Muzyka

Punk jako łomot zaangażowany

Punk jako ruch powstał w latach siedemdziesiątych jako spontaniczna odpowiedź na panującą beznadzieję i brak perspektyw. To zdeterminowało jego główne założenia: punk miał być buntowniczy, szokujący i miał obnażać negatywne strony rzeczywistości.

Oto sakramentalne pytanie - dlaczego właśnie punk? Pytanie zupełnie uzasadnione, biorąc pod uwagę jego znikome wartości jeśli chodzi o rewelacje w melodyce, poszanowanie zasad harmoniki, jakość wokalu, jakość nagrań, etc. Chciałam zaproponować swój wariant odpowiedzi, koncentrujący się na jednym wartościowym aspekcie punku, a mianowicie - jego zaangażowaniu.

Punk jako ruch powstał w latach siedemdziesiątych jako spontaniczna odpowiedź na panującą beznadzieję i brak perspektyw. To zdeterminowało jego główne założenia: punk miał być buntowniczy, szokujący i miał obnażać negatywne strony rzeczywistości.

 

To, co z owych założeń jeszcze pozostało, teraz szczególnie nabiera na wartości. Mimo że bunt i szokowanie spowszedniały już i zostały wielokrotnie wykorzystane, mimo że wtopiły się w popkulturę, która w swojej żarłoczności potrafiła zasymilować nawet przeciwne jej zjawiska, to jednak „obnażanie" pozostało. Żadna z późniejszych subkultur nie wydaje mi się równie mocno osadzona w swojej rzeczywistości i świadoma swojego umiejscowienia. Punk jest po prostu na tyle odważny i obrazoburczy, aby nie bać się dotykać zagadnień politycznych i społecznych. I to jest jego największą wartością.

 

Punk cenię za jego konkretność i dosłowność. Cech tych nie posiada ani ciężka muzyka metalowa, ani reagge, ani gotyk, ani w żadnym stopniu pop. Chociaż trzeba tu koniecznie wprowadzić rozróżnienie na punk, w którym sam nieartykułowany wrzask i szarpanie strun ma być formą ekspresji oraz punk, który koncentruje się na tekście. W obu przypadkach mamy do czynienia ze zmarginalizowaniem strony stricte muzycznej. Chodzi tu o dwie rzeczy: jest to położenie nacisku na przesłanie, a nie na odczucia estetyczne, a z drugiej strony również urażenie tychże uczuć. Ponieważ punk taki, jakim ja punk rozumiem - a jest to raczej ten tekściarski - to punk który ma jednocześnie ranić i wskazywać palcem błędy.

 

Przytoczę fragment utworu NoFx „Irrationality of rationality":

 

    "Dan, the company man, felt loyalty to the corp

    After 16 years of service, and a family to support

    He actually started to believe the weaponry and chemicals were for national defense.

    'Cause danny had a mortgage, and a boss to answer to.

    The guilty don't feel guilty, they learn not to."

 

Czyż nie jest to wyraźna i trafna diagnoza jednej z wielu chorób trawiących współczesne społeczeństwo? Punk taki jak NoFxowy w czasem wulgarny, dosadny sposób - lecz w żadnym razie prostacki! - mówi o tym, czego boi się dotykać skomercjalizowana poppapka, ale też od czego dystansuje się innego rodzaju muzyka alternatywna. Artyści niezależni w dużej mierze koncentrują się na tematach niepopularnych, ale też z punktu widzenia doczesnej rzeczywistości raczej obojętnych: krwi, szatanie, demonach, miłości, samotności we wszechściecie, łzach, tajemnicach nieznanego świata, etc. dając piękną oprawę muzyczną tematom całkiem pustym.

 

Punk jest natomiast kawałem tzw. mięsa, czyli tylko tego co istotne i - jak powiedzieliby fani gier komputerowych - interaktywne. Punk przy generalnym braku środków czy też przywiązywania wagi do „muzyki" dotyczy tego, co nas otacza, co możemy i powinniśmy zauważać, zmieniać. Podaje konkretne przykłady, nie boi się wymieniania wręcz po nazwiskach. Jest pełen drastyczności, która nie wykorzystując tylko rekwizytów (ubiór, fryzura, okładka - te zostały już wchłonięte w pop i nie są w stanie nikogo zaszokować) ale treści ciągle nas rani. Punk rani nasze uszy, tak jak rzeczywistość rani nas samych.

 

Ta teza nadal oczywiście pozostawia niedopowiedzenia, na przykład - a dlaczego nie hiphop, który porusza podobne tematy, gdzie również teksty odgrywają główną rolę? Tego nie mogę wyjaśnić. Może zależy to od spcyfiki słuchacza - na przykład moja dusza potrzebuje się wywrzeszczeć. A mimo moich zarzekań o drugorzędnej roli muzyczności, to nadal pozostaje właśnie muzyką, co do której każdy ma jakieś prywatne preferencje.

Justyna

39 Warszawa
2 artykuły 3 teksty 57 komentarzy


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
Znaleziono 48 komentarzy. Poniżej ostatnie 25.
Grisza 25 lipca 2004, 23:24
A ja napisze tak. Artykuł możei dobry ale nie zgadzam się w wielu sprawach. W artykule pisze że punk jest jakimś tam kawałem mięsa więc ja obrzuce tym mięsem autora:-p Piszecz człowieku wiele rzeczy jakbyś nie miał o tym pojęcia. Mowisz punk a nie np. reagge bo punk mowi o politykach itp a posłuchaj sobie choćby nawet piosenki pt. Credo kapeli WŁOCHATY zespół punkowy ale piosenka reagge. Dalej Bob Marley w kawałku WAR co ty na to?? Kolejną sprawą jest to że skoro uważasz się za punkowca i zapewne przyklaskujesz hasłom mówiącym o tolerancji itp to dlaczego ganisz popkulture?? osobiście nie słucham takiej "POPPAPKI" jak to stwierdził autor wyżej ale stane w jej obronie każdy ma prawo do tego aby skraść coś punkowcom zreszta na wielu kasetach pisze ze ropowszechnianie tekstow i muzyki wskazane wiec skoro mozna kracs legalnie "ducha" tworcy to dlaczego " ciała" nie można?? moim zdanie autor powinien skupic sie naprawde tylko na sluchaniu a nie na pisaniu. I mógłby mi ktoś powiedzieć coś na temat takiego zjawiska jak Jarocin gdyż wyczytałem w bardzo mądrej książce i spotkałem znającego temat pewnego osobnika ze starej kapeli punkowej ktory powiedzial mi ze ten oto Festiwal organizowany byl przez komunistow w latach kiedy to oni dzierzyli wladze w naszym kraju. I co autor na to?? Nie boją się pisać o politykach nie boją sie obrażać ich a grają na ich koncertach??? Wszystko co napisałem tutaj jest moim spojrzeniem na punka i scene z nim związaną. Na marginesie zespoły punkowe lub ze scena związane na których koncert trzeba płacić od 20 do 40 złotych hmmmm przykład ? Np Dezerter Pidzama czy choćby nawet Kazik ze swoimi wszystkimi projektami a ongiś wielki punk z zespołu POLAND. Wiec jak ktos mi powie ze punkowcy nie zbijaja kasy na tym co robią to powinien isc na chocby jeden koncert zespołu ktory wymieniłem lub jakiś inny a takich " nie zbijajacych kasy " punkow nie brakuje
Koniec i dziekuje
...3...2...1...0... można na mnie kląc
Grisza 25 lipca 2004, 23:25
A ja napisze tak. Artykuł możei dobry ale nie zgadzam się w wielu sprawach. W artykule pisze że punk jest jakimś tam kawałem mięsa więc ja obrzuce tym mięsem autora:-p Piszecz człowieku wiele rzeczy jakbyś nie miał o tym pojęcia. Mowisz punk a nie np. reagge bo punk mowi o politykach itp a posłuchaj sobie choćby nawet piosenki pt. Credo kapeli WŁOCHATY zespół punkowy ale piosenka reagge. Dalej Bob Marley w kawałku WAR co ty na to?? Kolejną sprawą jest to że skoro uważasz się za punkowca i zapewne przyklaskujesz hasłom mówiącym o tolerancji itp to dlaczego ganisz popkulture?? osobiście nie słucham takiej "POPPAPKI" jak to stwierdził autor wyżej ale stane w jej obronie każdy ma prawo do tego aby skraść coś punkowcom zreszta na wielu kasetach pisze ze ropowszechnianie tekstow i muzyki wskazane wiec skoro mozna kracs legalnie "ducha" tworcy to dlaczego " ciała" nie można?? moim zdanie autor powinien skupic sie naprawde tylko na sluchaniu a nie na pisaniu. I mógłby mi ktoś powiedzieć coś na temat takiego zjawiska jak Jarocin gdyż wyczytałem w bardzo mądrej książce i spotkałem znającego temat pewnego osobnika ze starej kapeli punkowej ktory powiedzial mi ze ten oto Festiwal organizowany byl przez komunistow w latach kiedy to oni dzierzyli wladze w naszym kraju. I co autor na to?? Nie boją się pisać o politykach nie boją sie obrażać ich a grają na ich koncertach??? Wszystko co napisałem tutaj jest moim spojrzeniem na punka i scene z nim związaną. Na marginesie zespoły punkowe lub ze scena związane na których koncert trzeba płacić od 20 do 40 złotych hmmmm przykład ? Np Dezerter Pidzama czy choćby nawet Kazik ze swoimi wszystkimi projektami a ongiś wielki punk z zespołu POLAND. Wiec jak ktos mi powie ze punkowcy nie zbijaja kasy na tym co robią to powinien isc na chocby jeden koncert zespołu ktory wymieniłem lub jakiś inny a takich " nie zbijajacych kasy " punkow nie brakuje
Koniec i dziekuje
...3...2...1...0... można na mnie kląc
Grisza 25 lipca 2004, 23:31
I jeszcze słowo na niedziele dla zuBera nie wszystki puni są takie anty do wszystkiego jak piszesz wlasnie zapominacie o tym ze punk to wolnosc i kazdy robi to co chce wierzy w to co chce i ma prawo mowic i myslec jak chce wiec daruj sobie teksty typu anty ble ble ble znam ksiedza punka on uwaza sie za wolnego czlowieka i to jest jego prawo to jest jego wolnosc praca z drugim praca z bogiem badzcie kur..a bardziej tolerancyjni i myslcie nad tym co piszecie bo za punkow si uwazacie a gnoicie innych za ich poglady jesli one nie szkodza innym to o co wam chodzi teraz pewnie ktos powie ze ksieza sie wpierniczaja we wszystko a ja powiem zebyscie nie uogolniali bo znam wiecej pukow niz ksiezy ktorzy probuja byc madrzejsi niz sa np niektorzy tutaj
Justyna 26 lipca 2004, 23:37
Grisza.... spokojnie, na razie to ty zgniołeś mnie i wszystkich, którzy się dotychczas wypowiedzieli. Tolerancja nie musi oznaczać sypatii, ani nawet akceptacji, rozróżnij pojęcia: jesteśmy przeciwko, ale mnie taka piana na usta w obliczu popzwyczajniaka jak tobie w obliczu kilku propunkowych komentarzy się nie ciśnie.
Wyluzuj, punki mogą na chwilę przestać się drzeć i wysłuchać twojej wypowiedzi bez tylu znaków zapytania, wykrzykników i dużych liter. Na wyklęcie się tak nie nastawiaj... próżne nadzieje...

A widziałeś punczurów koczujących pod wiaduktami, takich ubranych w szmaty, albo biegających boso po ulicy z trzema psami na smyczy?

Księża bywają ok.

Robienie pieniędzy na konstruktywnej krytyce i niezłej muzyce nie wydaje mi się naganne, ani też sprzeczne z tym, co nawypisywałam powyżej.

Nie mówię też, że wchłanianie pewnych elementów subkulturowych przez kulturę masową powinno być karalne, jest faktem i jest naturalne... grunt, że punk broni się jednak czymś niewchłanialnym, to dobrze o punku świadczy.

A teraz proszę o kulturalniejszą dyskusję, bo wywaliłeś mi tu jakąś frustrację na pół strony i najazgotałeś na mnie i na innych zupełnie bez powodu.
thorgal
thorgal 28 lipca 2004, 01:17
do griszy
nie piernicz że punk musi mieć skłonności hippisowskie, tzn. tolerancja wobec wszystkiego. Nie może być tak że wszystko trzeba szanować i dbać bo przecież punk to także agresja wobec całego swiata objawiająca sie olewaniem go oraz czynami wandalistycznymi itp.
Także nie kreuj młodych kinder punków, noszących naszywki o wolności, miłości, itp. bo tutaj nie chodzi o hippisowanie tylko twarde życie.....
Troche starszy punkowiec
Troche starszy punkowiec 6 sierpnia 2004, 00:43
Pragne się wypowiedzieć na temat wychwalanego NoFX -przecież to komercyjna prawie popowa papka. Zgadzam się z niektórymi recenzjami, iż jednak całkowicie nie umarł przeżył tylko pewne przeobrażenie, czyli HardCore (Fugazi, Sick of it all, czy kilka polskich bandów) -prosze tutaj nie mylić a częst to się zdarza HC z metalem, HC powstał z punka i chyba nadal nim jest po części- a różnice tzw. muzyczne powoli się zacierają, punk, hc, metal itp. często miesza się ze sobą a dokładnych definicji owych zjawisk jak na razie nie znalazłem. Raczej są one w swerze mentalnej nie muzycznej jak to się wielu wydaje. I jeszcze jedno spostrzeżenie porównując scenę hc-punk z początku lat 90'tych i dzisiaj widzę, że zmieniła się ona przeszła swoistą metamorfozę (sprofesjonalizowała się) i do końca nie jestem przekonany, że taki stan jest dobry. Brakuje mi w tym już spontaniczności, swoistego luzu (nie mylić z opijaniem się itp.), chociaż muzycznie uważam iż jest całkiem nieźle.
Pragnę zwrócić również uwagę, że częściowo na owy "renesans" (chyba zbyt mocne słowo) punka mają wpływ ruchy alter i antyglobalistyczne oraz środowiska lewicowe -ale to już temat do głębszej polemiki. A bunt buntem i tak pozostanie, czy to punk, hc, hip-hop itp. to itak popieram (byle w rozsądnych granicach, gdyż fanatyzm w każdej dziedzinie jest conajmniej niewskazany). Pozdrawiam starą załoge hc/punk!!!
Troche starszy punkowiec
Troche starszy punkowiec 6 sierpnia 2004, 00:44
Pragne się wypowiedzieć na temat wychwalanego NoFX -przecież to komercyjna prawie popowa papka. Zgadzam się z niektórymi recenzjami, iż jednak całkowicie nie umarł przeżył tylko pewne przeobrażenie, czyli HardCore (Fugazi, Sick of it all, czy kilka polskich bandów) -prosze tutaj nie mylić a częst to się zdarza HC z metalem, HC powstał z punka i chyba nadal nim jest po części- a różnice tzw. muzyczne powoli się zacierają, punk, hc, metal itp. często miesza się ze sobą a dokładnych definicji owych zjawisk jak na razie nie znalazłem. Raczej są one w swerze mentalnej nie muzycznej jak to się wielu wydaje. I jeszcze jedno spostrzeżenie porównując scenę hc-punk z początku lat 90'tych i dzisiaj widzę, że zmieniła się ona przeszła swoistą metamorfozę (sprofesjonalizowała się) i do końca nie jestem przekonany, że taki stan jest dobry. Brakuje mi w tym już spontaniczności, swoistego luzu (nie mylić z opijaniem się itp.), chociaż muzycznie uważam iż jest całkiem nieźle.
Pragnę zwrócić również uwagę, że częściowo na owy "renesans" (chyba zbyt mocne słowo) punka mają wpływ ruchy alter i antyglobalistyczne oraz środowiska lewicowe -ale to już temat do głębszej polemiki. A bunt buntem i tak pozostanie, czy to punk, hc, hip-hop itp. to itak popieram (byle w rozsądnych granicach, gdyż fanatyzm w każdej dziedzinie jest conajmniej niewskazany). Pozdrawiam starą załoge hc/punk!!!
herohealter 6 sierpnia 2004, 11:36
Punk nie umarł, punk się przystosował. Punk umarłBY gdyby się NIE przystosował, a wy macie mu to za złe jeszcze! Poza tym punk był odpowiedzią na stado błyszczących glam- rockowców, którzy byli kwintesencją pop kultury , podbijali świat za pomocą butów na koturnie i śpiewali bardzo życiowe piosenki o skrzatach i wróżkach Śnieżkach. Przede wszystkim może byście (tak jak w artykule) rozróżnili 2 rodzaje punku: ten z przekazem i ten z "nieartykułowanym wrzaskiem". Otóż ten z przekazem MUSI ewoluować i dostosowywać się do współczesnych realiów. Dla mnie to jasne jak słońce. A ten z wrzaskiem służy do pogowania, wiadomo. Trzeba się wyżyć, lepiej tak niż iśc ulicą i tłuc szyby. Wy chyba pojęcia o punku nie macie.
judyta
judyta 25 maja 2006, 17:13
zajebisty wszystko mi sie podobalo. na prawde giiiiiiicio!!!!!!!!!!!!!11
judyta
judyta 25 maja 2006, 17:18
hip hop???????????????/ nie ma nic bardziej debilnego!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! kazdy idiota moze zrobic hip hop
Łomot
Łomot 26 maja 2006, 15:09
tyko lomot mogl to wymyslic hahah
Łomot
Łomot 26 maja 2006, 15:10
judyta ty szmato hiphop jest ok ty zlamasie niedorobiony co walisz w garnki i metalk robisz!!!!!! suko
2%pankówa
2%pankówa 19 lipca 2006, 13:53
kurde jak ktos sie ubiera na czarno i ma trampy i cos wie o punkach i wogole jest total max zjebany to juz opunk??
Blondas
Blondas 22 sierpnia 2006, 14:19
Artykół nie jest ani fajny ani głupi. Takie pisanie o niczym.
Fanka
Fanka 6 grudnia 2006, 20:05
Słucha ktoś My Chemical Romance ?
punk
punk 2 pazdziernika 2007, 23:18
hip-hop przeważnie mówi o tym jak to komu było źle; egoista, punk mówi o tym jak jest wszystkim, jak jest w społeczeństwie - nie myśli praktycznie wogule o sobie! punk's not dead ps uwierz że strój w dalsyzm ciągu potrafi szokować - widze to po tym jak czasem przechodzę przez ulicę i zwróce uwage na to jak ludzie na mnie patrzą lub jak komentują
Cottonmouth_
Cottonmouth_ 7 maja 2008, 12:10
dokładnie zgadzam sie z przedmówcą. w hip hopie mówi sie raczej o własnych problemach, tragediach i braku... wszytkiego xD głównymi tematami są tragiczne dzieciństwo, uliczne wychowanie i ogolna patologia dotykająca artyste. W punku natomiast nie poruszane są wątki osobiste artysty, raczej ogół, ogrom tych wszytkich patologi społecznych. Nie ma tam mowy o egoistycznym mówieniu o sobie. Mówi się o żalu całego środowiska do pewnych czynników. Nie o prywatnym nażekaniu 'jak mi to źle, jaki jestem biedny i jak to mnie ulica wychowała' ;]
black_angel09 7 maja 2008, 19:55
Lubię sobie czasem posłuchać pomimo, że punkiem nie jestem. Ale podobają mi się irokezy i pieszczochy. ;) Uważam, że bardzo dobry artykuł. W 99% opisuje punk. A na miejscu punka[ tego z 1 komentarza] to nie przejmowałabym się [zakładając, że się przejmuje], bo ludzie nigdy nie akceptują tego, co się wyróżnia. Prawie nigdy.
anarchisteczka 7 maja 2008, 21:07
W polskim hiphopie też można znaleźć konkretne kawałki. Od punkowych różnią się tylko oprawą muzyczną.

I nie udawajmy, że punki bardzo cierpią, dlatego, ze się wyróżniają. Raczej o to właśnie chodzi, by być jak najmniej podobnym do innych, których się nie lubi ;p
Nira
Nira 10 maja 2008, 23:12
Ja jestem raczej metalówą ale też nieraz sięgam do punk'a. Robię to zwłaszcza ze względu na teksty, które faktycznie poruszają istotne problemy o których nie mówią inni. Zgadzam się zatem z treścią artykułu i uważam że punk jest dla ludzi myślących, dla tych, którzy nie boją się mówić co ich boli.
Buła
Buła 27 maja 2008, 08:47
brawo!
świetne opisanie idei i specyfiki punka.
Loftyangel
Loftyangel 5 czerwca 2008, 22:36
Z tego co sie orientuje Siczka z KSU stwierdzil ze zaraz po punku najwiekszym uznaniem darzy wlasnie hip-hop. Poniekad popieram takie stwierdzenie tak jak istnieje punk i punk tak samo istnieje hip-hop i hip-hop. Osobiscie wole oczywiscie punk lecz nie gardze bardziej melodyjnymi kapelami ;] Artykul na pewno przyjemny ale mogl by byc bardziej rozbudowany ;)
Michał Domagalski
Michał Domagalski 20 czerwca 2008, 12:22
Artykułowi brak analizy pewnych zjawisk. Porusza się w ogólnikach znanych przeciętnemu odbiorcy muzyki rockowej. Co zaś do odczuć estetycznych: według mnie właśnie o te odczucia chodzi. Punk jest tym rodzajem muzyki, która właśnie od estetyki zaczyna. A że szarpie się z ustalonymi wcześniej schematami, to to tylko dodaje jej estetycznych wartości.

Punk zaczął się swojego czasu zjadać. Wtedy kiedy zaczął powtarzać wypracowane we wczesnej fazie schematy. Mało kapel z tego nurtu potrafiło się wyrwać z monotonii podejmowanych tematów. Mało też potrafiło nadać starym tematom innego, ambitniejszego, wyglądu.

Niw wszystkie kapele punk mówią o problemach społecznych ogólnie. Często wychodzą od doznań jednostkowych. Chociażby teksty Post Regiment.

Pozdrawiam!
Michał Domagalski
Michał Domagalski 20 czerwca 2008, 12:23
Co zaś do hip-hopu: nie każdy ich tekst jest o problemach jednostkowych. Wystarczy posłuchać Łony.
Tommy Gun
Tommy Gun 21 sierpnia 2008, 14:35
Elvis Costello, na długo przedtem, nim zaczął wyglądać jak spasiony rabin. przypominał parodię Buddy'ego Holly - wtedy właśnie, czyli 30 lat temu z okładem był punkrockerem. Z tego okresu pochodzi jego wypowiedź: "W '76 podszedł do mnie koleś z Virgin, proponując forsiasty kontrakt. Poprosiłem go, żeby wymienił tytuły przynajmniej trzech piosenek z moich poprzednich albumów. Nie potrafił. Odpowiedziałem: >No, to się od*********e!!!<"
W tej - moim zdaniem - postawie zawiera się kwintesencja punka. Rok temu oglądałem w angielskiej TV program poświęcony punkowi. Mówiono, że było to porzebne, jako odświeżenie muzyki i społeczestwa. Jeden z respondentów stwierdził, że: "Punk to wielkie FU adresowane do społeczności".
Jakkolwiek, w takich przypadkach nie będzie dane zjawisko nigdy jednolite, bo np nieodżałowany w pamięci Joe Strummer z The Clash twierdził, że rock zawsze był siłą polityczna, nie zawsze jednak wykorzystywaną. On wykorzystywał ją na scenie i poza nia. Do walki z rasizmem i walki w sensie stricte - prał się z policjantami.
Pistolsi natomiast podpisali od razu kontrakt z dużą wytwórnią i niezależność jako taka, czy bunt, nie były raczej ich celem. Jednak piętnując wady społeczeństwa, które niezbyt szanowali, też działali w punkowym nurcie.
Wattie The Exploited twierdził, że: "Techno jest OK, bo jest tak samo aspołeczne jak punk".
Pozdrawiam serdecznie
więcej komentarzy »
przysłano: 5 maja 2008 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca