Literatura

„Dzisiaj narysujemy śmierć”

W zasadzie w tej sprawie żadna z kwestii nie jest wygodna i dlatego może lepiej byłoby o wszystkim zapomnieć. Zapomnieć o mordach i o perwersyjnych gwałtach...

Udało się. Przeczytałam książkę „Dzisiaj narysujemy śmierć” Wojciecha Tochmana, chociaż po przewertowaniu kilkunastu stron miałam ochotę ją odłożyć, schować gdzieś głęboko. Ostatecznie chęć zmierzenia się z tym, co Tochman opisuje w swoim reportażu zwyciężyła. Czytanie tej książki można porównać do oglądania horroru. Nie wiadomo kto, kiedy i skąd wyskoczy i zaatakuje. Najmocniejszą bronią w tej historii są słowa i wyrażane za ich pomocą wspomnienia.

 

Długo zastanawiałam się, co napisać o tej książce. Mogłabym zacząć od tego, że porusza trudny temat ludobójstwa w Rwandzie. Mogłabym też wspomnieć o bardzo nieprzyjemnych emocjach, które towarzyszyły mi podczas tej lektury. O ściśniętym żołądku, o skołatanym ze strachu sercu i o głowie pulsującej od natłoku informacji i drastycznych szczegółów. Mogłabym poświęcić kilka zdań autorowi, który pojechał do Rwandy jako reporter, ale zbierając materiał do książki zachowuje się nie jak profesjonalista, tylko jak zwykły człowiek. I nie jest to oczywiście żaden zarzut. Tochman stara się po ludzku zrozumieć ofiary, katów i świadków ludobójstwa, ale to nie jest proste, a w zasadzie to nie jest możliwe. Możliwe są za to wątpliwości, które mnożą się z każdą stroną, z każdą nową historią, z każdym nowym bohaterem. Mnożą się też pytania, które Tochman zadaje, komu tylko się da: katom, psychiatrom, żołnierzom, a wreszcie polskim duchownym, którzy... No właśnie, którzy co? Którzy stali po stronie Hutu, którzy bronili Świętego Sakramentu, a nie ludzi...

 

Tochman nikogo wprost nie oskarża, ale podnosi zasłonę milczenia z niewygodnych tematów. W zasadzie w tej sprawie żadna z kwestii nie jest wygodna i dlatego może lepiej byłoby o wszystkim zapomnieć. Zapomnieć o mordach i o perwersyjnych gwałtach. Wyrzucić ze słowników słowo „maczeta” i porównanie: „trzask głowy rozcinanej maczetą przypomina dźwięk rozłupywanej kapusty”. Zbiorowa amnezja jest jednak taką samą utopią jak pojednanie, do którego współczesna Rwanda dąży. Kraj „tysiąca wzgórz i miliona uśmiechów” zmienił się w kraj „miliona trupów”, który potrzebuje kilku porządnych sesji psychiatrycznych, by znaleźć sens w ocaleniu. Posługując się konkretnymi historiami autor pokazuje, że ocalenie może zmienić się w przekleństwo, bo przeszłość nigdy nie da spokoju.

 

Spokoju nie zazna też czytelnik tej książki. Tochman nazywa rzeczy po imieniu, nie szuka eufemizmów, nie sili się też na bezstronność. Autor zmusza do odpowiedzi na pytanie: dlaczego to czytam, po co się z tym mierzę? Moja motywacja była zwyczajna, chciałam po prostu sprawdzić, co Tochman oferuje, jak podejdzie do tematu, który dotychczas znałam wyłącznie z relacji ocalonych. Nie chciałam podchodzić do tego emocjonalnie, ale reportaż autentycznie porusza, momentami wstrząsa. Po lekturze zdałam sobie sprawę, że mierzę się z tym wcale nie z ciekawości. Mierzę się z tym, bo nie potrafię tego zrozumieć, nie potrafię tego pojąć, ale chcę się z tym oswoić i dlatego czytam o ludobójstwie w Rwandzie.

 

Na koniec można się jeszcze zastanowić, dlaczego świat na to wszystko pozwolił. Dlaczego USA, Francja, czy Wielka Brytania nie zareagowały? Odpowiedź wydaje się być brutalna, ale prosta. Konflikt nie zagrażał żadnemu z tych państw (ani żadnym innym). Nikt też nic by na nim nie zyskał. W końcu Rwanda to tylko biedne, zacofane afrykańskie państewko. Bez broni nuklearnej i bez złóż ropy naftowej. Huntington miał rację.

 

Anna Balcerowska

 

 

Wojciech Tochman

Dzisiaj narysujemy śmierć

 

Wydawnictwo Czarne, 2010
Wydanie I, rok 2010

Oprawa twarda, foliowana, liczba stron: 152

 

http://www.czarne.com.pl/

Anna Balcerowska

Anna Balcerowska premium

37 Bydgoszcz
128 artykułów 30 komentarzy
Studentka politologii z typowo humanistycznym umysłem, miłośniczka literatury, recenzentka książek. ...
Zasłużeni dla serwisu


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
Waris
Waris 22 stycznia 2011, 14:24
"Na koniec można się jeszcze zastanowić, dlaczego świat na to wszystko pozwolił. Dlaczego USA, Francja, czy Wielka Brytania nie zareagowały? "

Chciałabym przeczytać Pani Aniu tę książkę. Cieszę się, że wspomniała Pani o niej. Sam fakt czytania już jest horrorem, a cóż dopiero....widzieć? Oglądałam dokument na ten temat. Myślę, że ludzie boją się mierzyć z złem /to tak ogólnie/ a kraje bogate? No cóż szukają właśnie....czego szukają? - ropy jak w Iraku. Stany mydliły oczy Husajnem, okazuje się, że nie o to szło.

Ps: a komu zależy na nędzy ludzkiej? Kto myśli dziś o człowieku? Kto powie prawdę o wykorzystaniu biednego narodu, odpychaniu odpowiedzialności....byle nie ja.
Wjciech Tochman pisze bardzo przejrzyście i ludzkim językiem, powiedziałabym człowieczym! Ja bardzo cenię takich właśnie autorów. Dziękuję rónież Pani za recenzję.Pozdrawiam.
Marta
Marta 22 stycznia 2011, 20:05
ciekawy i dobry artykuł i komentarz, pozdrawiam :))
Anna Balcerowska
Anna Balcerowska 23 stycznia 2011, 21:03
dziękuję :)
anastazja
anastazja 31 stycznia 2011, 15:17
Za Martą i Waris....lubię.:)
przysłano: 28 sierpnia 2010 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca