Kurt Russell uważa, że w Hollywood zaczęto nieco przesadzać z oskarżaniem ludzi.
James Gunn został zwolniony po tym jak w prasie pojawiły się wypowiedzi twórcy sprzed 10 lat. Reżyser "Strażników z Galaktyki" miał m.in. powiedzieć "Jeśli chodzi o gwałt to lepiej być gwałcącym, niż gwałconym". Szefowie wytwórni Disneya zwolnili reżysera, choć napisał on już scenariusz trzeciej części "Strażników Galaktyki" i wkrótce miał zabierać się do pracy.
Po zwolnieniu aktorzy z filmu "Strażnicy galaktyki" wydali oświadczenie wyrażające "całkowite poparcie" dla reżysera Jamesa Gunna.
- Całkowicie popieramy Jamesa Gunna - napisano w oświadczeniu. - Wszyscy byliśmy zszokowani nagłym zwolnieniem Jamesa Gunna w ubiegłym tygodniu. Celowo poczekaliśmy z reakcją by zastanowić się nad sytuacją i posłuchać wypowiedzi z nią związanych. Reakcja fanów jest dla nas budująca i cieszymy się, że tak wiele osób uważa, że twórca powinien być ponownie zatrudniony.
Oświadczenie podpisali Chris Pratt, Zoe Saldana, Dave Bautista, Bradley Cooper, Vin Diesel, Sean Gunn, Pom Klementieff, Michael Rooker oraz Karen Gillan.
Teraz dołączył do nich Kurt Russell.
- To co się stało mnie zasmuca - mówi Kurt Russell. - Taki mamy klimat w tej chwili w Hollywood. Ale chyba staliśmy się zbyt drażliwi na dodatek na punkcie niekoniecznie tych ludzi co trzeba.
Kurt Russell zagrał w drugiej części filmu "Strażnicy galaktyki".
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.