Soulfly - "Ritual"

Megafon.pl
Megafon.pl
Kategoria muzyka · 31 października 2018

-

Max Cavalera nie wygląda na człowieka łykającego witaminy i odżywiającego się zdrowymi kaszami oraz warzywami, tymczasem choć zbliża się do pięćdziesiątki, brzmi jak pełen witalności młodzieniaszek.

Naprawdę, szczerzę zazdroszczę Brazylijczykowi formy. Na nowym już albumie Soulfly, Max wręcz kipi energią, a pasji, muzycznej zawziętości, ma pewnie więcej niż jego dudniący na perkusji syn, Zyon. "Ritual" brzmi nie jak jedenasty album Cavalery, ale pierwszy (oczywiście licząc tylko jego dorobek z Soulfly). Generalnie, nowy Soulfly brzmi jak rasowy Soulfly i chyba to największy komplement, jaki można dać tej ekipie. Na krążku znajdziemy wszystko, czego trzeba - od motywów etnicznych, plemienne zaśpiewy, przez ciężkie, zwaliste riffy i znakomitych gości (Randy Blythe z Lamb of God i Ross Dolan z Immolation) po subtelny, instrumentalny finał z metallicowym akustycznym riffem (od razu skojarzycie z konkretnym utworem) i saksofonem! Są rozpędzone momenty ("The Summoning"), ale i fajny groove znany jeszcze z szczytowych czasów Sepultury (skoczne nagranie tytułowe), a nawet jakaś motorheadowa impreza ("Feedback!"). Pozytywne wrażenie robi też samo brzmienie - gęste, soczyste, skondensowane, ale wystarczająco selektywne, by nie przypominało bezkształtnego zgiełku.

Co tu dużo kryć, taki Soulfly lubimy najbardziej. Trochę jeszcze sięgający do - nomen omen - korzeni Maksa, a trochę rozszalały, gdzieś uciekający po ekstremalne środki wyrazu. Dziki, plemienny, ale nie szczędzący technicznych umiejętności. Z naciskiem na ciężar, ale i potrafiący się ekspresowo rozpędzić. Z szacunkiem do starej szkoły, acz na pewno nie staromodny.

"Ritual" to kawał rasowego, metalowego grania. Kawał rasowego, soulflyowego grania.