Michael Douglas postanowił skomentować sprawę domniemanego molestowania, nim ta jeszcze ujrzała światło dzienne.
Michael Douglas dowiedział się, że dziennikarze "The Hollywood Reporter" i "Variety" kontaktowali się z jego prawnikami odnośnie molestowania seksualnego. Aktor postanowił nie czekać na doniesienia medialne i sam skontaktował się z serwisem Deadline, by wyjaśnić sprawę.Douglas dowiedział się, że jego dawna pracownica utrzymuje, iż używał przy niej barwnych opisów i masturbował się przy niej. Rzecz miała rozegrać się ponad 30 lat temu, a kobieta później została zwolniona.
Douglas nie zaprzecza, że mówił różne rzeczy, ale nigdy do niej. - Nic z tego nie było adresowane do niej, mogła podsłuchać prywatną rozmowę - wyjaśnia 73-latek. - Jeśli czuła się urażona, mogła po prostu wyjść.
Jeśli chodzi o masturbowanie się, tutaj zapewnia, że doniesienia są nieprawdziwe i sfabrykowane. - Przyznałbym się do wszystkiego, co zrobiłem, ale na pewno nie masturbowałem się przy tej kobiecie - dodał. - Żałuję, że nie skontaktowała się ze mną wtedy, przed laty, że nie byłem pierwszą osobą, z którą podzieliła się swym bólem czy obawami.
Michael Douglas przyznał, że te oskarżenia go oburzyły. - Nie na taki nowy rok czekałem - powiedział. - Nie jestem w stanie tego zrozumieć. Boję się. Szykuję różne projekty ze studiami i na razie wszyscy wydają się mnie wspierać. Zastanawiam się jednak, czy ludzie zdają sobie sprawę, że takie oskarżenia dotykają więcej niż jedną osobę.
Michaela Douglasa niedawno można było oglądać w "Tożsamości zdrajcy". Ostatnio zajęty był na planie "Ant-Man and the Wasp".