Od poprzedniej płyty Good Charlotte minęło 6 lat, a brzmi, jakby to było wczoraj.
Cameron Diaz jest szalenie dumna z męża Benjiego Maddena i albumu, jaki stworzył z bratem Joelem i resztą kapeli. Wiadomo, żona jest subiektywna, ale fani powinni podzielić jej zdanie. "Youth Authority" to klasyczne, pop-punkowe Good Charlotte. Przebojowe, energiczne, kalifornijskie i zaskakująco młodzieńcze.
Amerykanie celują w numery do gremialnego śpiewania, stąd sporo "łoouuułoo" (najlepsze w zestawie to skoczne "Makeshift Love" z przytupem oraz mocne, stadionowe "War"). Wciąż lubią również pohałasować na gitarach, niezmiennie potrafią pisać ultrachwytliwe refreny i większość ich piosenek można dopełnić klipem z udziałem dzieciaków na deskorolkach bądź BMX-ach. Nieco gorzej radzą sobie w balladach (są miałkie, tendencyjne, nijakie), ale te nigdy nie były ich mocną stroną. Wyjątek w zestawie stanowi "ciągnięta" przez Simona Neila z Biffy Clyro, akustyczno-smyczkowa power-ballada "Reason to Stay".
Oczywiście, obiektywnie rzecz biorąc "Youth Authority" brzmi dość przestarzale. Good Charlotte nie próbują bowiem odświeżyć swego stylu czy podrasować go i dopasować do współczesnych mód, co w sumie im się chwali. Trzeba też mieć świadomość, że to muzyka dla młodych, trochę gniewnych. Dla tych mniej popularnych w szkole, niemogących się dogadać z rodzicami, wzdychających do ładniejszej dziewczyny/chłopaka. Dojrzalszy słuchacz niewiele znajdzie tu dla siebie. Nie zmienia to faktu, że to solidny zestaw potencjalnych hitów.