Teatr

Niewinni ludzie w rękach wszechmogącego „Fejs Boga”

FACEBOOK – nie ma osoby, która nie zna tego słowa. Jest to jeden z największych portali internetowych dzisiejszych czasów. To największy „uzależniacz” jaki zapewne posiada większość osób. Nie jest to tylko „jakaś strona”, ale można nawet stwierdzić, że pewnego rodzaju pamiętnik, życiorys użytkowników.

 

FACEBOOK – nie ma osoby, która nie zna tego słowa. Jest to jeden z największych portali internetowych dzisiejszych czasów. Najpotężniejszy „uzależniacz” jaki zapewne posiada większość osób. Nie jest to tylko „jakaś tam strona”... z całą odpowiedzialnością można stwierdzić, że funkcjonuje na prawach pewnego rodzaju pamiętnika, może życiorysu użytkowników. Oczywiście są osoby, które korzystają z niego w celu utrzymania/nawiązania kontaktów, jednak wiele z nich po prostu „chce zaistnieć”. Cóż... „nie masz facebooka, nie istniejesz”.

 

Stało się. Szymon Turkiewicz napisał spektakl pt. Fejs Bóg, który jest parodią popularnego portalu społecznościowego. Stanowi on pewną granicą, a zarazem zlanie się świata wirtualnego z realnym. Przedstawia przede wszystkim problem uzależnienia, poczucia ważności zdobywanego na drodze kreowania własnego wizerunku.


Fejs Bóg – bóg nowej ery – pochłania większość czasu każdej istoty. Stara się pozyskać ludzi na wyłączność. To Jego największa obsesja, jaką widz mógł zobaczyć na małym ekraniku wyświetlającym wywiad. Jego cel to „wszystko”, a nie „dużo”. Chce zawładnąć całym światem. Jedną z osób, które wpadły w jego sidła jest Ewa (Magdalena Engelmajer) – młoda kobieta, która po rozstaniu ze swoim chłopakiem popada w osamotnienie. Szukając wsparcia, poznaje wszechwładnego portalowego Boga (Daniel Wieleba). Od tej pory prowadzi ją przez wirtualne drogi nieznanego świata i zdobywa jej zaufanie. Bohaterka dzięki niemu dowiaduje się, kim tak naprawdę jest, jaka jest jej osobowość, jaką sukienką jest, co w jej życiu jest najważniejsze, co musi poprawić w swoim wyglądzie, a co jest ok. Jednak czy to można nazwać realizmem? Czy rzeczywiście Ewa nie wiedziała jaką  jest osobą? Czy te wszystkie poprawki były jej potrzebne? Przecież  nikt nie zwróciłby na to uwagi. Ludzie są naiwni. Wierzą we wszystkie testy, które wypełniają. Wierzą we wszystko, co ludzie mówią, wyolbrzymiając to. Jedni biorą to wszystko za żarty, uśmiechając się, drudzy zmieniają się, aby następnym razem wypaść lepiej w  ankiecie. 


Uzależnienie nie kończy się jednak na aplikacjach, gdyż to nie jedyna rozrywka. Większości z „facebookowców” znana jest gra Farma. Również w jej głębię „wszechmogący władca”  zaprowadził Ewę. A ona jak manekin wypełniała wszelkie dyspozycje. Zdobywała nowych znajomych, nastawiała budzik... przecież zwierzęta nie mogą pozdychać z głodu i pragnienia! Przez takie zaangażowanie straciła pracę. Jej życie zamieniło się w wielki realistyczno-wirtualny świat, gdzie najważniejszą rolę odgrywał facebook. Aż żal patrzeć jak człowiek popada w ruinę. Zerwanie kontaktu z prawdziwymi przyjaciółmi i ciągłe pozyskiwanie nowych, wciągnęło ją w jeszcze głębszą depresję. Po pewnym czasie jedyną ukochaną osoba pozostał „Fejs Bóg”. Tutaj nie ma miejsca na szczęśliwe zakończenie. Uzależnienie pozostaje uzależnieniem. 


Cała przestrzeń spektaklu została zamknięta w małym pokoiku, gdzie w oczy rzuca się ekran. To on jest głównym elementem nierealistycznego świata. Wyświetlane są na nim różne postaci, aplikacje, a przede wszystkim wielki chaos. Robi wiele hałasu, ale tak naprawdę nie wiadomo z czego. Uwadze nie umknie również fotel – wielki tron władcy – postawiony w samym rogu pokoiku. Gra aktorska bez zarzutu, a dodatkowy dźwięk wytwarzany przez mikrofony jest po prostu efektowny i wprowadza nas jeszcze bardziej w głębię wirtualnego świata. Scena Współczesna wykazała się dużą umiejętnością wykorzystania nowoczesnej technologii, tego bez czego współczesny człowiek nie jest w stanie się obejść. Należy również pochwalić reżysera, który podjął wątek tak istotny dla dzisiejszej młodzieży, dorosłych czy osób starszych. Temat został  skomentowany wyczerpująco, chociaż można by pokusić się jeszcze o kwestię zdjęć, które jak wiadomo, bardzo szybko rozpowszechniają się w sieci. Z drugiej strony... co za dużo, to nie zdrowo, więc niech zostanie tak, jak jest.


Fejs Bóg, przynajmniej w moim odczuciu, kierowany jest do każdego z osobna, ale z uwzględnieniem przede wszystkim użytkowników facebooka. Osoby, które nie są tam zarejestrowane zostają pozbawione wielkiego oręża – kontekstu. Chyba każdy, kto korzysta z tego typu portali powinien obejrzeć ten spektakl... wtedy może zrozumiałby pewne kwestie i zastanowił się, czy warto marnować czas na takie „bzdury”.
 

Monika Nejgebaum / Nisza teatralna

 

Fejs Bóg

Szymon Turkiewicz

Reżyseria, Tekst, Muzyka: Szymon Turkiewicz

Występują: Magdalena Engelmajer, Daniel Wieleba

Wizualizacje: Michał Szota

Scenografia i kostiumy: Magdalena Engelmajer

Premiera: 20.11.2010

Teatr Scena Współczesna

Zdjęcia


Monika Nejgebaum

Monika Nejgebaum

34 Pruszków
3 artykuły 2 komentarze


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
Aleksandra Lubińska
Aleksandra Lubińska 14 kwietnia 2011, 09:29
"FACEBOOK – nie ma osoby, która nie zna tego słowa".

Jest m a s a takich osób ;).
Monika Nejgebaum
Monika Nejgebaum 14 kwietnia 2011, 14:59
no dobra to takie małe wyolbrzymienie i podkreślenie wagi tego poratlu (przynajmniej dla niektórych) ;)
Offler
Offler 23 kwietnia 2011, 19:32
Ciekawy tekst, bo ciekawa tematyka. Serwisy społecznościowe to wynalasek ostatnich lat i trudno jeszcze chyba o rozsądny dystans do nich. Jak zwykle - czas pokaże. Ale chyba dobrze że o nich się mówi i istnieją w świadomości szerokich mas :)
Gall Anonim
Gall Anonim 2 lutego 2017, 16:22
Fajny spektakl , pokazuje ludziom co może zrobić z nimi 'przesiadywanie na facebooku' całymi dniami
przysłano: 5 listopada 2010 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca