Martin Campbell przyznał, że jest gotów raz jeszcze stanąć za kamera kolejnego filmu o przygodach Jamesa Bonda.
Reżyser pracował już przy dwóch filmach o 007 - nakręcił "Goldeneye" (1995) i "Casino Royale" (2006). Możliwe, że powróci na kamerę, ale na pewno nie w najbliższym czasie.- Nie wiem, być może, nigdy nie mówi nigdy - lawiruje Campbell zapytany, czy nakręci jeszcze jeden obraz. - (...) Od czasu "Goldeneye" w zasadzie proponowano mi każdy kolejny film. Ale miałem wrażenie to powtórka tego samego. Kolejną dyspozytornię trzeba wysadzić, kolejny świr chce przejąć władzę nad światem. Jest jednak coś ożywczego w zaczynaniu z nowym Bondem. Szczególnie tak było z Pierce'em Brosnanem. Mieliśmy jakby zimną wojnę, po raz pierwszy pojawiła Judi Dench. Było to ekscytujące. Z Danielem w sumie podobnie i z tych samych powodów.
Nowozelandczyk dodał, że kiedy pojawi się nowy aktor, na pewno rozważy propozycję. Dodał też, że Daniel Craig jest świetnym Bondem. - Po pierwsze to znakomity aktor - przyznał. - Po drugie jest twardy, szorstki, taki jaki powinien być w tych czasach.
Na razie szpiegiem Jej Królewskiej Mości pozostaje Daniel Craig. Premierę nadchodzącego obrazu o 007 wyznaczono na 8 listopada 2019 roku. Dzieło nosi roboczy tytuł "Shatterhand". Na ekranie pojawią się ponadto Naomie Harris (Miss Moneypenny), Ben Whishaw (Q) i Rory Kinnear. Reżyser nie został jeszcze wybrany.
Martin Campbell w swym dorobku ma również produkcje "Legenda Zorro", "Furia" i "Green Lantern".