Trwają negocjacje dotyczące przedłużenia sitcomu "Teoria wielkiego podrywu" o kolejne sezony. Czy zakończą się sukcesem, zależy od Mayim Bialik (Amy) i Melissa Rauch (Bernadette).
Aktorki, które grają w serialu naukowców domagają się podwyżek. Obydwie panie dołączyły w 3. sezonie i w stosunku do reszty obsady zarabiają znacznie mniej. Podczas gdy Jim Parsons (Sheldon), Kaley Cuoco (Penny), Johnny Galecki (Leonard), Simon Helberg (Howard) i Kunal Nayyar (Raj) dostają po milionie dolarów za odcinek, wynagrodzenie Bialik (Amy) i Rauch (Bernadette) to zaledwie 200 tysięcy dolarów na głowę. Podobno główna obsada zgodziła się obniżyć swe pensje o 100 tysięcy dolarów, by producenci mieli na podwyżki dla dwóch pozostałych. Aktorki zarabiałyby wówczas po 450 tysięcy dolarów.Na razie prowadzone są rozmowy.
Przypomnijmy, że bohaterami "Teorii wielkiego podrywu" są naukowcy i fani science fiction. Cykl opowiada o ich perypetiach w życiu prywatnym, szczególnie o problemach z kobietami.
Obecnie emitowany jest 10. sezon. W Polsce "Teorię wielkiego podrywu" emituje Comedy Central.