Wywrota

Nisza Krytycznoliteracka: Maciej Taranek

 

Czytelniczki i czytelnicy poezji wszelkiej maści, łączcie się ponownie!
 
Po wystarczająco już długiej przerwie od Niszy Krytycznoliterackiej wracamy naładowani nową energią. Wykorzystamy ją, żeby przyjrzeć się najświeższym i najciekawszym zjawiskom poetyckim na polskim gruncie. Będziemy gnębić, atakować i hańbić, ale też uważnie czytać, słuchać i omawiać. 
 
Postanowiliśmy nie zmieniać niczego w formule, więc nihil novi sub sole. Zaczniemy od dyskusji nad kilkoma wierszami z książki, a zakończymy projekt kilkoma tekstami na jej temat oraz wywiadem z autorem/autorką. Każdy i każda będzie mieć okazję wypowiedzieć się i ocenić wartość zawartości zarówno tekstów omawiających, jak i tekstów poety/poetki. 
 
Luty dajemy Maciejowi Tarankowi i jego debiutanckiemu repetytorium
 
Jeżeli nie mieliście jeszcze okazji przeczytać, to możecie rychło to nadrobić. Tomik jest dostępny na stronie wydawcy, czyli Hubu Wydawniczego Rozdzielczość Chleba. 
 
Wiersze Taranka cechuje duże skupienie na obrazie, sytuacji, przy czym nie ucieka od bardziej abstrakcyjnych rozważań. Zapętlone frazy potrafią zaskoczyć i rozbawić, ale daleko im od upowszechnionego wśród młodych twórców skeczu, dzięki czemu nabierają lekko zamazany i filozoficzny kształt. O tym świadczyć może chociażby rzucające się w oczy, wyraźne zaznaczanie zaimka zwrotnego się, odsyłające (być może) do Heideggera, albo czegoś jeszcze bardziej pogmatwanego. 
 
Nam strzelać jednak nie kazano. Na podstawie kilku wybranych wierszy zastanówmy się nad repetytorium. Nie jednak: Co autor miał na myśli?, a raczej, tradycyjnie i bardzo ogólnie: Czy to jest ta dobra poezja?.
 
Co dwa, trzy dni będziemy umieszczać kolejny wiersze z książki, które służyć będą nam za podstawę do dyskusji. Na pierwszy ogień leci:
 
 
flanela
 
umowa, aby zamieść ulicę za pieniądze mniejsze niźli na niej leżą
zerwała z literą rewolucji. ta sama umowa zapisała w historii robotnika,
kiedy ten głaskał chomika. robotnik ma wąsy, dwa palce, literę v.
robotnik ma czerwoną koszulę, ciągnie wózek za ręce, jada posiłki łopatą.
chomik ma na imię rata, biega w kuli podobnej do świata.
 
 
[wyobraź sobie]
 
wyobraź sobie majową, rozkwitającą miłość.
wyobraź sobie dziewczęta przyjmujące hostię,
z rąk proboszcza. wyobraź sobie ręce proboszcza.
 

wyobraź sobie majową, rozkwitającą miłość.

wyobraź sobie dziewczęta przyjmujące hostię
z rąk proboszcza. wyobraź sobie ręce proboszcza.
 
wyobraź sobie wąskie, różowe usta w majtkach.
Nisza Krytycznoliteracka

Nisza Krytycznoliteracka

14 Polska
116 artykułów 11 komentarzy


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
kresowiak
kresowiak 3 lutego 2014, 20:46
Ciekawią mnie motywy robotnicze, więc przystaję. Na pierwszy ogień tytuł - flanela - jak mówi wikipedia, miękka i lekka tkanina, ma dobre właściwości termoizolacyjne, delikatny, miły w dotyku materiał uzyskuje się poprzez drapanie i strzyżenie. Czy tytułową flanelą jest umowa, robotnik, historia robotnika, jego koszula czy chomik/rata? To ci dopiero zagadka. A może nie, może ktoś ją rozwikłał na wstępie? Mi się nie udało.

Idziemy zatem dalej - na moje oko niepotrzebny cudzysłów i udziwniona interpunkcja, z tą jednak szybciej sobie poradzę. Zaskakująca metaforyka, rymy najprostsze z możliwych. I teraz kolejna zagadka - kryptografomania czy wiersz piętnastominutówka, łatwy do napisania na zasadzie szybkich skojarzeń, mający zastanowić, zaszokować, nie mający głębszego sensu poza oczywistym przesłaniem lub mający - ale osiągnięty przypadkiem. A może poezja z górnej półki, wyszukana, postmodernistyczna zagadka.

Skłaniałabym się do opcji, że utwór może mieć jakąś głębszą wartość, tym bardziej że czyta się go ciekawie, końcówka lekko zaskakuje. Nie chcę być jednak oszukana kolejnym wytworem masowym, wyglądającym tak samo jak setki innych obecnie drukowanych, których znamiona posiada. Na szczęście niewielkie.

Zaryzykuję zatem i powiem - dobra poezja, a przynajmniej skłaniająca się ku stronie światła. Czekam z niecierpliwością na kolejne utwory, żeby zweryfikować istotę własnych słów i wyobrażeń na temat autora.
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 4 lutego 2014, 22:25
Motywy robotnicze, Kresowiak, właśnie, właśnie. Ciekawam jak je odczytujecie. Czy to ma być jakiś rodzaj prowokacji? Poezja zaangażowana politycznie? A może zwykły żart, szafujący mocno osadzoną w najnowszej historii symboliką?
kresowiak
kresowiak 4 lutego 2014, 23:19
Żart, prowokacja czy zaangażowanie polityczne? Może być tak, że wszystkie odpowiedzi są prawidłowe - autor nie wymaga od czytelnika doszukiwania się drugiego dna, pisze jak jest, jak to widzi i trzeba nam brać wszystko dosłownie, nawet chomika mającego na imię rata. Taranek mógł jednak zakpić po całości i ukryć całkiem niedbale odpowiedź e - wszystkie odpowiedzi są błędne.

Nie może być jednak tak, że czytelnik nie wie nic. Autor zadbał zatem o jedną czytelną wiadomość - jeśli jest wiersz, to z jakiegoś powodu. Wydawałoby się rzeczą oczywistą, że istnienie tekstu literackiego jest wynikiem wewnętrznych rozważań, chęci zwrócenia uwagi czytelników na określony problem - lub - klasycznie na piękno świata składającego się z człowieka i przyrody. Poezja współczesna daje jednak wiele przykładów na to, że wytwory literackie coraz częściej są produkowane tak aby czytelnik za nic nie mógł się domyślić o co chodzi, zazwyczaj dlatego że nie chodzi o nic. Po prostu. Wiersz ma wyglądać, brzmieć zaskakująco, prawić o czymś o czym plebs nie ma pojęcia a my, światli literaci, krytycy, obieżyświaty powinniśmy wiedzieć. I wówczas pojawia się kompleks nowych szat cesarza - nie chcemy być uznani za głupich, a więc szczodrze chwalimy recenzją, krytyką i doszukujemy się Bóg jedyny wie czego. Taranek - mam wrażenie - odchodzi od tego trendu i daje znać, że o coś jednak chodzi, o coś niewyimaginowanego, do czego dostęp ma i Maliszewski i powiedzmy Kowalski.

Bo czy nie o Kowalskim jest mowa? Podobno najprostsze rozwiązania są najlepsze, nie starajmy się zatem szukać dziury w całym i popatrzmy na tekst okiem licealisty który bierze pod siekierę utwory już odkryte i zrozumiane, Barańczaka powiedzmy albo Szymborskiej. Choć styl nowy i epoka na przejściu światów, pewne zasady interpretacji wydają się niezmienne.

O co więc chodzi? Czy Taranek napisał wiersz prawdziwy z krwi i kości a zadrwił jedynie flanelą odwołując się do współczesnej mody zaskakiwania przypadkiem? Ja w tekście widzę Polskę, o to jednak nietrudno zważywszy na los klasy robotniczej. Dziś jednak nie jest tak źle jak było kiedyś. Czyżby?

Im częściej czytam tym bardziej przekonuję się do tekstu. A, może nawet kupię Taranka na papierze. Tymczasem jestem ciekawa opinii innych.
kresowiak
kresowiak 12 lutego 2014, 20:53
Taranek znowu zaskoczył choć zaskoczenie wieńczące tekst było przewidywalne. Jak to więc jest, zaskoczył czy nie zaskoczył? Wot fokus. Czytając [wyobraź sobie] wiedziałam, że natknę się na wątek erotycznej desakralizacji - lubię to, choć ręce proboszcza nie są smaczne, smaczna jest hostia i smaczne są dziewczęta. A zatem kontrast, jednak nie dwudrzwiowy a bardziej rozbudowany. Bo czy smaczne są dziewczęta przyjmujące hostię? Albo czy hostia z rąk proboszcza jest niesmaczna?

Tu pojawia się zależnościowy model, pojawia się popyt i podaż a między nimi swoista krańcowa stopa substytucji. Moment, w którym dochodzimy do wniosku ile smaku jesteśmy oddać za niesmak i na odwrót tak, by utwór jak najlepiej wyeksploatować i nie odejść z uczuciem, że straciliśmy zbyt dużo smaku bądź niesmaku. Taranek w prosty sposób oddziałuje na wyobraźnię, nie stosuje wysublimowanych środków żeby przekazać treść czy nakazać zrozumienie jak miękkie, stonowane reklamy.

Podobnie jak w utworze flanela proste obrazy wyciągnięte pod siekierę w sposób łopatologiczny przyłapują czytelnika na tym, że poszukuje sensu i zastanawia się. Bo Taranek zostawia do wyboru kilka równoznacznych/nierównoznacznych ale zgodnych odpowiedzi. Czym są różowe usta w majtkach? Metaforą czy ustami osób występujących w tekście? Prawdopodobnie tak.

Paradoks poezji Taranka polega na tym, że jest ona poezją alternatywy dając jednocześnie możliwość wygenerowania znaczeń i zupełnie nowych, zaskakujących aksjomatów wynikających z prostej odpowiedzi - tak czy nie, to czy tamto. A wy co o tym myślicie - poezja Taranka to nieprzerwanie trwający dysonans podtrzymywany pętlą znaczeń czy może próba nieformalnego udowodnienia, że coś jest na rzeczy? W poezji i podgrupach świata skompilowanymi właśnie na jej potrzeby?
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 18 lutego 2014, 08:15
Ręce proboszcza nie są smaczne. Ręce proboszcza to dla mnie raczej symbol systemu opresji, a w obliczu tych wszystkich afer seksualnych, jest to również - jeśli nie przede wszystkim - opresja seksualna. Zauważmy, że nie widzimy całego proboszcza, tylko jego ręce rozdzielające hostię - dziewczęta nie widzą swojego oprawcy.
Nisza Krytycznoliteracka
Nisza Krytycznoliteracka 18 lutego 2014, 09:35
A czy na przykładzie powyższych tekstów jesteście już w stanie scharakteryzować albo ocenić dykcję Taranka? Wyraźny i odrębny to głos, czy tylko słabe echo głosów mocniejszych? Słowem – czy Maciek Taranek odciśnie znaczący ślad na współczesnej polskiej poezji?
Marian Konieczny
Marian Konieczny 20 lutego 2014, 21:51
Myślę, że Taranek odciśnie większy niż cała ta Nisza Krytycznoliteracka, do której najczęściej co trzy kwarty księżyca zagląda wyliniały lis i jego spuchnięta hałastra. Życie jest gdzieś indziej! Idźcie się bawić innymi rzeczami.
przysłano: 3 lutego 2014 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca