Literatura

„O tym, co w głowie się nie mieści.”

Nas tu wrzucono w nowe, inne i nieznane, a to kim jesteśmy, jest w dużym stopniu wypadkową historycznych zdarzeń i zderzeń z rzeczywistością, które bywały i wciąż bywają niezwykle bolesne.

 

Człowiek jest dłużnikiem swoich rodzinnych stron.

Ivo Andrić

 

 

Dwanaście tekstów Włodzimierza Nowaka, reportażysty Gazety Wyborczej, składa się na książkę zatytułowaną Obwód Głowy. Lekturę tej pozycji rozłożyłem w czasie, by z bezpiecznej perspektywy kolejnego czytania próbować przyjrzeć się na chłodno tekstom, które w pierwszym wywołały we mnie więcej emocji niż jakakolwiek książka w ostatnich miesiącach. Próba się nie udała. Głównie dlatego, że urodziłem się i wychowałem na terenach opisywanych przez autora, poza tym dlatego, że książka ta mówi o rzeczach, które nie tylko mnie i bliskich mi ludzi bezpośrednio dotyczą, ale dotyczą ludzi w ogóle. Nie sposób tego nie odczuć i nie przeżyć na własnej skórze... Niech to moje osobiste, czytelnicze wyznanie będzie pierwszą, pozbawioną na razie argumentacji, rekomendacją książki Nowaka. Są w niej pomieszczone historie człowiecze bezlitośnie prawdziwe i powołujące się na prawdę jako koronnego świadka wprost nieprawdopodobnych wydarzeń. Śmiem, wobec powyższego, prosić Czytelników tego skromnego omówienia o wyrozumiałe potraktowanie mojego osobistego w nim tonu.

 

 

Nie chcę bynajmniej powiedzieć, że Obwód głowy zasługuje na same superlatywy, jednak mam wrażenie, że jest to pierwsza tak odważna i tak dobrze napisana opowieść o dziejach najmłodszych terenów Polski, które po pierwsze, są jednocześnie polskie i poniemieckie; po drugie, których wielu Polaków wciąż nie uważa za polskie, a wielu Niemców nigdy nie przestanie uważać za niemieckie; po trzecie, o których pisze się rzadko poza rubrykami kryminalnymi, rzadziej jeszcze wspomina się o nich z perspektywy mieszkańca, bezpośredniego uczestnika codzienności pogranicza. Poza tym, co stanowi jedną z najmocniejszych stron tej książki, cykl reportaży Włodzimierza Nowaka oparty jest na skrzętnie zbieranym, świetnie zredagowanym i niezwykle szczegółowym materiale źródłowym.

Tytuł książki jest prowokacyjnie odważny, ale i dla samej książki, przez swój ciężar semantyczny niebezpieczny, gdyż obezwładniająco sugestywny. Tytuł jednego z reportaży stając się tytułem książki przejmuje władzę nad całością. A szkoda, reszta jest bowiem równie ważna, nie tylko dlatego, że równie dobrze napisana.

 

Tytułowy Obwód głowy omawia jeden z najbardziej drażliwych tematów II wojny światowej i jej ideologicznego podłoża, problem rasowej nienawiści i pseudonaukowej podbudowy faszystowskiego okrucieństwa. Ideologiczny casus wyrażający się w praktyce poprzez hodowlę rasy panów narodu aryjskiego; a więc odrywanie dzieci od rodzin, tworzenie ferm rozpłodowych i zabieranie prawa rodzicom do wychowywania własnego potomstwa. Problem dotyczący wszystkich stron politycznego konfliktu, tragedia istoty człowieczeństwa. Reportaż ten, w warstwie dokumentalnej jest historią, która ukazuje uwikłanie w dziejową tragedię dwóch polskich dziewczynek uznanych za „czyste rasowo”; kobiet, które doświadczyły okrucieństwa samotności i nietożsamości, które miały dwie matki, czyli żadnej; dwa rodowe nazwiska, czyli żadnego; i które kilkakrotnie poznawały nowy język „ojczysty”...


 

Historie takie jak Noc w Wildenhagen, Obwód głowy, czy Mój warszawski szał, napisane we współpracy z Angeliką Kuźniak, uzupełniają obszerne połacie naszej ignorancji wobec tego, co stanowi rudymentarną wiedzę dziejów wobec niesamowitości opowiedzianych tu jednostkowych zdarzeń.. Są opowieściami mrożącymi krew w żyłach, poruszającymi wrażliwość nawet najbardziej zdystansowanego czytelnika przez to właśnie, że oparto je na prawdziwych ludzkich losach, spisanych częstokroć w bezpośrednim kontakcie z ich bohaterami, a nie na katalogowym wyszczególnianiu dat  i liczb, zamieniających cierpienie ludzkie w jego pozór na mocy dictum tzw. faktów. To, co się wydarzyło, kilkadziesiąt lat temu, w życiu konkretnych ludzi zamieszkujących w pobliżu Nysy i Odry, choć ze wstydem ukrywane przed światem, choć przekłamywane przez dziesięciolecia przez komunistyczną propagandę, choć trudno w to uwierzyć i w głowie się nie mieści, wydarzyło się naprawdę! Są na to nieliczne i niełatwe do zebrania świadectwa uczestników weryfikujące prawdziwość szczątków urzędowych dokumentów.

 

Reportaże Nowaka otwierają nam oczy, przywracają optykę widzenia i rozumienia spraw ludzkich w ich najgłębszej istocie, z pominięciem nieadekwatnych wartościujących perspektyw, którymi karmiono nas przez dziesięciolecia, a w ramach których jedni cierpieli sprawiedliwie, inni sprawiedliwiej, a jeszcze inni nawet nie powinni o swoim cierpieniu wspominać, bo im się po prostu „należało”. Należało, powołując się na koronne świadectwo pozostałych przy życiu i życia pozbawionych, głośno i wyraźnie powiedzieć, co tu się nie tak dawno działo. I to zostało w Obwodzie głowy bezwzględnie uczynione.

 

W innych tekstach, takich jak O Wandzie, co nie chciała Niemca, czy Adam z Ewką żyli w raju, reporter Gazety Wyborczej mówiąc językiem pogranicza, o sprawach dla mieszkańców tegoż pogranicza tak naturalnych jak krojenie chleba, opowiada o zdarzeniach, które trudno sobie wyobrazić w innej części Polski. Przemyt ludzi, narkotyków, papierosów; kradzieże, prostytucja, wysoki poziom przestępczości wśród nieletnich, itede, itepe... Oto codzienność ostatniego dwudziestolecia tych terenów. Tematy wstydliwe, o których trzeba potrafić opowiedzieć tak, by nie urazić tych, którzy siedzą w temacie, ale i tych, którzy pochylą czoła przed tematem.

 

Język Nowaka jest dość oszczędny, autor ogranicza się do umiejętnego cytowania, starając się nie ferować ocen i wyroków. Jednocześnie język cytowanych bohaterów często bywa zabawny sam  w sobie. Kuriozalna składnia i gramatyka, regionalizmy, skróty, zniekształcenia, słowem to, co trzeba usłyszeć, żeby zrozumieć groteskowość i absurdalność wielu sytuacji, w gruncie rzeczy dalekich od zwyczajności. Wypowiedzi nastoletnich prostytutek, wynurzenia niedoszłego sutenera i jego eks-małżonki tworzą obraz nie tylko prawdopodobny w swojej szokującej inności od tzw. normalnego funkcjonowania, ale będący prawdziwie wiernym, choć wcale nie pięknym a groteskowym właśnie, odbiciem życia, w którym wszystko jest naraz i przemieszane, a najwięcej jest tego, czego w nim być nie powinno w ogóle. Warto zauważyć, że reporter wierny naturalizmowi potoczystej mowy swoich bohaterów nie stroni wulgaryzmów, ulicznego slangu i przygranicznej „grypsery”, słownictwa rodem z zakładów karnych, burdeli i pijackich melin. Zdając sobie sprawę z niszowości problematyki i specyfiki „regionalnej gwary” tworzy nawet słowniczek niektórych nazw i zwrotów (Przejdziem Nysę, przejdziem Odrę). To kuriozalne, a jednak oczywiste: język polsko-niemieckiego pogranicza jest istotnym źródłem wiedzy o inności tutejszej społeczności, o inności w sensie kulturowym, egzystencjalnym i mentalnym. Nowak z wypowiedzi ludzi mieszkających w Słubicach, Krośnie Odrzańskim, Gubinie, Polanowicach, Międzyrzeczu i Rzepinie kompiluje opowieść o kilkudziesięciu latach tworzenia z „dzikiego zachodu” kawałka świata, w którym może być pięknie, ale nigdy łatwo, bez trudu i ryzyka. I jeśli nawet nie wszystko udaje się ludziom, o których autor Obwodu głowy pisze, to z pewnością udaje się to wszystko autorowi zobaczyć i oddać, w miarę możliwości, w nienaruszonej literacką wirtuozerią formie. Ta uważność i językowa asceza Nowaka, to jedyna chyba możliwa recepta na oddanie specyfiki tutejszego dziania się, gmatwaniny nadgranicznych problemów. Jednocześnie pamiętać należy, że uległość reportera wobec tego, co zobaczył i usłyszał musi mieć swoje granice, jedną z nich jest granica smaku. Mam wrażenie, że Włodzimierzowi Nowakowi udało się tej niewidocznej granicy nielegalnie nie przekraczać. To znaczące osiągnięcie autora Obwodu Głowy.

 

Rodzi się jednak we mnie czytelniku pochodzącym z terenów polsko-niemieckiego pogranicza pytanie, czy to wystarczy, żeby uznać książkę Nowaka za miarodajne źródło wiedzy o tej ziemi i jej ludziach. Mieszkańcy pogranicza, jak wspomniał jeden z bohaterów reportażu Adam z Ewką żyli w raju, „są niezakorzenieni”, nie mają swojej tradycji, są z przypadku... Matki i ojcowie, dziadkowie i babki poprzyjeżdżali zza Buga albo z Bieszczadów, jedni z Ukrainy, inni z Litwy, jeszcze inni z Białorusi, a prawie wszyscy przecież z Polski... Nas tu wrzucono w nowe, inne i nieznane, a to kim jesteśmy, jest w dużym stopniu wypadkową historycznych zdarzeń i zderzeń z rzeczywistością, które bywały i wciąż bywają niezwykle bolesne. Żeby być sobą w tym miejscu, zdobyć dobre wykształcenie, ogładę intelektualną, poziom kultury osobistej przekraczający przeciętną formę cinkciarza, bazarowego cwaniaka, czy przemytnika, trzeba mieć sporo szczęścia i należeć do elity, albo niesłychanie dużo charakteru, ambicji i siły przetrwania. Czasem trzeba wręcz stawać na głowie, której obwód rośnie po każdym uderzeniu w mur niezrozumienia. Niewiele znajdziemy jednak w Obwodzie głowy rzeczy o mieszkańcach pogranicza, do których można by się przyznać z satysfakcją. Te zastrzeżenia nie dotyczą jednak tego, co w książce Nowaka jest (bo to, co jest, jest dobre... ), ale tego, co by mogło być, a to już samej książki bezpośrednio nie dotyczy...

 

Podsumowując podkreślam, że książka Włodzimierza Nowaka to jedna z najpoważniejszych i najciekawszych literacko pozycji o polsko-niemieckim pograniczu ostatnich dziesięcioleci. Rzecz o tych sprawach, o których wiadomo niewiele lub wcale, a dotyczących nie tylko Polaków i Niemców, ale i naszych, przez długie lata nietykalnych, odwiecznych towarzyszy Rosjan. Sprawozdanie z aktualnego stanu rzeczywistości i dziejowy raport. Ale w moim odczuciu to również niezłe doniesienie, świetna próba powiedzenia czytelnikom z centralnej Polski, że kilkaset kilometrów od Warszawy  i Łodzi tam gdzie zawracają gęsi i diabeł mówi dobranoc a kultura i sztuka funkcjonują na zasadzie objazdowego kina, i gdzie życie ma wyjątkowo intensywny smak że na zachodzie Polski jest... Polska.                    

Paweł Kaczorowski

~Włodzimierz Nowak „Obwód głowy”. Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2007, okładka miękka, s. 264

 

 

Paweł Kaczorowski

Paweł Kaczorowski

Polska
77 artykułów 18 tekstów 492 komentarze
Paweł Kaczorowski (PiK), rocznik 1975; studiował filozofię na UWr. Absolwent coachingu i doradztwa filozoficznego UZ. Absolwent Studium Terapii Uzależnień w IPZ PTP. Pracuje jako terapeuta uzależnień. Mieszka w Reykjaviku. Redaktor prowadzący serwisu …
Zasłużeni dla serwisu
Współpraca


przysłano: 4 maja 2009 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca