Literatura

„Zanim odpowiem, najpierw pójdę po papierosy..."

Prawdziwie zaczyna iskrzyć, gdy naprzeciw siebie zasiadają Bohdan Zadura i Andrzej Sosnowski – mistrzowie stylu współczesnej polskiej poezji. Od razu widać, że obaj nie tylko mają apetyt na zupę i wiedzą jak ją jeść...

W życiu każdego (znanego/popularnego) poety przychodzi taki czas, kiedy siłą rzeczy i rynku wydawniczego ukazują się *** zebrane. Dla Bohdana Zadury było to w 2005 roku, ale teraz nadeszła pora, aby zebrać także przeprowadzone z nim rozmowy. Wybrać i zebrać, oczywiście.

 

Co tego typu publikacje są w stanie zaoferować czytelnikowi? Rzecz jasna bliższy kontakt z pisarzem, małe okienko z widokiem na jego życie osobiste (jak gdyby istniało jakieś inne), tajniki warsztatu, historię poetyckiego rozwoju.

 

W tym tomie zmieściło się trzynaście naprawdę dobrych rozmów o poezji (w ogóle jest ich czternaście, ale ostatniej jakoś nie mogę traktować poważnie, zresztą chyba nie ma być tak traktowana), ale prawdziwie zaczyna iskrzyć, gdy naprzeciw siebie zasiadają Bohdan Zadura i Andrzej Sosnowski – mistrzowie stylu współczesnej polskiej poezji. Od razu widać, że obaj nie tylko mają apetyt na zupę i wiedzą jak ją jeść, lecz także doskonałą zupę potrafią przygotować i równie apetycznie o niej rozmawiać (tak, mam nadzieję, że brzmi to na tyle niezrozumiale, żeby kogoś zaintrygować i zachęcić do sięgnięcia po Klasyka na luzie). Zadura zdaje się nie tak przypadkowo rozumieć, a Sosnowski też nie pozostaje w tyle. „Prawdę mówiąc” nasuwa mi na myśl The Black Saint and the Sinner Lady Charlesa Mingusa – świetny rytm, głęboki bas wprawiający w wibracje całe otoczenie, czasem wybijające się klawisze i instrumenty dęte grające razem, ale jakby osobno, trochę jakby dla siebie samych, ale jednak współpracujących i uzupełniających się wręcz fantastycznie. A nad tym wszystkim unosząca się niezrywalna nić porozumienia między muzykami/poetami (bo przecież poezja ma w sobie coś z muzyki, a muzyka z poezji).

 

Żeby jednak zachować równowagę może ponarzekamy? Ja chętnie, tylko coś znajdę… O, może być – rozmowa tytułowa prowadzona przez Stanisława Beresia, oryginalnie przed kamerami „Telewizyjnych Wiadomości Literackich”. Na marginesie: najdłuższy wywiad, poprzedzony najdłuższą przedmową. Jak zaznacza we wstępie Bereś, jego celem było przeprowadzenie wywiadu ostrego, zaczepnego, odchodzącego zdecydowanie od konwencji „głaskania pisarza”. I udało się, trzeba przyznać. Prowadzący skutecznie nie pozwala swojemu rozmówcy popłynąć, co w moim odczuciu jednak nie było najlepszym posunięciem. Cały wywiad przypomina mecz piłkarski (sport w rozmowach z Zadurą pojawia się nader często, więc czemu nie skorzystać ze sportowych porównań?) pełen szybkich długich podań z pominięciem drugiej linii, mocnych strzałów i gry fizycznej – słowem: emocjonujący, tylko trochę nie w tę stronę. Ale nie da się ukryć, że choć autor Nocnego życia niewątpliwie potrafi grać na takich warunkach, to jednak najwięcej przyjemności czytelnikowi sprawia, gdy konstruuje on (Zadura) przemyślane, błyskotliwe akcje w pomocy, by po pięknej asyście zdobyć równie piękną bramkę technicznym strzałem. Poza tym Bohdan Zadura, zdaje się, nie jest typem rozmówcy, który, gdy tylko mu pozwolić, zamienia wywiad w „popis egocentryzmu lub megalomanii”, czego obawiał się Bereś. Wystarczy rozmówca, z którym może dojść do wymiany myśli, a nie ciosów (patrz rozmowa z Andrzejem Sosnowskim – „Prawdę mówiąc”), aby sam chętnie i obszernie poruszał tematy (nie)ważne a ciekawe. Drugi nawias w poprzednim zdaniu jest pewnym nawiązaniem do poruszanego często w Klasyku na luzie (mam na myśli całą publikację) problemu miejsca i znaczenia poezji. Równie popularny jest temat „Nowa Fala – Bohdan Zadura”, w tytułowym wywiadzie stanowiący chyba punkt kulminacyjny. Fragment ten dobrze scharakteryzował w przedmowie sam Bereś: „ (…) napięcie sięga bardzo wysoko, ale poeta nie daje się wytrącić z równowagi ani sprowokować. Z łagodnością starszego, mądrego brata tłumaczy to, co wyjaśnione być powinno (…). Tak samo jest w partii na temat sposobów wykorzystywania w poezji elementów kultury masowej. Autor Ptasiej grypy nie reaguje jak potrącona primadonna (…)”. Na koniec może jeszcze mała prywatna uwaga: podczas drugiej lektury patrzyłem na tę rozmowę przychylniej niż za pierwszym razem, bo chyba rzeczywiście, znów cytując Beresia, „jej przeskoki nie zadają bólu. Służą do pobudzania, może nawet oświetlania, ale nie sprawiają przykrości”.

 

Rok 2007 – redaktorzy niedawno opublikowanej antologii polskiej liryki nowoczesnej (Powiedzieć to inaczej. Antologia polskiej liryki nowoczesnej – gorąco polecam i przepraszam za małą reklamę), Jerzy Borowczyk i Michał Larek jadą do Puław, by spotkać się z Bohdanem Zadurą. I tak rodzi się „Poczucie winy” – kolejny wywiad, który intensywniej przyciągnął moją uwagę. Borowczyk i Larek prezentują inną koncepcję rozmowy, niż Stanisław Bereś. Bliższa jest konfesji, niż pojedynku. Poeta, czując się bezpiecznie, mając miejsce dla siebie, zaczyna gawędę o początkach swojej twórczości, drodze, którą przeszedł jako autor. Momentami jest – jak czytamy w przedmowie – leniwie, momentami bardzo żwawo. Zdarzają się i pytania trudne, zmuszające Zadurę niemal do obrony, ale nie pozbawione przyjaznego humoru (podobnie jak odpowiedzi), który sprawia, że uczestniczy się w tej rozmowie z niekłamaną przyjemnością. „Dygresje i chwile stężenia sensu”. Zdecydowanie warto poświęcić kilka chwil na „Poczucie winy”.

 

Cały zbiór kończy bardzo lekka i przyjemna rozmowa między poetą i Arturem Bursztą. Lekka, bo po niemal dwustu pięćdziesięciu stronach czasem wręcz (po)ważnych rozważań o poezji wpadamy w dyskusję o innych przyjemnościach życia: sporcie, jedzeniu, alkoholach. Ot, miła gawęda na rozluźnienie.

 

Jeśli miałbym jeszcze szukać minusów… Uderza powtarzalność tematów: Nowa Fala, początki pisarstwa, tłumaczenia. Ale jest to trochę szukanie na siłę, bo o czym innym rozmawiać z poetą, jak nie o poezji? Właściwie o wielu innych sprawach – te tematy są statystycznie najczęściej poruszanymi, ale nie jedynymi. Można zadać pytanie, po co właściwie wydawać taką książkę. Można by też zapytać, czy nie jest to publikacja mająca płynąć na wciąż rosnącej fali popularności poety. Można by, tylko… kogo to obchodzi, skoro rozmowy z Bohdanem Zadurą czyta się niemal tak przyjemnie, jak jego poezje, i jak dobry wiersz sprawdzają się na wszystkich piętrach znaczeń.

 

 

Klasyk na luzie

wybór, opracowanie i wstęp Jarosław Borowiec

Bioro Literackie

Wrocław 2011

s. 287

oprawa broszurowa

Jarek Woźniak

35 Głogów/Wrocław
4 artykuły


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
Alex Reed
Alex Reed 8 stycznia 2012, 10:28
Zainteresowało. Szykuje mi się kolejny wydatek w Biurze. ;p
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 8 stycznia 2012, 14:24
Zadura to typ gawędziarza, głos też ma niespotykany, więc słucha się go bardzo przyjemnie. Poeta zaś z niego bardzo oszczędny w słowach. Jaram się. ;)
Alex Reed
Alex Reed 8 stycznia 2012, 15:35
Nie ma, że oszczędny. Lapidarny raczej! :))
Aleksandra Lubińska
Aleksandra Lubińska 8 stycznia 2012, 17:10
Boże, Bereś.
Matkovsky
Matkovsky 5 lutego 2015, 07:40
Napisane cztery lata temu ale fajne :) Dobrze się czytało :)
Usunięto 4 komentarze
przysłano: 1 maja 2011 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca