Ponad dekadę temu bez opamiętania lataliśmy całą watahą dzieciaków po okolicznych blokach, spisując pracowicie i przerysowując do kajecików zagadkowe zdania oraz niezwykłe wizerunki: Punx not dead, umieszczony zaraz obok Skins not dead, Trust no one (pod rysunkiem dość przerażającego kosmity), anarchie, celtyki i inne frapujące bazgroły, produkowane przez naszych nieco bardziej posuniętych w latach kolegów. Zebrany materiał naukowy zanosiliśmy następnie do starszych braci, ci zaś z nieukrywaną radością zbywali nas półsłówkami, strzegąc zazdrośnie swojej sekretnej wiedzy. Wszędzie podejrzewaliśmy istnienie magii albo sygnałów, to był dobry czas. A nasze zachowanie – symptomatyczne; ludzie niechętnie pozbywają się skąpych resztek tajemniczości! Opornie szło Champollionowi Młodszemu przekonanie Francuzów, by uwierzyli w hieroglify, będące banalnym zapisem alfabetycznym. Teoria, jakoby były to symbole, których prawdziwe znaczenie rozpłynęło się bezpowrotnie w czasie, była przecież tak kusząca! Bez przerwy szukając ukrytych znaczeń i obrazów dostrzegamy twarz diabła w chmurach dymu unoszącego się nad WTC, a w zwęglonym toście – Jezusa. Poza dekoracjami niewiele się zmienia. Artyści piszczą z radości, Juan Eduardo Cirlot zaciera ręce, chwyta za pióro i pisze książkę, Znak zaś wydaje ją w Polsce: raz, drugi, trzeci.
Aleksandra Lubińska
35 Kiedyś w Rocławiu, teraz w Arszawie.
28 artykułów
12 tekstów
194 komentarze
'Loo', czyli 'wychodek'. Mały gnojek. Zabawiam się fotografią, rękodziełem, rysunkiem i pisankiem. Studentka filologii polskiej na UWr. i afrykanistyki na UW.
Artyści promowani przez Wywrotę Zasłużeni dla serwisu
|