Literatura

Pokłosie VI edycji Turnieju Jednego Wiersza im. Christiana Belwita i kilka spostrzeżeń o życiu literackim Wrocławia.

Pierwszeństwo w Turnieju uzyskuje jego Zwycięzca, jednak zanim Turniej zacznie skutkować jego wyłonieniem prawa obecności lub jej znaczącego braku podlegają dictum agonu. (PiK)

Aktualnie we Wrocławiu odbywa się kilkadziesiąt imprez literackich rocznie, w których swoje miejsce odnajduje turniej, konkurs, slam lub bitwa, czyli jedna z form konfrontacji literackich dokonań, prób, poglądów, parytetów estetycznych, poetyk, wrażliwości i dykcji. Wrocławska scena literacka żyje intensywnym i niezależnym życiem, co jakiś czas pokazując nowe oblicze. Bywa to zaskakujące, inspirujące, odkrywcze, ale bywa też nudne i przytłaczające nastrojem dekadencji. Czy jest to owocne życie artystyczne, czy nieustanna agonia ? Innymi słowy, czy zjawisko konkursu spełnia swoje przeznaczenie we Wrocławiu i pozwala pojawiać się w obszarze literatury nowym zjawiskom, osobom, figurom, fenomenom sztuki, które na literackiej scenie zostawiają ślad nie do przeoczenia? Tutaj się dużo dzieje. Na pewno. W tym mieście pojawiają się talenty, rozwijają się i giną, wyjeżdżają i nie potrafią wrócić, albo gasną. Kilka jednak mocno świeci i święci triumfy w turniejach we Wrocławiu i całej Polsce. Tegoroczny turniej im. Belwita był adresowany przede wszystkim do debiutantów, jak zwykle poszukiwał świeżej artystycznej energii, nowych osób piszących poezję.

 

 

18 grudnia 2009 roku odbył się we wrocławskim Klubie Falanster VI Turniej Jednego Wiersza im. Christiana Belwita (Wikipedia), ma on ma już swoją historię w mieście Wrocław. Tworzy ją konfiguracja ludzi i zdarzeń, ale i magnetyzująca siła dziania się, powstawania czegoś od środka, na pniu, samodzielnie i z własnym niepowtarzalnym rytmem oraz nieprzewidywalnym kierunkiem rozwoju. Turniej im. Belwita jest chyba jedynym, który tak mocno związany jest z osobą patrona, i jedynym, w którym owy, zawsze ryzykowny proceder powoływania się na czyjeś życie i twórczość (celem powołania do życia nie tylko nowych powołań), uzyskuje swoje spełnienie.

 

W tym roku Turniej ogłaszany był na krótko przed jego urzeczywistnieniem, być może to było powodem niewielkiej ilości uczestników. Może po prostu młodzi poeci są na wymarciu? Albo... dopiero się rodzą? A może turniej, który nie jest reklamowany za pomocą figury ekonomicznej, wysokiej puli nagród, nie jest atrakcyjnym produktem na środowiskowym rynku podaży i popytu? Może też chodzi o coś zupełnie innego, co właśnie miało miejsce. Niewielka ilość nie przesądziła bowiem o poziomie zaprezentowanych tekstów, który ocenić można przyglądając się zamieszczonej niżej prezentacji. W moim odczuciu to są bardzo interesujące wiersze. Większość z zaprezentowanych tekstów zasługiwało na werdykt, wybór zwycięzcy był jednak jednogłośny.

W tym roku jurorami Turnieju byli: Julia Szychwiak i Jacek Bierut oraz Bartosz Sadulski i zdający właśnie sprawę – Paweł Ivo Kaczorowski.

 

Werdyktem czterech jurorów nagrodzono trzy teksty. Trzecie miejsce otrzymał Michał Słotwiński za wiersz * * * ( witam państwa), Drugie miejsce uzyskał Maciej Konarski wierszem „Rytmika połączeń”. Laureatem pierwszej nagrody VI edycji Turnieju Jednego Wiersza im. Christiana Belwita został Marcin Sierszyński za wiersz pt. „Casandra”.

 

Wręczono nagrody finansowe o łącznej puli 600 złotych, środki te zostały przyznane Turniejowi przez Wydział Kultury Wrocławia. Ponadto łupem laureatów stały się cenne pozycje książkowe, za ufundowanie których podziękowania należą się panu Januszowi Styczniowi, Wydawnictwu Biuro Literackie, a także wrocławskiemu oddziałowi Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.

 

Turniejowy wieczór prowadził, z właściwym sobie urokiem i lekkością – Mateusz Waligórski.

 

Jednym z najważniejszych zdarzeń wieczoru była niewątpliwie prezentacja poezji Bartosza Sadulskiego, laureata dwóch poprzednich edycji Belwita. Sadulski przeczytał cykl wierszy Pozycje, stanowiący spójną formalnie całość, ciekawą zarówno w druku jak i w formie prezentacji scenicznej.

 

Kolejnym ciekawym punktem programu była multimedialna projekcja portalu www.wywrota.pl, prowadzona przez założyciela tegoż portalu – Arkadiusza Janickiego, który wraz z Łukaszem Szatyłowiczem wymiernie wspomógł organizację zdarzenia.

 

Finałem spotkania był utrzymany w ciepłej, zabawnej atmosferze koncert grupy przyjaciół pod wodzą Mateusza Waligórskiego interpretujących utwory Christiana Belwita, ale też mocno improwizujących na scenie Falanstera. W skład ekipy muzyków wchodzili również Wojtek Knop, Łukasz Plata i Mateusz Rybicki.

 

Bardzo ważnymi uczestnikami Turnieju im. Belwita i całego wieczoru były osoby zwykle określane jako publiczność, tu jednak podział ten chybia celu, gdyż Turniej Belwita jest również, a może przede wszystkim spotkaniem. Pamięć o osobie i wiersze Christiana, ale także i te, które zostały właśnie zaprezentowane, stały się tego wieczoru powodem wielu inspirujących rozmów. Czy było o czym mówić? Można się przekonać czytając...

 

 

Paweł Ivo Kaczorowski

 

 

 

Wiersze laureatów VI edycji Turnieju Jednego Wiersza im. Christiana Belwita.

 

 

III miejsce: Michał Słotwiński

 

* * *

 

witam państwa serdecznie

ja nazywam się michał słotwiński a mój

wiersz nie nazywa się wcale ma trzy

gwiazdki zamiast tytułu i jest o

 

zacieraniach

ogólnie rzecz biorąc (słoneczne

plamy i kubek) między tym i

owym albo dłoni których

 

nigdy nie jest za wiele aż nagle

starczą jedne (najgorzej gdy

własne) co kradną stąd gwiazdki

 

zamiast tytułu dziękuję

dziękuję bardzo

 

 

 

 

 

 

 

 

 

II miejsce: Maciej Konarski

 

Rytmika połączeń

 

 

lato spływa po brodzie i jest trochę cierpko,

w muzyce zarośli powietrze ma inny przebieg.

zajady, wykwity na szynach gromadzą światło,

rdza dojrzewa we włosach, ciepłych źdźbłach.

 

i jesteś jak ta pora, przed punktem przegięcia,

ale jeszcze styczna, chowamy się po wysokość traw

i chrzęst odnóży spaja co jest do spojenia. lepkość.

ciało gra rytmiką bocznic, perystaltyką ziemi,

 

gdy z dodatnich ładunków płynie ciepło

jak z biegu palców po basowych strunach.

ten jazz pochodzi od zwierząt. wybrzmiewał,

choć jeszcze nie był pomieszczeń i dymu.

 

chwilowo nie ma ruchów.

tylko aorty, powidok na szkle.

 

 

 

 

I miejsce: Marcin Sierszyński

 

Casandra

 

Kobieta powinna wiedzieć, jak dalece może iść za daleko.

Jean Cocteau

 

Mówiłam wódz, lecz nikt nie słuchał. Więc układam

brewiarze, bukiety obwisłych ramion i siebie

pod projekty bez poprawek ( na przyszłość

 

nie spoglądam – kończy się ona

na samą myśl). Na samą myśl.

 

30 XI 2009

 

 

 

Zdjęcia


Paweł Kaczorowski

Paweł Kaczorowski

Polska
77 artykułów 18 tekstów 492 komentarze
Paweł Kaczorowski (PiK), rocznik 1975; studiował filozofię na UWr. Absolwent coachingu i doradztwa filozoficznego UZ. Absolwent Studium Terapii Uzależnień w IPZ PTP. Pracuje jako terapeuta uzależnień. Mieszka w Reykjaviku. Redaktor prowadzący serwisu …
Zasłużeni dla serwisu
Współpraca


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
przysłano: 18 stycznia 2010 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca