Teatr

Zmarła Alicja Bienicewicz, aktorka Starego Teatru

 

Z ogromnym bólem informujemy, że 13 sierpnia 2012 roku po długiej walce z chorobą zmarła Alicja Bienicewicz, aktorka o niezwykłej wrażliwości i wielkim talencie, od momentu świetnego debiutu w "Iwonie, księżniczce Burgunda" Krystiana Lupy nieprzerwanie związana ze Starym Teatrem, niezapomniana Regina z "Marzycieli" i Gertruda z "Lunatyków" (Nagroda im. Aleksandra Zelwerowicza za rolę Gertrudy Hentjen), odtwórczyni świetnych ról w wielu innych spektaklach. Wyrazy żalu i współczucia składamy Rodzinie i Bliskim.

koleżanki i koledzy
z Narodowego Starego Teatru
im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie 

Pogrzeb Alicji Bienicewicz odbędzie się we wtorek, dnia 21 sierpnia 2012 r. o godz. 12.20 na cmentarzu Rakowickim.

 

 

Zdjęcie ze spektaklu "Tartuffe" w reżyserii Mikołaja Grabowskiego, od lewej: Tadeusz Huk, Alicja Bienicewicz, Krzysztof Globisz, Zbigniew W. Kaleta (fot.Tomasz Żurek)

Alicja Bienicewicz

Alicja Bienicewicz – aktorka, absolwentka Wydziału Aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. L. Solskiego w Krakowie /1977/. 

Począwszy od głośnego w 1978 roku debiutu w roli Iwony w przedstawieniu „Iwony księżniczki Burgunda” Gombrowicza w reżyserii, również wówczas debiutującego, Krystiana Lupy, związała swe aktorskie losy z zespołem Narodowego Starego Teatru.  
 

Kilkadziesiąt ról zagranych na rodzimej scenie, a także gościnnie w innych teatrach, pokazuje jak złożone i wielorakie było jej aktorstwo.
 

Alicja Bienicewicz – o „duszy” kruchej jak porcelana, subtelna, pełna zniuansowanego napięcia, refleksyjna, zajmowała najtrudniejszą do zdobycia w teatrze przestrzeń. Największy wpływ na jej aktorską drogę miała współpraca z Krystianem Lupą. W odrębny, metafizyczny świat jego przedstawieni wpisane były kreacje artystki utkane z emocjonalnej prawdy, delikatnych półtonów, maksymalnej koncentracji. Pokaleczona kobiecość Iwony, jej lęki i kompleksy były początkiem zmagań artystki z kobietami neurastenicznie wrażliwymi jak Melanto w „Powrocie Odysa” i Służąca w „Bezimiennym dziele” po odważną, wyzwoloną i bezwzględną w swym egocentryzmie Reginę w Marzycielach Musila czy zatopioną w onirycznym śnie Melittę Lampenbogen w „Mieście snu” Kubina. Całkowite zjednoczenie wizji aktorki i reżysera nastąpiło w roli zamkniętej w kokonie kobiecej uległości Gertrudy Hentjen z „Lunatyków” I wg H. Brocha (za tę rolę otrzymała Nagrodę im. A. Zelwerowicza dla najlepszej aktorki roku 1995), biernej w swym oddaniu Gertrudy Esch z „Lunatyków II”. Zaskoczyła ironicznie potraktowanymi postaciami Zofii Pawłowy i Tatiany w inscenizacji „Mistrza i Małgorzaty” wg M. Bułhakowa. Praca pod kierunkiem Andrzeja Wajdy były to role bardzo różne gatunkowo: kabaretowej diwy La Francatu w „Z biegiem lat, z biegiem dni…” wg scen. J. Olczak-Ronikier, rozpaczającej po stracie dzieci, milczącej Eurydyki w Antygonie Sofoklesa i twardej w swej chłopskiej mądrości Czepcowej w „Weselu” S. Wyspiańskiego. Odnalazła się również w analitycznym świecie przedstawień Jerzego Jarockiego („Sen o bezgrzesznej”, „Ślub”, „Sen srebrny Salomei”, „Faust”), wysublimowanej przestrzeni teatralnej Jerzego Grzegorzewskiego – w jednym z poruszających wcieleń Matki w „Dziadach – Dwunastu improwizacjach”, czy jako Molierowska Arsena w oryginalnej interpretacji „Mizantropa” w reżyserii Krzysztofa Nazara. Mieszaniną komicznego absurdu i groteski była jej Donna Scabrosa Macabrescu w „Gyubalu Wahazarze” S. I. Witkiewicza w reżyserii Romany Próchnickiej. Talent wokalny artystki w szczególny sposób wykorzystała w swoich muzycznych przedstawieniach Marta Stebnicka: w granym z wielkim powodzeniem w Starym Teatrze „Romansie z wodewilu” W. Krzemińskiego, a także w „Porcie wielkim jak świat” przedstawieniu opartym na twórczości J. Brela (Teatr Ludowy) i „Placu Merkurego” (Teatr Stu) na motywach twórczości K. I. Gałczyńskiego, zaś Krzysztof Orzechowski powierzając jej rolę Pani Peachum w „Operze żebraczej” J. Gay’a (Teatr Ludowy). Bardzo istotnym wydarzeniem w jej aktorskiej biografii ostatnich lat była rola Raniewskiej w łamiącym czechowowskie stereotypy przedstawieniu „Wiśniowego sadu” w reżyserii Remigiusza Brzyka, przejmująca w swej walce z czasem Winni w „Cudownych dniach” S. Becketta w reżyserii Marka Kędzierskiego i wpisana w egzystencjalne lęki rola Helen Morris w „Trzech stygmatach Palmera Eldritcha” w reżyserii Jana Klaty. Entuzjastycznie przyjęto Rachelę w „Weselu” S. Wyspiańskiego (zagraną gościnnie w kieleckim Teatrze im. S. Żeromskiego), a także dwukrotną interpretację Jokasty w „Edypie” Sofoklesa i „Edypie. Tragedii nowohuckiej” wg Sofoklesa w reżyserii Bartosza Szydłowskiego (Teatr Łaźnia Nowa). Zaskoczyła „zabawą formalną” wcielając się w postać Oficera Gwardii Królewskiej w na wskroś nowoczesnej inscenizacji Molierowskiego „Tartuffa” w reżyserii Mikołaja Grabowskiego.            

 

(Elżbieta Bińczycka, Stary Teatr)


Dodaj komentarz anonimowo lub zaloguj się
 
przysłano: 17 sierpnia 2012 (historia)


Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca