś łódź go weźmie na pokład nim umrze.
Odcinek "Pogromców mitów" nawiązujący do "Titanica" można obejrzeć tutaj.
Przypomnijmy, że "Titanic" z 1977 roku zarobił 1,8 miliarda dolarów i pozostał najbardziej dochodowym filmem do czasu "Avatara", także w reżyserii Jamesa Camerona, z 2009 roku. Dzieło z Leonardo DiCaprio i Kate Winslet w rolach głównych otrzymało 14 nominacjo do Oscara (tyle co w tym roku "La La Land" oraz "Wszystko o Ewie" z 1950 roku). Produkcja zdobyła 11 nagród Akademii Filmowej.