Potencjalnego słuchacza powita charakterystyczna sekwencerowa dynamika, która trwa prawie nieprzerwanie przez całą płytę (jest mały wyjątek). Otwierający “Redshift” to rozbudowana zgodnie z kanonem “berliner schule” kompozycja, w której nastrój jest budowany stopniowo (od wolniejszych i cichszych dźwięków, po bardziej dynamiczne i intensywniejsze). Potem niewiele się zmienia. W dwóch kolejnych (“Spin”, “Shine”), zdecydowanie krótszych utworach klimat jest zachowany. Ostatnia rozbudowana kompozycja (“Blueshift” - najdłuższa na płytce) może być pewnym zaskoczeniem. Zawiera w sobie, umiejętnie wplecione w niesiony nastrój, ... bicie ludzkiego serca (ponad 10 min. uderzeń). Wrażenie jest niesamowite (czuje się własną “pompkę”). W sumie tylko temu utworowi krążek zyskuje niezwykły wymiar, bo reszta zamieszczonych kompozycji, choć interesująca, wydaje się (przynajmniej dla mnie) nieco już “osłuchana”.
Opisana płytka w kontekście następujących po niej (“Ether”, “Down Time”) rewelacją nie jest. Należy jednak brać pod uwagę, że to pierwsza produkcja, trochę poszukująca, formacji Redshift. Początek całkiem udany i przyciągający “elektroniczne” ucho. Dla fanów gratka (na pewno nie dla wszystkich).
El-Skwarka
Grzegorz Cezary Skwarliński premium
54 3miasto
230 artykułów
20 tekstów
1484 komentarze
Recenzent muzyczny od 1995. "Generator News" (1995 - 2001), "Estrada i Studio" (dział "Moogazyn" - później też jako samodzielne pismo, 1998 - 2001). Założyciel i redaktor zinu (od 2001) "Astral Voyager".
Zasłużeni dla serwisu Ministerstwo Sztuki
|