Literatura

„Wiele demonów" – Jerzy Pilch

Spotkałem się ze stwierdzeniem, że nowa książka Jerzego Pilcha jest przegadana. Zgadzam się z tym. Całkowicie i w zupełności.

 

Jednak jest to typowe „pilchowskie” przegadanie. Charakterystyczny hipnotyzujący rytm narracji, który jest wyznacznikiem stylu Jerzego Pilcha. Za ten poszarpany styl, pełen słownych nowości i pułapek, uwielbiam tego twórcę. Jest to autor niezwykle świadomy siły słowa, które jest przecież podstawową materią literacką. Dlatego tak cenię sobie jego twórczość. Każda z jego książek składa się z pieczołowicie budowanej opowieści, która jest rozrywana przez pojedyncze zdania. Jerzego Pilcha można cytować. Przy różnych okazjach.

 

W zeszłym roku przeczytałem Dziennik. Gdy tylko dowiedziałem się, że w marcu pojawi się nowa książka Jerzego Pilcha od razu postanowiłem ją nabyć. Zdobyłem i zacząłem czytać. I zauważyłem, że jest ona w pewien sposób inna od pozostałych. Była to różność ledwo wyczuwalna, inność na poziomie atmosfery. Jednocześnie pierwsze dźwięki tej odmienności można znaleźć właśnie w Dzienniku. Jerzy Pilch się zmienił. Styl ma dalej mocny, ale w swoje narracje wplata odrobinę więcej ciemnych barw.

 

Rozpacz przemijania

 

Jerzy Pilch, jako twórca, zmaga się z problemem przemijania. Czymś, co prędzej, czy później, uderzy w każdego z nas. W Dzienniku pojawia się wiele zdań zwiastujących zastanawianie się nad uciekającym czasem. Natomiast w Wielu demonach autor czyni z tego tematu dominantę. Każda z zapisanych opowieści dotyczy problemów wspomnień, przyszłości i uciekającego czasu. A ten jest niezwykle zdradliwy.

 

Historię w książce można podzielić na dwa etapy: czas przed zniknięciem Oli Mrakówny i czas po jej zniknięciu. „Przed” świat przedstawiony jest bardziej uporządkowany. Istnieją w nim elementy nadprzyrodzone, to jego nieodłączny atrybut, ale nie rozwijają się one w pełni. „Po” dochodzi do ich maksymalnego wyeksponowania. Nic nie jest takie, na jakie wygląda. Trumna nie chce opuścić pokoju i nikt nie ma pomysłu jak ją wynieść. W cudowny sposób zmniejsza ją miejscowy jasnowidz-listonosz. I nagle udaje się przenieść zmarłego do życia wiecznego. Mieszkańcy odkrywają, że w ich życiu zawsze była obecna jakaś tajemnicza moc, coś niewytłumaczalnego. Wcześniej po prostu tego nie zauważali, a teraz wręcz się o to potykają.

 

Czas w Wielu demonach jest księciem demonów. Zabiera ludzi, zaciera wspomnienia, potrafi leczyć, wpędza w choroby. Potrafi nagle przyśpieszyć swój bieg lub spowolnić wydarzenia. To jego najbardziej boją się bohaterowie. W zasadzie tylko jedna osoba żyje z nim w zgodzie – jest to jasnowidz-listonosz Fryderyk Moitschek. Przedstawiony został jako postać żyjąca na granicach czasu, jest zanurzony w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Dlatego się go nie boi. A inni mogą tylko poddać się przemijaniu i odejść. Nic więcej im nie pozostało.

 

Reszta demonów

 

Pozostałe demony są nie mniej groźne. Jest to śmierć, chęć zemsty i brak zrozumienia. Jerzy Plich w swojej nowej książce wyraźnie koncentruje się na negatywnych aspektach ludzkiej natury. Niewiele tutaj światła, nawet ostry sarkazm autora wydaje się być czarny. Okazuje się, że otacza nas wiele różnych demonów, z których obecności nie zawsze zdajemy sobie sprawę. Ale kiedy już je dostrzeżemy, nie możemy się od nich uwolnić. Nie można zamknąć oczu.

 

Tak jest z bohaterami tej książki. Kiedy już zaczynają dostrzegać ciągłą obecność diabła, wielu widzi ją wszędzie. Sigła – bo tak nazywa się miejscowość, w której toczy się akcja książki – wydaje się być miejscem zapomnianym przez Boga, przestrzenią diabła. Mieszkają w niej wyznawcy różnych odłamów chrześcijaństwa. Dominują luteranie. Kolejny ulubiony temat Jerzego Pilcha. Tutaj zostaje opisane ich zamknięcie na katolików, w ich relacjach dominuje czysta nienawiść. Tylko diabeł mógł podsunąć córce pastora narzeczonego, który jest katolikiem. Bóg nie zdobyłby się na tak bolesną ironię.

 

Sigła to miasteczko, w którym dominuje ciemność i nieznośna duchota powstająca w wyniku ścierania się różnych poglądów. Czy zniknięcie Oli jest karą za zaściankowość mieszkańców? Czy tak samo można zinterpretować miłość córki pastora? Na pewno wielu bohaterów nie potrafi żyć w teraźniejszości. Oddają się wspomnieniom po to, aby uciec od obecnej chwili, a jeszcze bardziej boją się przyszłości. Potrafią istnieć tylko w tym, co już przeżyli. Dlatego nazywam ich żyjącymi samobójcami. Fryc Moitschek nie potrafi im pomóc. Nie wszyscy akceptują jego szczególny dar. Nic dziwnego - swoją wolnością odstaje o reszty.

 

Magiczne narracje

 

Wiele demonów to najbardziej ponura książka Jerzego Pilcha. Utrzymana na bardzo wysokim poziomie. Porywa. Ale pozostawia w czytelniku smak smutku. Może powinnyśmy zastanowić się nad tym jaką rolę odgrywa we współczesnym świecie metafizyka?

 

Jerzy Pilch wciąż potrafi prowokować do zadawania pytań. I niech robi to jak najdłużej.

 

 

 

Jerzy Pilch, Wiele demonów

Wielka Litera, 2013.

okładka twarda, 482 strony.

Adrian Jaworek

Adrian Jaworek

36 Będzin
44 artykuły 2 komentarze
Jestem despotą czepiającym się szczegółów. Mało mówię, dużo piszę.
Zasłużeni dla serwisu


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
Łukasz Sroczyński
Łukasz Sroczyński 29 sierpnia 2013, 10:38
Dla mnie "Wiele demonów" nie jest ponure - chyba, że tak ciemnoczerwone, że aż prawie czarne, ale mimo wszystko niezupełnie czarne...tylko niektóre słowa czarne bardzo i dlatego i opowieść taka ciemna się zdaje. Głównie jest tajemniczo, a to świetnie wpływa na lekturę - i tak tajemniczo chyba jeszcze u Pilcha nie było. Jest też w tym mnóstwo humoru, który wynika z popisu literackiego autora - trudno mi tak pokrótce, słowem wyrazić, ale niejednokrotnie mnie żywy śmiech podczas lektury uniósł, a to ważne, bo znaczy, że nie czyta się tego obojętnie, ale z emocją tak wielką, że nie pozwala się oderwać i człowiek wysiada z pociągu szybkiej kolei miejskiej, nie patrząc pod nogi, a zamiast tego, wpatrując się zaciekle w kolejną stronicę. Tylko ten koniec rozczarowuje, ale to przypadłość niezwykle ciężka, bo gdy tyle czasu się czyta i tajemnicę odkryć pragnie, to zawsze jej rozwiązanie przynosi zawód i rozczarowanie - w końcu już koniec i już nie ma co odkrywać, więc pozostaje czekać na kolejne słowa, ale pozostaje niepewność (mając na uwadze rozmowę z tobą Adrianie), czy te jeszcze nadejdą?
przysłano: 30 kwietnia 2013 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca