Są artyści, utalentowani, na początku drogi, o których pisze się, że ich przeznaczeniem jest wielka sława. O Oceans Of Slumber też już tak napisano. I nie jest to komplement na wyrost, o czym przekonuje drugi materiał zespołu z Teksasu.
Kobieta na wokalu i pięciu facetów, z których większość wygląda groźnie i ma długie "pióra". Gdyby sądzić po pozorach i zastosować istniejące w metalu stereotypy, pewnie niemało osób pomyślałoby, że narodzony w 2011 roku w Houston Oceans Of Slumber to kolejny produkt z kręgu symfonicznego, baśniowego metalu, tudzież power metalu. Tylko coś się nie zgadza, bo mają kontrakt z Century Media, a tam przeca od power metalu trzymają się na bezpieczny dystans... Dokładnie, nie zgadza się nic. Nie ma tu kiczowatości i lukru, nie ma smoków, czarownic, czarnoksiężników. Jest esencja i piękno niezwykle klimatycznej muzyki.
Amerykańska formacja to twór niesamowity. Tworzą ją bowiem muzycy z przeróżnych światów. Przykładowo, perkusista z grindcore'owym rodowodem (Dobber Beverly z Insect Warfare), gitarzysta grający na boku jazz, zaś niesamowita wokalistka Cammie Gilbert wcześniej śpiewała bluesa, hard rocka i gospel. Robi się ciekawie, prawdaa I jest ciekawie. Nawet bardzo. Bo Oceans Of Slumber na "Winter" zawarł muzykę, którą jako interesującą może odebrać zarówno fan atmosferycznego rocka, rocka progresywnego, progmetalu, muzyki ilustracyjnej, jak i black metalu. Dzieje się dużo, dzieje się dobrze. Co najważniejsze, dzieje się z sensem. Choć materiał trwa ponad godzinę, o znudzeniu ani przez moment nie można mówić. Teksańska grupa ma bowiem wielki talent do żonglowania emocjami, operowania ilustracyjnymi pejzażami, prezentowania gustownych dźwiękowych ozdób w piosenkach, ale dobrze umie też wściekle zaatakować blastami oraz postraszyć growlami, które wydobywają z siebie gitarzyści. Choćby w absolutnie kapitalnym coverze "Nights In White Satin" The Moody Blues, w którym jest oddana cudowna subtelność i liryczność oryginału, ale została ona w pewnym momencie zderzona z blackmetalowym ogniem. Uwierzcie mi, to połączenie naprawdę działa, jeśli tylko nie ma się zbyt ortodoksyjnego podejścia do przeróbek.
Na "Winter", płycie utrzymanej głównie w klimacie melancholijno-nostalgicznym, dzieje się ogromnie dużo i o klasie muzyków świadczy to, że nie ma się odczucia obcowania z grochem z kapustą albo z przerostem formy nad treścią. Treść jest i to bardzo konkretna. Fantastyczne są wokale czarnoskórej Cammie, mocne, wyważone, ani razu nie przeszarżowane. Album ten jest trochę takim uniwersalnym pokarmem dla ducha, którym nasyci się zarówno ktoś, kto lubi Dream Theater, King Crimson i Porcupine Tree, jak i miłośnik starego Darkthrone i Emperor. Nawiasem pisząc, Oceans Of Slumber przerobili wcześniej utwór tych ostatnich, a także Candlemass. Oba covery wyszły wspaniale.
Poetycki, liryczny, ilustracyjny, ambitny instrumentalnie, ale też zwierzęco dziki i brutalny. Taki jest album "Winter". Zachwycił mnie szybko, Cammie oczarowała mnie wokalnie. Miło spędziłem czas z tą płytą. Liczę, że zostanie doceniona i Oceans Of Slumber za niedługo stanie się naprawdę wielkim zespołem. Już jest znakomitym. Polecam!
Winter
Wykonawca: Oceans of Slumber
Data premiery: 2016-03-04