19 maja do sprzedaży w Polsce trafi imienny longplay punkrockowej supergrupy Fake Names, w skład której wchodzą Brian Baker (Minor Threat, Dag Nasty, Bad Religion), Michael Hampton (SOA, Embrace, One Last Wish), Dennis Lyxzén (Refused, International Noise Conspiracy, INVSN) i Johnny Temple (Girls Against Boys, Soulside).
Na debiutanckiej płycie Fake Names przynoszą swoją zbiorową historię w formie 28-minutowej wybuchowej, niepohamowanej energii. Współprodukowany przez Hamptona i Geoffa Sanoffa, a rejestrowany w Renegade Studios (nowojorskiego studia Little Stevena Van Zandta) album przynosi punkową moc, z dawką ciężkiego popu, przejawiającego się w słodko-gorzkich melodiach i bogatych harmoniach.Chociaż Fake Names celowo unikał narzucania żadnej konkretnej wizji albumu, postanowili ustanowić jedną regułę podczas sesji.
- Nie chcieliśmy robić niczego, czego nie moglibyśmy odtworzyć na żywo, co oznaczało brak efektów w żadnej z gitar - mówi Baker. - Granie na czystym, suchym brzmieniu jest mniej wybaczające - błędy są bardziej wyraźne - ale pójście w tym kierunku, było zabawnym wyzwaniem, tworząc muzykę, do której efekty pasują instynktownie. Nagrany na taśmie, album Fake Names rozwija się w przeciwieństwie do bardziej rozpowszechnionego współczesnego brzmienia. W ciągu ostatnich 10 lat, widziałem wszystkie te zespoły ze ścianami z efektów, nawet jeśli nie grali nic atmosferycznego - mówi Hampton. My chcieliśmy zobaczyć co może wyjść nam spod palców, jak robiliśmy to w szkole, gdzie w zasadzie wszystko co mieliśmy do dyspozycji, to gitara i wzmacniacz.
- To projekt całkowicie napędzany muzyką i prostym faktem, że po prostu naprawdę kochamy grać razem - podsumowuje Hampton.