-
Kodaline wiedzą, jak pisać zgrabne melodie, potrafią nagrać chwytliwy refren, ich piosenkom nie można odmówić emocji. Jednego im jednak brakuje - charakteru.Kodaline nigdy nie grzeszyli oryginalnością, ale na "Politics of Living" są jeszcze bardziej pozbawieni wyrazu. Nie chodzi o to, że ich nowe utwory są słabe czy mało przebojowe. Wręcz przeciwnie. Już otwierający "Follow Your Fire" to porywający, niepozbawiony dramaturgii młodzieńczy hymn, "Worth It" świetnie sprawdzi się w reklamie festiwalu, a singlowy "Brother" na pewno wzruszy niejedną nastoletnią duszę. Szkoda tylko, że zespół nie ma własnych pomysłów. O ile Kodaline nie przypomina Coldplay (co najmniej fragment każdego kawałka), to próbuje być Maroon 5 ("Head Held High", "Worth It"), a chwilami chce upodobnić się też trochę do Eminema i Imagine Dragons ("Hell Froze Over"). Ponadto Irlandczycy ewidentnie marzą o zdobyciu amerykańskiego rynku, więc postanowili wrzucić do swej muzyki sporo elektroniki, przepuszczonych przez komputer dźwięków i iście hiphopowych patentów ("Don't Come Around"). Nawet kiedy sięgają po irlandzki folklor, mieszają to z czymś country-podobnym.
"Politics of Living" to wiele wpadających w ucho piosenek i sporo emocji. Zdolność Kodaline do tworzenia szczerych, porywających utworów ginie jednak pod grubą warstwą produkcji. Z podstawowym instrumentarium, na żywo, te utwory mają szansę poruszać tłumy spragnionej nieco sentymentalnej muzyki młodzieży. Po studyjnej obróbce, nowe nagrania Irlandczyków giną w oceanie muzyki wielu podobnych wykonawców.
Kodaline niewątpliwie mają kilka atutów. Pisania modnych kawałków na pewno im odmówić nie można. Niestety, nie wyróżniają się absolutnie niczym. Brakuje im tożsamości i nieco odwagi. Pewnie każdy numer z "Politics of Living" można sprzedać do reklamy albo włączyć na domówce, ale bez aplikacji rozpoznającej piosenki, mało kto będzie wiedział, czego słucha.